Recenzje

Przeciwko facetom

Olga Rudnicka: Byle do przodu. Prószyński i S-ka, Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut

Tym razem Olga Rudnicka mocno wyżywa się na mężczyznach, tworzy ich bezwzględne karykatury i ośmiesza przez długi czas. Winni są wszyscy: stary Kopicki, Stanisław, postanowił na nowo ułożyć sobie życie i ożenić się z noszącą jego dziecko dwudziestopięciolatką. Młody Kopicki, Piotr, to seksoholik. Podrywa i zaciąga do łóżka każdą dziewczynę, jaką ma w zasięgu wzroku. Matylda, która zarabia na życie jako prywatny detektyw swojego męża pozbyła się dawno temu, bo był nudny i przez to nie dawało się z nim wytrzymać. W powieści „Byle do przodu” żaden facet nie zaimponuje, żaden nie ma siły przebicia. To kobiety działają, obmyślają intrygi albo niechcący prowokują bieg wydarzeń, którego nikt wcześniej nie przewidział.

Na początku w ogóle wydaje się, że porachunki z erotomanami będą jedynym pretekstem do pisania tej książki. Wprawdzie wszystko bierze się z pomysłu Stanisława, ale ów pomysł schodzi na dalszy plan przy wybrykach innych. Dorosłe dzieci Stanisława otrzymują od ojca… firmy pozwalające utrzymać się na rynku. Maria natychmiast rozkręca restauracyjny biznes, otwiera też – jako alternatywę – własne bistro. Piotr zamierza stać się właścicielem salonu kosmetycznego i przez przypadek trafia w najszerszy możliwy target. Problem w tym, że niepewne intencji rodzica pociechy planują sprawdzić, skąd nietypowy prezent – i zatrudniają panią detektyw. Matyldzie stosunkowo łatwo przychodzi gromadzenie informacji. Nieco komplikacji pojawia się dopiero w związku z jej córką, której detektyw nie traktuje nadopiekuńczo. Przez długi czas zamiast intrygi kryminalnej autorka rozwija charakterystyki postaci. W nieskończoność prezentuje bohaterów, przy czym śmieje się głównie z mężczyzn, kobiety wychwala. Piotr jest przeciwieństwem Marii, Paula – narzeczona Stanisława – daje się lubić. Ta zasada zmienia się dopiero w momencie wprowadzenia na scenę mamusi – była żona Stanisława jest jednocześnie zbiorem stereotypów, wizerunkiem harpii, ale i typem naiwnej idiotki. To połączenie wybuchowe. Żeby ubarwić akcję Rudnicka wprowadza kolejne dowcipy sytuacyjne, trupy pojawiają się i znikają albo okazują się czym innym niż się wydaje. Córka detektyw spryt i inteligencję odziedziczyła po matce, facetów może owijać sobie wokół palca. Piotr oczywistych rzeczy nie zauważa i ustalenia detektywistyczne są dla niego jak sensacja. Wydaje się, że Olga Rudnicka trochę znudziła się klasycznymi fabułami z kryminałów, ucieka od rytmu morderstwo – śledztwo – rozwiązanie. Tutaj trupy funkcjonują na uboczu, żeby niespecjalnie rzucać się w oczy – i jako takie uruchamiają całą lawinę wydarzeń.

Olga Rudnicka eksponuje to, co przeważnie stanowi smaczek jej książek i poszerza grono odbiorców – trafi już nie tylko do fanów kryminałów, ale i czytadłowych obyczajówek. Dba o to, żeby unikać schematów fabularnych, rezygnuje z narzucających się rozwiązań. Inna rzecz, że nie wiadomo, dlaczego właściwie tutaj tak ostro występuje przeciwko całemu męskiemu rodowi i to bez przebierania w środkach. Nałogowych podrywaczy szybko spotyka kara, faceci myślą wolno, słabo kojarzą i do niewielu rzeczy w ogóle się nadają. Rudnicka sporo ocen opiera na złośliwości, pokazuje wyższość emocjonalną i intelektualną kobiet. Wprawdzie nadal na wesoło, ale od śmiechu do ataku jest tu krótka droga.

„Byle do przodu” to kolejna propozycja tej autorki, która skręca w stronę komizmu i jednak obyczajowości, opisywania damsko-męskich relacji. Rudnicka jak zwykle nie zawodzi, ale czytelników tym razem zaskoczy. To powieść, którą czyta się z przyjemnością, mimo wyostrzonych konturów.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,