Imogen Hermes Gowar: Syrena i pani Hancock. Albatros, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Syrena. Wyłowione z oceanu paskudztwo z ustami wykrzywionymi od krzyku. Niewielka istota wymykająca się wyobrażeniom ludzkim. Syrena na pierwszy rzut oka budzi wstręt, ale z pewnością wywoła sensację. Znajdzie się mnóstwo ludzi gotowych za wielkie pieniądze oglądać nieszczęsne (martwe) stworzenie. Niezdrowa ciekawość przekuwa się na ogromne zyski dla właściciela. Syrena trafia w ręce pana Hancocka, owdowiałego i samotnego mężczyzny, który w przeszłości stracił też syna – żona urodziła mu martwe dziecko i po piętnastu latach bohater nie umie się z tym pogodzić. Pan Hancock jest dżentelmenem, nigdy nie przyszłoby mu do głowy, żeby czerpać zyski z czyjegoś ewidentnego cierpienia, nawet jeśli nie wiadomo, czym naprawdę syrena była. Ale jeśli ziarno zostanie zasiane… warto spróbować.
Syrena budzi kontrowersje, a także szereg pytań. Ale fakt, że ludzie są wścibscy, oznacza stale płynący strumień pieniędzy – coś nie do pogardzenia. Z jednej strony w relacji jest pan Hancock. Miły, starszy mężczyzna, który nikomu nie zrobi krzywdy ani przykrości. Z drugiej – dom kobiet. Przygotowywanych, by dać mężczyznom szczęście i satysfakcję, by zaspokoić ich żądze. Wśród kurtyzan jest Angelica – ta ambitna, snująca śmiałe plany i pewna, że może wreszcie w pewnym momencie uda jej się porzucić swój stan i wyjść dobrze za mąż – na dłużej przyciągnie uwagę czytelników. Angelica jako jedyna może trafić do serca pana Hancocka. Najpierw jednak żąda tego, co wybranek ma najcenniejszego. Żąda syreny.
“Syrena i pani Hancock” to obszerna powieść obyczajowa w stylu wielkich dziewiętnastowiecznych narracji dla pań (chociaż akcja to wiek XVIII). Jest w tej relacji subtelna ironia i bardzo trafne portrety psychologiczne. Imogen Hermes Gowar odchodzi od typowych obyczajowych perypetii, a odsunięcie akcji w czasie pozwala na potężne doświadczanie bohaterów. Wystawia się ich tu na poważne próby i sprawdza, co będą robili i jakie decyzje podejmą, kiedy przestanie istnieć gotowy schemat postępowania. Wyłowienie syreny to katalizator wydarzeń, tutaj – moment odejścia od utartych szlaków. Gdyby nie syrena, pan Hancock nie nawiązywałby nowych znajomości, a już na pewno nie wśród kurtyzan, nie myślałby też o znalezieniu nowej towarzyszki życia. Gdyby nie syrena, Angelica nie zrozumiałaby zbyt szybko, do czego właściwie dąży i czego od codzienności oczekuje. Toczy się ta powieść dość niezwykle, ale w zgodzie z portretami wprowadzanymi przez Gowar. Nie będzie odbiegać od naturalnych dla postaci relacji, przekona czytelników do świata przedstawionego. Imponuje się odbiorcom tej powieści humorem: żarty umieszczane są zwłaszcza tam, gdzie w zadziwiającej zgodzie (na zewnątrz) rządzą kobiety. Nie ma tutaj krzywd ani pretensji w wymiarze, który zagrażałby dobremu nastrojowi odbiorców – to już zadanie fabuły, rozwiązań dalekich od spodziewanych. Lektura toczy się ciekawie ze względu na trafne społeczne diagnozy, współczesność – mimo oddalania się czasowego – oraz na zestawienia charakterów. Tajemnica syreny to klucz do kolejnych postaci. Zresztą sama syrena też od czasu do czasu głos zabiera.
Jest to powieść klasyczna w treści, ale świeża za sprawą niezwykłego wyjściowego pomysłu. Odejście od standardów z obyczajówek tu się bardzo przydaje, rozbudza ciekawość. Syreny – dokładnie opisanej – czytelnicy oglądać by może nie chcieli, w odróżnieniu od anonimowych tłumów z książki. Ale akcja nie pozwala się od tomu oderwać.