Anita Vandyke: Zero waste. Nowa jakość życia w 30 dni. Prószyński i S-ka, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Anita Vandyke, jak sama twierdzi, do zero waste przekonała się przypadkiem: kiedy zorientowała się, że praca w korporacji odbiera jej siły i chęć do życia, a otaczanie się ciągle nowymi przedmiotami nie przynosi szczęścia, kiedy musiała się przeprowadzić – więc i radykalnie zmienić stan posiadania. Zyskała przez te zmiany sporo wolnego czasu, co zaowocowało książką – Anita Vandyke tak zaangażowała się w ideę zero waste, że postanowiła własnymi doświadczeniami dzielić się z innymi i popularyzować wiedzę o ochronie środowiska i najbliższego otoczenia.
Ponieważ tomik „Zero waste. Nowa jakość życia w 30 dni” to poradnik, autorka ogranicza do minimum opowieści o sobie – może je przemycać w krótkich wprowadzeniach, ale niekoniecznie w większym zakresie – liczy się przecież tylko przedstawianie odbiorcom sposobów na to, jak zmniejszyć ilość produkowanych śmieci. I nawet jeżeli część czytelników nie dojdzie do etapu „szklanego słoika” na śmieci z całego domu, parę wskazówek może okazać się naprawdę przydatnych. Anita Vandyke dba o to, żeby przyzwyczajać ludzi do zmian stopniowo – jeśli ktoś nie będzie miał pomysłu, od czego zacząć, może się przyjrzeć tej właśnie książce i sprawdzić, jaką drogę proponuje autorka. „Zero waste” zamienia się zatem w wyzwanie. Tomik został podzielony na dni w kolejnych tygodniach, w trakcie których wprowadza się określone zmiany. Nie chodzi wyłącznie o wydawanie poleceń – Vandyke szuka również uzasadnień. Wpisuje je w poszczególne – zaznaczane graficznie – strony i pozwala zrozumieć na przykład „dlaczego plastik jest taki straszny”. Prezentuje ciekawostki i zasady, dzieli wszystko na przejrzyste punkty, żeby łatwiej było poczuć, że coś się porządkuje. Zero waste to przede wszystkim umiejętność wyrzucania, ale może się też okazać, zwłaszcza na początku, że trzeba będzie się zaopatrzyć w niezbędne pojemniki lub naczynia – autorka wie, co się może przydać i co zainspiruje odbiorców do zmian. Poza ideą wyrzucania sięga też do motywu ograniczania zakupów – charakterystyczny w tomie staje się „ban na zakupy” – wiadomo, że trudniej będzie hołdować zasadom zero waste, jeśli nie zmieni się zakupowych nawyków. Anita Vandyke przedstawia zalety takiego rozwiązania: między innymi – oszczędności.
Uczy autorka podstaw – jak zgodnie z ideą zero waste przyrządzać posiłki (a także – jak i gdzie zaopatrywać się w produkty pozbawione opakowań), jak przygotowywać domowe środki czystości i higieny osobistej, podpowiada, co robić z resztkami jedzenia, ale też tłumaczy, jak uporządkować garderobę i pozbyć się niechcianych ubrań czy przedmiotów. Zachęca do wyrzucania, usuwania, oddawania lub sprzedawania rzeczy, które na co dzień się nie przydają. I nawet jeśli jej postawa jest dość radykalna (jak wszystkich autorów sięgających po zero waste i tworzących poradniki w tej dziedzinie), można skorzystać tylko z części wskazówek, albo wybrać dla siebie te najlepsze – wystarczy zacząć, żeby przekonać się, że działania służące uporządkowaniu najbliższej przestrzeni wywołują pozytywne skutki. A to już prosta droga do minimalizmu.