Recenzje

Praca

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Mariusz Urbanek: Profesor Weigl i karmiciele wszy. Iskry, Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut

Profesor Weigl to postać niezwykła – chociaż dzisiaj odrobinę zapomniana. Dlatego też Mariusz Urbanek wybiera go na bohatera swojej najnowszej biografii (na marginesie – znów o potencjale bestsellera) i proponuje odbiorcom trochę straszną a trochę śmieszną opowieść o walce z groźną chorobą.

Urbanek generalnie nie przepada za podążaniem za biograficznymi schematami: informacje o pochodzeniu i rodzinie Weigla ścieśnia do kilku akapitów, żeby móc niemal od razu przejść do tematów jego pracy. To, co najbardziej istotne, rozgrywa się przecież w laboratorium i wśród współpracowników. Weigl produkuje szczepionkę na tyfus. Tym zaskarbia sobie szacunek Niemców oraz uznanie Polaków. Do przygotowania medykamentu potrzebne są mu jednak wszy, żywiące się ludzką krwią. Profesor wymyśla specjalne klateczki na insekty – karmiciele przyczepiają je do nóg i rąk, stopniowo zwiększając liczbę karmionych wszy (co wiąże się z lepszymi zarobkami). Urbanek nie pozostawia nawet wątpliwości co do procesu przygotowywania szczepionki, bardzo szczegółowo opisuje kolejne jego etapy. Z jednej strony zaspokaja ciekawość „techniczną”, z drugiej – dotyczącą odczuć karmicieli. Gdy nadchodzi wojna, instytut profesora Weigla staje się schronieniem dla polskiej inteligencji, przedstawicieli wojska, artystów i wszystkich zagrożonych aresztowaniem. Pomaga Weigl w ratowaniu ludzi z getta, dostarcza potrzebne dokumenty. Jest nieustraszony, a do tego jeszcze – nietykalny. Istnieje mnóstwo sposobów na zniechęcenie kontrolujących instytut Niemców – ale mimo stałej obecności szpiegów i konfidentów nie dochodzi nigdy do żadnej wpadki. To wszystko Mariusz Urbanek omawia w książce, z właściwą sobie energią. Zajmuje się też kwestią tożsamości Rudolfa Weigla i związanych z jego wyborami konsekwencji. Przygląda się postawom i rozwiązaniom wprowadzonym do pracy.

Nie zapomina autor o sprawach prywatnych. Chociaż przeskakuje dzieciństwo i młodość Weigla, niemal od razu zakotwicza się w czasach wojny, ma szansę pokazania osobowości. Rejestruje w pierwszej kolejności anegdoty dookreślające sylwetkę profesora – dopiero pod koniec bogatego w śmiech rozdziału autor przyznaje, że część żartów na swój temat jego bohater wymyślał. Nie ulega jednak wątpliwości, że taki rozdział jest bardzo potrzebny do ocieplenia wizerunku uczonego. Nie koniec na tym: Urbanek przedstawia również życie prywatne Weigla od strony założonej przez niego rodziny. Opisuje dwie żony (a także ich role w pracach instytutu czy w dogadywaniu się z asystentami), a do tego również… upodobanie profesora do pięknych kobiet. Nie chce być niedyskretny, ale próbuje się dowiedzieć, ile prawdy tkwiło w pikantnych plotkach. Odwołania do życia poza instytutem są potrzebne również samym czytelnikom: w końcu nie da się cały czas czyta o procesie karmienia wszy. Kiedy już w życiorysie Weigla nie ma więcej niespodzianek, autor zabiera się za przedstawianie karmicieli, tych najbardziej znanych lub pokazujących różnorodność wśród pracowników Weigla. Osobny motyw w książce stanowi też przeznaczenie szczepionek oraz wykorzystywanie „nadwyżek” – próby ratowania przed tyfusem jak największej części polskiego społeczeństwa. Podsuwa Urbanek argumenty jednoznacznie wskazujące na to, że profesor Weigl był bohaterem, który zasługuje na pamięć i wdzięczność. Jest to historia – jak zawsze u Urbanka – świetnie opisana. Mariusz Urbanek znajduje idealne proporcje między pracą i życiem prywatnym bohatera, dodaje zestaw wiadomości na temat wybranych karmicieli, a do tego potrafi snuć gawędziarską opowieść. Trochę psuje mu efekt sam turpizm – motyw karmienia wszy – ale też sama opowieść przesadnie wrażliwych nie wciągnie.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,