Marta Matyszczak: Noc na blokowisku. Dolnośląskie, Wrocław 2021 – pisze Izabela Mikrut
Aspirant Barański nie ma szczęścia. Nie dość, że nikt nie traktuje go poważnie, nie dość, że nie chcą go w policji (przynajmniej dopóki nie wykaże się jakimiś osiągnięciami), to jeszcze pod jego blokiem zostaje znaleziony trup. Jeszcze gorzej, że Barański ma na głowie zrozpaczoną Różę Kwiatkowską (pardon, Solańską), która nie wie, co stało się z Szymonem tuż po ślubie, więc staje się jeszcze bardziej zgryźliwa wobec niespecjalnie lubianego towarzysza. Zwłoki pod mysłowickim blokiem są łudząco podobne do detektywa. Ale to dopiero początek „Nocy na blokowisku”, kolejnej części serii Kryminał pod psem.
Róża na razie działa sama, a właściwie – bez ukochanego u boku. Musi mierzyć się nie tylko z wyzwaniami śledztwa, ale też z pseudodziennikarzem Olkiem Szponem, który próbuje węszyć i wietrzy sensację w każdym elemencie detektywistycznej zagadki, automatycznie niwecząc szansę na jej rozwiązanie. Barański udostępnia własne mieszkanie, które dość szybko się zaludnia. Buchtowa ma ochotę wrócić i pomóc w szukaniu Szymona, jednak musi też zażywać kąpieli borowinowych, bo przecież nie odpuści enefzetowi. Dzieje się mnóstwo, a Marta Matyszczak dodatkowo sięga też w przeszłość – do lat 80. XX wieku. To wtedy miały początek wydarzenia, które swój finał zyskały w powieściowej teraźniejszości. „Noc na blokowisku” pełna jest wątków nawiązujących do wcześniejszych części serii – tworzy Marta Matyszczak dodatkową reklamę własnych książek (zwłaszcza jeśli ktoś będzie chciał się dowiedzieć, jakie relacje łączyły różne dalszoplanowe postacie – podaje się tu quasi-streszczenia dla tych, którzy pierwszy raz trafili na Kryminały pod psem, ale owe streszczenia tylko rozbudzają ciekawość i zachęcają do powrotów lekturowych). Bohaterów przybywa, mieszkanie Barańskiego robi się coraz bardziej ciasne. Ale przecież Róża nie może wrócić do siebie: tam trwa remont, polegający na połączeniu dwóch mieszkań.
Łączy autorka bardzo udanie różne tematy, dominuje w przeszłości obyczajowość: lata 80. to zestawianie zdobyczy techniki oraz mentalności ludzi ze zwykłego blokowiska. W teraźniejszości to bogata galeria charakterów, każdy na swój sposób się wyróżnia. Wszyscy jednak stanowią tło dla Gucia: przygarnięty dawno temu kundelek doskonale wie, na co stać jego ludzinę. Komentuje wydarzenia ze swojej perspektywy, ocenia zwłaszcza pod kątem bezsensownego postępowania. Gucio musi panować nad wszystkim, w końcu to jedyny głos rozsądku w całej książce. „Noc na blokowisku” nie jest jednak lekturą wyłącznie dla fanów czworonogów w rozrywkowych powieściach – raczej propozycją dla tych, którzy uwielbiają ironię w dużych dawkach. Tym razem Marta Matyszczak bardziej koncentruje się na relacjach między bohaterami niż na zwyczajnym rozśmieszaniu, jednak udowadnia też, że wielowątkowe narracje przesycone ciekawostkami na temat miejsc to jej mocna strona.
„Noc na blokowisku” to kolejna bardzo udana powieść Marty Matyszczak. Propozycja w sam raz dla tych, którzy lubią kryminały z odpowiednią dawką komizmu i z ciekawymi pomysłami. Uwaga: jeśli ktoś od tego tomu zacznie przygodę z Guciem, bez wątpienia powróci do wcześniejszych książek z serii.