Recenzje

Portret rodzinny w kryzysie

O spektaklu „To wiem na pewno” Andrew Bovella w reż. Iwony Kempy w Teatrze Ateneum w Warszawie pisze Wiesław Kowalski.

Współczesny dramat Andrew Bovella „To wiem na pewno” to dobrze skrojona historia rodzinna, opowiadająca o życiu małżeństwa i relacjach rodziców z ich już dorosłymi dziećmi. Nietrudno w tym tekście odnaleźć paralele z własnymi doświadczeniami, które towarzyszyły naszemu wchodzeniu w dorosłość i podejmowaniu decyzji, które nie zawsze znajdowały akceptację ojca czy matki. Utwór australijskiego dramaturga dotyka przy okazji wielu zawsze żywych aspektów naszego życia, czasami będących pułapkami rzeczywistości zastawionymi przez nas samych, problemów, które napotykamy na wyboistej drodze w próbach oderwania się od nadopiekuńczej matki czy pozostającego niekiedy w jej cieniu ojca. Choć u Bovella będzie i on miał swoje pięć minut i przejmie w ostatnich scenach wcześniejszą aktywność swojej żony, co zresztą brawurowo wykorzysta w tej roli Przemysław Bluszcz.

„To wiem na pewno”, w bardzo dobrym tłumaczeniu Rubi Birden, aktualnym, żywym i dowcipnym, jest przede wszystkim znakomitym materiałem dla aktorów, ale też daje reżyserowi sporo możliwości inscenizacyjnych. Iwona Kempa, oprócz tego, że doskonale prowadzi aktorów, również tych młodych, z którymi pracowała przy „Szklarni” w Akademii Teatralnej w Warszawie, rozgrywa cały dramat w trzech płaszczyznach. Najbardziej rozbudowany jest plan kuchenny, w którym dzieje się większość scen; dużo skromniejszy i zdecydowanie bardziej umowny jest teren zieleni z ławeczką przed domem, którym opiekuje się ojciec. To najczęściej miejsce zwierzeń i mniej podniesionych głosów. Natomiast na ekranie rozgrywają się wszystkie pozostałe sekwencje rodzinne, które uzupełniają rozmowy o działania o nieco innym charakterze. Ale pozwalają również na takie zbliżenia twarzy, które w dialogu dają możliwość zobaczenia w spojrzeniu czegoś jeszcze głębszego, co jest raz udręką, innym razem spełnieniem. Dlatego na nim zobaczymy też twarz jednej z córek, wypowiadającą list napisany z Montrealu do matki, która zawsze próbuje w każdej sytuacji ocalać to, co dla niej w relacjach z mężem i dziećmi jest najważniejsze, czy zmienione oblicze jednego z synów, którego nieoczekiwana przez nikogo decyzja wprawi głównie rodziców w największe zakłopotanie, skutkujące najbardziej ostrą  w tym spektaklu wymianą zdań. Bovell bardzo dobrze stopniuje napięcie, pełne zaskakujących i niepokojących zwrotów akcji, a Kempa po mistrzowsku każe kolejne konflikty i pojawiające się niepokoje rozgrywać aktorom. To dzięki nim bywa jednocześnie i śmiesznie i wzruszająco. Najwięcej powodów dla tych odległych od siebie emocji dostarcza matka w koncertowym wykonaniu Agaty Kuleszy.

Skrupulatnie konstruowana przez Kempę opowieść o kryzysowych sytuacjach w rodzinie, jednocześnie o szukaniu czułości i ucieczce przed samotnością, pozwala nam na bardzo bliski kontakt z bohaterami dramatu, których poznajemy w ich relacjach najbardziej intymnych, prywatnych czy nawet tych sekretnych i mocno poufnych. W ten sposób otrzymujemy szansę na to, by samemu zastanowić się nad tym kim jesteśmy i jak nasza rodzinna komunikacja może wpływać i decydować o naszych przyszłych losach.

Agata Kulesza, choć jako matka, nie zawsze potrafi znaleźć jasne barwy w tym, co się obok wydarza, ostatecznie jednak za każdym razem próbuje ocalać wartości nie pozwalające na rozpad więzi rodzinnych i dające nadzieję na pomyślne rozwiązanie wszystkich konfliktów, nawet tych, za które trzeba słono zapłacić,  i to oszczędnościami dokonywanymi przez całe życie. Zarówno dwie córki, jak i dwoje synów, w swoich zawirowaniach, czy to zawodowych czy małżeńskich, dostarczają rodzicom niemałych problemów, co pozwala na konfrontację postaw, z jednej strony tych, którzy stoją na straży kształtowanego przez lata starego porządku, z drugiej tych, którzy już pełnymi garściami czerpią z tego, co proponuje im współczesny, nowoczesny świat. A nowa rzeczywistość jest niestety w kontrze do tego, jak rodzice wyobrażali sobie przyszłość swoich pociech. Warto zobaczyć w Ateneum, kto z tej konfrontacji wychodzi obronną ręką i za jaką cenę. I choć przeświadczenie, że grzechy dzieciństwa czy metody wychowania mogą determinować naszą dorosłość, nie jest niczym nowym, to warto przedstawienie, zrobione przez Kempę w swojej charakterystycznej manierze i estetyce, co należy traktować jako komplement, w Ateneum zobaczyć. Tym bardziej, że szóstka aktorów (obok już wymienionych pojawiają się Waleria Gorobets, Paweł Gasztold-Wierzbicki, Jan Wieteska) swoje historie przedstawia w szalenie prawdziwy, zajmujący, intrygujący i fascynujący sposób. Ich role rozkwitają z minuty na minutę, bo bardzo dobrego grania jest w tym spektaklu naprawdę wiele.

ZDJĘCIE POCHODZI Z PRZEDPREMIEROWEJ PRÓBY DLA MEDIÓW

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , ,