John Douglas, Mark Olshaker: Podróż w ciemność. Znak, Kraków 2018 – pisze Izabela MIkrut
John Douglas we współpracy z ghostem, którym jest Mark Olshaker, proponuje czytelnikom książkę o mocy mrocznego kryminału, odsłaniającą kulisy prac śledczych. Świetnie napisana opowieść jest przedstawieniem specyfiki pracy profilera i nieźle uzupełnia wiadomości fanów gatunków sensacyjnych. Jednocześnie pokazuje też, jak wygląda poszukiwanie przestępców i jak odczytywać ślady pozostawione na miejscu zbrodni. Nawet jeśli Douglas nie omawia porażek i błędów, a skupia się wyłącznie na udanych ocenach, zrobi wrażenie na czytelnikach. W bardzo rozbudowanej książce znajduje miejsce na wyraziste przykłady, barwne i przerażające jednocześnie – przy okazji podsuwa materiały do opowieści. Fakt, że odnosi się do prawdziwych zbrodni, nie umniejsza lekturowej przyjemności: w dużej części chodzi tu bowiem o tworzenie portretów psychologicznych, więc i pośrednio również opowieści, niemal fabuł – w oparciu o działania seryjnych morderców. Żeby nie pozostawić odbiorców z lękiem, autor zajmuje się też środkami zaradczymi, próbuje wyznaczać zasady postępowania czy informacje, jakie powinno się wpajać już najmłodszym na temat relacji z obcymi ludźmi. Przestrzega, ale też nie zapomina o budzeniu ciekawości. Omawia specyfikę zawodu profilera – ale przez pryzmat wydarzeń głośnych, medialnych i zapadających w pamięć. “Podróż w ciemność” to książka bardzo obszerna – ale nie zauważa się jej objętości podczas czytania, tak bardzo wciągnąć mogą fachowe analizy.
Autor grupuje wydarzenia, z rzadka tylko przygląda się pojedynczym przypadkom – przeważnie łączy ze sobą kilka morderstw, pokazuje podobieństwa między sprawami albo w ogóle rejestruje działalność jednego seryjnego mordercy. Przedstawia czytelnikom ofiarę jeszcze przed nieszczęściem – tak, by trudniej było oderwać się od lektury. Zajmuje się przebiegiem wydarzeń, komentuje zachowania, które mogły towarzyszyć dramatowi, prawdopodobne (albo już znane) scenariusze. Potrzebne mu to, żeby za chwilę zająć się budowaniem sylwetki zbrodniarza: tu nie ukrywa przed czytelnikami, na jakiej podstawie wyciąga konkretne wnioski. Potrafi podać wiek, płeć i kolor skóry przestępcy, powiedzieć, w jakich warunkach mieszka, co wydarzyło się w jego życiu, jak wygląda jego rodzina. Mało tego – zwraca uwagę na stopień ewentualnego pokrewieństwa z ofiarą, a w kolejnym kroku jest już w stanie powiedzieć nawet, jak przeprowadzić śledztwo, żeby wydostać z podejrzanego jak najwięcej informacji, albo sprowokować go do przyznania się do winy. Mówi, jak przygotowywane przez profilerów portrety pomagały w znajdowaniu winnych, ale też – jak umożliwiały oczyszczenie z podejrzeń niesłusznie skazanych. To wejście w kompletnie nieznany odbiorcom świat, szansa na uczestniczenie w niezwykłym procesie. Całą lekturę tworzą tego typu zagadki – rozwiązywane fragmentami, tak, żeby wszyscy zrozumieli tok myślenia i sposób dochodzenia do prawdy. Dzięki temu lektura staje się rzeczywiście pasjonująca. Douglas proponuje wspólną zabawę w detektywów: fakt, że odnosi się do zaistniałych naprawdę wydarzeń nie zmienia tu jakości samej lektury jako źródła silnych wrażeń dla odbiorców: mówiąc wprost, czyta się tę książkę jak bardzo dobrą powieść.
Autor budzi zaufanie nie tylko postawą wobec przestępców. Sam zwierza się z rozmaitych trudności i osobistego stosunku do wydarzeń: zwłaszcza kiedy przedstawia sytuacje, które spotykają małe dzieci (porównuje wtedy odczucia bliskich z własnym strachem o córki). Nie ukrywa współczucia dla rodzin, potrafi wyzwalać sympatię do poszkodowanych – i to udziela się też czytelnikom. Dzięki temu “Podróż w ciemność” może wyzwalać nie tylko ciekawość. Jest to książka bardzo udana – obowiązkowa dla wszystkich tych, którzy chcą poznać specyfikę zawodu lub dowiedzieć się, jak śledczy dochodzą do wiadomości na temat przebiegu zbrodni.