Recenzje

Prawdy

Beatrice Mautino: Bez parabenów. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Coraz częściej na rynku pojawiają się książki, w których eksperci odnoszą się do sztuczek marketingowych i nieuczciwych zabiegów sprzedawców – próbując obalić mity i obiegowe poglądy, wprowadzają trochę ciekawostek i faktycznej wiedzy do świadomości społeczeństwa. „Bez parabenów” to jedna z takich publikacji, kierowana przede wszystkim do odbiorców, którzy zwracają baczną uwagę na skład kosmetyków i na rewelacje z reklam.

Idealnym przykładem wprowadzania w błąd konsumentów może być symbol króliczka – jako oznaczenie produktu nietestowanego na zwierzętach. Nie dość, że według prawa nie wolno już wprowadzać na rynek kosmetyków testowanych na zwierzętach, to jeszcze uzyskanie takiego atestu jest co najmniej dyskusyjne, co Mautino przedstawia. Odnosi się i do „rakotwórczych” właściwości parabenów (pokazuje, jak narodziła się plotka na ten temat i jak skomplikowane jest udowodnienie podobnych wygodnych tez) i do rozróżnień między składnikami naturalnymi i chemicznymi. Sama czasami zachowuje się jak klient zainteresowany wyjątkową promocją czy informacjami w mediach – dlatego uważnie czyta skład „wody micelarnej” i wyjaśnia, czym ona w rzeczywistości jest. Nakreśla strategie reklamowe stosowane przez duże firmy, wprowadza nawet kilka „przykazań”, kiedy chce się wprowadzić na rynek kolejny specyfik i zasugerować odbiorcom, że jest inny niż pozostałe.

Makijaż, depilacja, cellulit, szampony, opalanie się – Beatrice Mautino bierze pod lupę szereg zachowań znanych odbiorczyniom z doświadczenia, ale i tych, które generują największy ruch w biznesie kosmetologicznym. Rozpracowuje je pod kątem dostępnych kosmetyków i ich składu (jeśli chce wykluczyć nieporozumienia lub rozwiać wątpliwości, a czasem też – gdy trzeba sprostować fałszywe informacje krążące w mediach), ale również – od strony strategii reklamowych. Pokazuje, jakie sformułowania gwarantują zainteresowanie klientów, co przyciąga uwagę i co wywoływane jest sztuczkami konkurencji. Chce, żeby każdy z jej czytelników najzwyczajniej w świecie umiał samodzielnie decydować o tym, co jest dla niego dobre i wskazane, żeby umiał czytać etykiety produktów – a nie kierował się bezmyślnie trendami albo reklamami. Z jednej strony zatem prowadzi dyskurs od strony chemiczno-kosmetycznej, z drugiej – dostarcza wiadomości na temat technik perswazji i manipulacji.

„Bez parabenów” to zatem publikacja, która przydaje się w świecie uzależnionym od reklamy. Dla odbiorców, którzy lubią wiedzieć, nadaje się świetnie – autorka kieruje się do odbiorców bez specjalistycznego przygotowania, sprawia, że można łatwo opanować zestaw chwytów stosowanych przez sprytnych marketingowców, ale też – stosunkowo prosto nauczyć się wyłapywania niezbędnych wiadomości. Tak przygotowana książka przyniesie sporo korzyści praktycznych, będzie można dzięki niej uodpornić się na niechciane zabiegi promocyjne, trendy, które zaburzają zdolności poznawcze. Pozwoli też uniknąć problemów płynących choćby z naiwnej wiary w to, że niektóre produkty szkodzą. Wszystko jest tu podbudowane argumentami naukowymi, ale autorka pokazuje też doskonałą orientację w rzeczywistości biznesu kosmetykowego. Przydaje się świadomość tego, jak działa rynek, ale żeby przekonać czytelników ważna jest również umiejętność przekładania naukowego języka na styl gazetowy. Tę książkę dobrze się czyta, bez względu na stopień zainteresowania branżą kosmetyków czy biegłością w chemicznych tajnikach.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,