ks. Józef Tischner: Nadzieja mimo wszystko. Znak, Kraków 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Jest to książka składana na bieżąco – nieprzypadkowy zestaw pism rozproszonych, które ksiądz Józef Tischner proponował odbiorcom z bardzo różnych kręgów kulturowych i w różnych źródłach. Pojawiają się w tomie „Nadzieja mimo wszystko” wystąpienia z konferencji, refleksje dla prasy, komentarze rekolekcyjne, wstępy do książek, felietony… Wojciech Bonowicz, który zbierał te zapiski, kierował się jednak nie tyle ich niedostępnością, brakiem w dziełach zebranych – a aktualnością. Przygotowywał tę książkę podczas pierwszego lockdownu i chyba nawet nie mógł przewidzieć, jak bardzo aktualna stanie się kilka miesięcy później, tuż po wydaniu.
Pytanie, czy dzisiaj ktoś jeszcze chce szukać autorytetów wśród księży. Katolickie zagadnienia, nawiązania do Biblii czy elementy kazań stanowią jedynie punkt wyjścia w tych relacjach – ksiądz Józef Tischner jest bardziej filozofem niż kaznodzieją. Chce jednak, żeby odbiorcy zastanowili się nad kilkoma kwestiami związanymi z życiem społecznym. Odnosi się do polityki (do polityki z lat 90., nawet z nazwiskami – ale jeśli zrezygnuje się z tych odnośników, pozostanie kilka ważnych spostrzeżeń), do związków religii i życia społecznego (podejmuje głos w sprawie wprowadzenia religii do szkół i przedstawia argumenty za i przeciw), ale też do spraw uniwersalnych i bliskich każdemu człowiekowi. Pisze dużo o śmierci, przygotowuje na to, co nieuchronne. Pisze też o chorobie – i o tym, jak sam jako ksiądz sprawdzał się podczas rozmów z odchodzącymi ludźmi. Ma wiele uwag na temat tego, co człowiek robić powinien – ale równie wiele jest tu anegdot i opowieści rozśmieszających. Tischner to autor, który dba o podtrzymywanie uwagi odbiorców, bez względu na to, czy czytelników, czy słuchaczy – i również bez względu na to, czy tworzy tekst dla środowiska uczonych, czy dla szerokiej publiczności niekoniecznie zainteresowanej sprawami kościelnymi (do takich należą felietony świąteczne z prasy kolorowej – zadziwiające pod względem znalezienia nowych dróg w zestawie stereotypów, ale też nasycenia filozofią). Za każdym razem pamięta o tym, że należy ciągle dostarczać odbiorcom nowych bodźców, wie, kiedy powtarzać tezy tekstu, a kiedy zmienić nastrój przez dowcip.
Tischner tak samo zgrabnie jak formy zmienia atmosferę tekstów. Kiedy trzeba, filozofuje, do tego potrafi dołożyć zestawy intertekstualnych opowieści, podpiera się prywatnymi spostrzeżeniami. Unika radykalnych twierdzeń (chociaż nie zawsze to jest możliwe, jednak mocno akcentuje kwestię wolności i potrzebę decydowania o sobie właściwą każdemu człowiekowi: nieprzypadkowo ten tom ukazuje się akurat teraz), daje szansę zastanowienia się nad komplikacjami etycznymi. I nawet jeśli jednoznacznie wskazuje drogę dla chrześcijan, przypomina im, że nie mogą narzucać bezdyskusyjnie swoich postaw innym. Fakt, że teksty są datowane, pokaże odbiorcom, jak bardzo powtarzają się pewne problemy – w kolejnych odsłonach.
Ten tom został wydany jak gadżet. To książka, która ma sprzyjać refleksji. Nie tylko są tu krótkie teksty, ale i zestaw zdjęć o charakterze wyciszającym – scenki i migawki pokazujące piękno przyrody czy międzyludzkich relacji, zawsze niekontrowersyjne, delikatne chociaż jednocześnie mocno naiwne.