Jean-Pierre Langellier: Mobutu. PIW, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
W serii biografii naukowych Państwowego Instytutu Wydawniczego ukazał się potężny tom „Mobutu”, w którym Jean-Pierre Langellier przedstawia sylwetkę kongijskiego dyktatora. I chociaż dla wielu odbiorców następca Lumumby jest postacią zbyt egzotyczną, żeby poświęcać mu uwagę (a miejsce, którego opowieść dotyczy – zbyt odległe), Langellier wie, jak zapewnić sobie zainteresowanie czytelników.
Otwiera książkę prostym obrazkiem rodzajowym przekutym później w legendę: oto dziesięcioletni chłopiec spotyka na swojej drodze lamparta i chce schronić się w ramionach dziadka. Jednak ofuknięty przez opiekuna, postanawia stawić czoła bestii. Od tej pory nie zamierza się już nigdy bać, a nakrycie głowy z lamparciej skóry staje się jego znakiem rozpoznawczym. Niezależnie od tego, ile prawdy jest w historyjce, pozwala ona zaintrygować odbiorców – i pokazuje, że Jean-Pierre Langellier ma wyczucie narracyjne. Tym wyczuciem będzie zresztą utrzymywać przy lekturze czytelników przez cały czas, bo chociaż rejestruje kolejne fakty, analizuje rzeczywistość i przytacza sytuację społeczno-polityczną Konga, czyni to z zacięciem literackim. Pozwala z zainteresowaniem śledzić wydarzenia. Jest rzeczowy i nie gubi się w tematach, odtwarza biograficzne dane z wielu źródeł. Wie doskonale, że portretu dyktatora nie można opierać na oficjalnych i akceptowanych przez niego samego „dokumentach”, dlatego też posiłkuje się rozmaitymi publikacjami i wyciąga własne wnioski. Najpierw pokazuje ambicje młodego Mobutu, potem jego znajomość z Lumumbą i – rzekomą przyjaźń czy wierność przywódcy. Ale już kiedy Mobutu dochodzi do władzy i zamienia się w dyktatora, autor zajmuje się komentowaniem jego kolejnych decyzji i ich konsekwencji dla kraju. Ukazuje między innymi gwarantowaną ustawowo obecność „drugiej partii”, z założenia opozycyjnej wobec propozycji Mobutu – i rzeczywistość, w której nikt nie odważył się wystąpić w takiej roli. Rejestruje zbrodnie i wydarzenia, które uświadamiają społeczeństwom, jakie problemy niesie ze sobą dyktatura. Skupia się przy tym cały czas na charakterze Mobutu i na jego postawach w obliczu wyzwań politycznych. Sprawdza, jak zmieniało się Kongo (nie tylko w kwestii nazewnictwa). Pokazuje reakcje Mobutu na konkretne zarzuty, jego komentarze dotyczące komplikacji w codziennym życiu. Ale odzwierciedla też sprawy mniej istotne w skali kraju, albo przynajmniej zahaczające o masową rozrywkę (wielki pojedynek bokserski oraz wizyta astronautów). Przedstawia zabiegi dyplomatyczne, relacje z różnymi krajami, a także obronę reżimu. Nie przegapi pierwszych zwiastunów zmian, przygląda się również samemu Mobutu, przedstawia jego dziwactwa i zachowania nieakceptowane społecznie a dotyczące sfery obyczajowej (choćby skandale seksualne).
Siłą tej książki jest różnorodność tematyczna. Mobutu to nie władca ukazywany jednostronnie, Langellier wkracza w jego życie prywatne z równą pewnością siebie jak przy prezentowaniu rządów. Raz będzie rejestrować krzywdę ludzką i cierpienia, raz – przepych i upodobanie do luksusu cechujące każdego dyktatora. Przechodzi od kraju do jednostki – człowieka, który wierzy we własną potęgę. Przytacza fakty historyczne, ale zajmuje się równie pilnie stroną obyczajową, a to dla czytelników będzie możliwością wielopłaszczyznowych analiz.