Francesc Miralles, Care Santos: Najlepsze miejsce na świecie jest właśnie tutaj. Muza SA, Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut
Francesc Miralles i Care Santos chcą zaproponować swoim czytelnikom powieść bardzo krótką i mocno naiwną przy tym – ale świadomie kierują się do ludzi, którzy szukają w codzienności elementów baśniowych, albo przynajmniej obietnicy, że wszystko się jakoś ułoży. To minihistoria o wychodzeniu z depresji – nawet jeśli nienazwanej i niezdiagnozowanej, o tym, jak samotność wpływa na postrzeganie rzeczywistości. “Najlepsze miejsce na świecie jest właśnie tutaj” już tytułem sugeruje nastawienie na positive thinking i na proste zalecenia rodem z kioskowych poradników: bez zagłębiania się w istotę problemu, za to z nadzieją na lepsze jutro. To opowieść dla idealistek, bez komplikacji, z odrobiną magii i szansą na szczęście na horyzoncie.
“Najlepsze miejsce na świecie jest właśnie tutaj” to kawiarnia, w której znajduje się sześć magicznych stolików i właściciel-barman-prestidigitator, człowiek, który potrafi posługiwać się czarami, a przynajmniej tak wpływać na zmęczonych życiem ludzi, żeby podejmowali właściwe decyzje i dowiedzieli się czegoś o sobie. Iris, trzydziestosześcioletnia bohaterka tomu, do tej kawiarni trafia przypadkiem, po wycofaniu się z próby samobójczej. Iris w każdych innych warunkach uznana zostałaby za dziwaczkę: nie wdaje się w żadne związki, po śmierci rodziców odcięła się od ludzi. Męczy ją rutyna w pracy, ale Iris właściwie nie jest zdolna do jakichkolwiek działań mających na celu zmiany tego, co złe. Jedyne, co może zrobić, to skoczyć pod pociąg. I gdyby nie przypadek, pewnie nie byłoby tej historii. Bo Iris, która odzyskuje świadomość własnych czynów, wstępuje do kawiarni. Tu jej przewodnikiem zostaje przystojny Włoch, Luca. Kolejne wieczory – przy różnych stolikach – oznaczają powroty do dobrych a zapomnianych już chwil z przeszłości, próby rozliczenia się z teraźniejszością, porady i nadzieje. Stopniowo Iris wykonuje potężną pracę nad sobą, pracę, która zaowocuje samopoznaniem i pewnością, co należy zrobić w dalszej kolejności. Bohaterka oczywiście daje się zauroczyć Włochowi, zyskuje więc również nieznaną do tej pory pewność siebie. Tak, by po ostatecznym rozstaniu się z kawiarnią, była już gotowa na wkroczenie w dorosły świat i – by nigdy nie powtórzyła błędu, który omal nie pozbawił jej życia.
Nic to, że postacie posługują się zagadkami i podsuwają wieloznaczne wytłumaczenia wiadomości, wszystko prowadzi po prostu do wsłuchania się w siebie i odkrycia tego, co na co dzień tłumione, niedopuszczane do głosu lub wyrzucane ze świadomości. Bohaterka książki zanurza się we wspomnieniach, traktując je tym razem jako drogowskazy, a nie hamulce w rozwoju. Dzięki wsparciu obcych ludzi, którzy szybko zamieniają się w przyjaciół, dowiaduje się, co jest dla niej naprawdę ważne i do czego powinna dążyć, żeby odzyskać spokój ducha. Iris do swojego przełomu potrzebuje magii, ale przesłanie dla czytelników jest równie proste: należy wyjść do innych, przemyśleć swoje życie i dokonać ewentualnych przewartościowań. Sprawdzić, co kiedyś cieszyło, a co można sobie odpuścić. “Najlepsze miejsce na świecie jest właśnie tutaj” to książka bardzo prosta i bardzo krótka – dla tych, którzy potrzebują zwykłej obietnicy, że będzie lepiej. Francesc Miralles i Care Santos nie dbają ani o wielowątkowość, ani o charakterystyki postaci, przekuwają po prostu jeden pomysł na historię naiwną i krzepiącą. Wiedzą, że kto szuka baśniowej opowiastki na jeden wieczór, bez trudu znajdzie tę pozycję.