Magdalena Gołębiowska: Daleko. Buddyjskie Królestwo Mustangu. Czarne, Wołowiec 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Na rynku mnóstwo jest zwierzeń podróżujących – niemal każdy, kto przemierza egzotyczne kraje, próbuje obecnie zaistnieć wśród autorów literackich albo blogerskich reportaży. Coraz mniej pozostaje do odkrycia, jeśli trwa nieustanny wyścig na docieranie do niezdobytych miejsc. Magdalena Gołębiowska także dystansuje się od zaliczających turystyczne szlaki – za to próbuje uświadomić czytelnikom, że w części świata czas płynie inaczej. Królestwo Mustangu jest tu najlepszą szansą oderwania się od pośpiechu i zdobyczy cywilizacyjnych. Jeszcze do niedawna pozostawało kilkaset lat w tyle za rozwiniętymi krajami, obecnie nadrabia dystans do ucywilizowanych państw, ale wciąż stanowi ciekawostkę dla odkrywców i obieżyświatów. Tu można podejrzeć, jak ludzie funkcjonowali kiedyś – w zgodzie z naturą. A do tego sprawdzić, jak rozwijała się ich wyobraźnia, pozbawiona protez w postaci mediów elektronicznych. „Daleko” wciąż oscyluje między historią, wierzeniami lub legendami i trybem życia. Będzie autorka odwiedzać klasztory (symbol izolacji w i tak już wyizolowanym królestwie), przyjrzy się kupieckim szlakom, zajmie się obozem dla uchodźców – ale trafi też do zwyczajnego domu i razem ze starszą o piętnaście lat (a wyglądającą na trzydzieści więcej) koleżanką przygotuje posiłek dla gości. To dobra metoda na poznawanie lokalnych zwyczajów – sprawdza się i w tym wypadku.
Autorka dość dużo miejsca poświęciła na opisywanie przeszłości. W „Daleko” analizuje historię Królestwa Mustangu, uwzględniając losy podróżników i odkrywców, założycieli klasztorów, władców, polityków, mieszkańców – wszystkich, którzy przyczyniają się do kształtowania wizerunku miejsca. Gromadzi opowieści – te, które pozwalają zrozumieć lokalną obyczajowość, które odmalowują obraz Mustangu w oczach odbiorców i które tworzą koloryt lokalny. Tu bardzo ważne są relacje, choćby i zapośredniczone – ale uświadamiające czytelnikom mentalność miejscowych. Trochę zresztą baśniowo wybrzmiewają relacje z zamierzchłych czasów. Magdalena Gołębiowska uznaje, że aby zrozumieć to miejsce i lokalną ludność, trzeba najpierw odbyć podróż w czasie, sprawdzić, co ukształtowało tubylców, jak układały się losy pokoleń i jak odzwierciedlały się w opowieściach regionalnych. W efekcie „Daleko” staje się lekturą zajmującą nie tylko globtroterów, bo i poszukiwaczy historii. Gołębiowska próbuje jak najpełniej przedstawić tę krainę – a jako zachętę dla odbiorców stosuje motyw zapomnianego królestwa – to rozbudza wyobraźnię i przyczynia się automatycznie do budowania znaczenia Mustangu w świadomości odbiorców. To „adres”, który wbija się w pamięć.
Zdarza się, że autorka wpada na trop historii, która odbiorcami z „cywilizowanego” świata wstrząśnie, a która dla mieszkańców stanowi codzienność. W Mustangu brakuje lekarzy i trudno poradzić sobie bez wsparcia bliskich. Życie w wysokich górach uczy pokory, nie ma tu miejsca na rozczulanie się nad sobą. W Królestwie Mustangu ludzie muszą być twardzi. Magdalena Gołębiowska jest wyczulona na sytuacje nieprzekładalne na codzienność odbiorców. Podziwia miejscowych, którzy potrafią tu ułożyć sobie życie i nie myślą o zmianach. Rejestruje ich zmagania z efektami przyspieszonego postępu, zatrzymuje w kadrze świat, który właściwie nie ma już prawa istnieć. I jeśli cokolwiek w tym tomie męczy, to tylko niewielki druk – może sprawić problemy starszym lub mającym kłopoty ze wzrokiem czytelnikom.