Recenzje

Poznawanie psychiki

Nikki Meredith: Ludzkie potwory. Kobiety Mansona i banalność zła. Czarne, Wołowiec 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Ta zbrodnia jeszcze długo będzie tkwić w świadomości społeczeństw i przerażać, bez względu na przemiany obyczajowe czy ogólną brutalizację w mediach. Teraz Nikki Meredith szuka klucza do odczytania „kobiet Mansona”, chce pojąć motywy i przekonania, które kierowały Leslie Van Houten i Patricią Krenwinkel, gdy te dopuszczały się morderstwa na rodzinie i gościach ciężarnej Sharon Tate oraz na samej żonie Romana Polańskiego. Przebieg wydarzeń jest już powszechnie znany i pojawiał się w wielu opracowaniach. Dla odbiorców szokujący może być fakt, że członkinie „rodziny Mansona” nie wydawały się przejęte popełnionym czynem. Pokutuje w ludziach – i odzwierciedla się w lękach społecznych – przekonanie, że mężczyźni mogą stanowić zagrożenie i dopuszczać się najgorszych zbrodni. Kiedy katami są kobiety – wyzwala to szereg pytań, między innymi dotyczących empatii. Nikki Meredith nie może pojąć, dlaczego doszło do bestialskiego morderstwa – i dlaczego kobiety, które wydawały się normalne, zdecydowały się na udział w tym wydarzeniu. Próbuje poznać lepiej Leslie i Patricię, odwiedzając je w więzieniu i przeprowadzając mnóstwo rozmów – oraz własnych obserwacji. Nie traktuje ich jak morderczyń, za to chce zrozumieć czysto ludzkie pobudki działania. Nie zawsze będzie to możliwe, jednak autorka tomu wyraźnie współczuje swoim rozmówczyniom.

Próby zrozumienia prowadzą do szczegółowego odnotowywania wszystkiego, co może okazać się ważne w amatorskim „śledztwie” po latach. To znaczy – nawet zaznaczania humoru i pojedynczych wyznań zza krat. Nikki Meredith może dowiedzieć się, czego „kobiety Mansona” żałują i co czuły w relacjach z przywódcą grupy. Mniej odwołuje się do samego momentu zbrodni, bardziej – do okoliczności, jakby tam mogła znaleźć wyjaśnienia całej sprawy. Wysuwa własne tezy co do motywacji kobiet, sprawdza, jak wyglądało ich życie z Mansonem. Równolegle autorka czyta akta sądowe i wszystko, co na temat okoliczności śmierci Sharon Tate zostało opublikowane. Porównuje relacje i sięga po wszelkie możliwe punkty zaczepienia. A to nie wszystko. Meredith jest bardzo mocno obecna w tekście jako ona sama. Z jednej strony ze względu na brata, który – podobnie jak „kobiety Mansona” – dopuścił się przestępstwa, skrzywdził innych ludzi i trafił przez to do więzienia. Jego przypadek pokazuje autorce, że w każdych okolicznościach może narodzić się zło – i że nie tak łatwo osądzać tych, którzy zawinili, zwłaszcza gdy w grę wchodzą emocje. Z drugiej strony – z uwagi na żydowskie korzenie. Motyw antysemityzmu (i świeżo odkrywanej „żydowskości”, chociaż tylko w jednej czwartej) to coś, co mocno Meredith porusza i każe badać sprawę z mniej oczywistej strony. Znajduje autorka w tomie miejsce na wyznania osobiste, związane z odkrywaniem własnej tożsamości – i podłości, jaka panuje w świecie. „Ludzkie potwory” to tom, który zamienia się momentami w autoanalizę, zdarza się Meredith schodzić z tematu „kobiet Mansona” i przyglądać własnym doświadczeniom. Nie jest to problem w lekturze, pozwala za to sprawdzić, jak wyglądał proces tworzenia tego reportażu.

Motyw kobiet Mansona pozwala autorce również zająć się szerzej zagadnieniem przestępczyń i specyfiką ich charakterów. Prawdopodobnie to docieranie do tematów obcych masowej publiczności – niemożliwych do samodzielnego sprawdzenia – wyzwala taką drobiazgowość w narracji. Po prostu Meredith chce pokazać czytelnikom wszystko to, do czego na co dzień nie mają dostępu. Czasami też znajduje pole do przestróg czy komentowania własnych doświadczeń (jak w przypadku toksycznego związku z przemocą). Jest zatem tom „Ludzkie potwory” wielowymiarową opowieścią o ludzkich słabościach.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,