Witold Repetowicz: Allah Akbar. Wojna i pokój w Iraku. Czarne, Wołowiec 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Zżyma się Witold Repetowicz na opowieści tych, którzy powtarzają zasłyszane plotki o Iraku, nawet jeśli twierdzą, że to wiadomości z pierwszej ręki. Sam postanawia się przekonać, jak to jest z krajem kojarzonym bez przerwy z wojną. Chce znaleźć własną wersję historii i w tym celu podróżuje po Iraku – gromadzi wiadomości, rozmawia z miejscowymi, sięga do danych, ale przede wszystkim – obserwuje. I tak powstaje tom „Allah Akbar. Wojna i pokój w Iraku”, reportaż wojenny o państwie, w którym nie ma zbyt wielu korespondentów – którego nikt już nie jest ciekawy.
Autor zamierza zaprezentować Irak z lat 2014–2017, ale w ramach wstępu przedstawia dosyć rozbudowany rozdział historyczno-polityczny, tak, by czytelnicy dowiedzieli się czegoś z przeszłości kraju i poznali kontekst działań autora. Nie zamierza prezentować oczywiście całej historii, zapewnia jednak podstawowe informacje. Co ciekawe, mimo nastawienia na fakty (a nie interpretacje) jest autor pewny jednego: nie warto opowiadać się po żadnej stronie, dokonywać radykalnych ocen i wyborów – mentalność miejscowych pozwala bowiem na równie nagłe jak wybuch konfliktu zawieszenie broni, międzysąsiedzką ugodę, której nic wcześniej nie zapowiadało. W opiniach o Iraku nie ma specjalistów – trzeba by przejąć sposób myślenia tutejszych – co przeważnie jest nie do osiągnięcia dla obserwatorów z zewnątrz. Skoro zatem Repetowicz nie powinien i nie chce zajmować się podawaniem sądów i rozstrzygnięć, woli dostarczać czytelnikom danych z różnych perspektyw. Dlatego też sam podróżuje, sprawdza na własnej skórze, co się dzieje i jak objawia się to w życiu zwykłych ludzi, ale też – wypytuje. Rozmawia z ludźmi z różnych stron barykady, wysłuchuje opinii miejscowych i uchodźców, szuka przedstawicieli różnych religii (albo wyznawców). Zależy mu na polifoniczności tekstu, tak, żeby nie pominąć żadnego aspektu życia w Iraku. Samo gromadzenie materiałów ma wystarczyć do wyciągania wniosków – autor konfrontuje ze sobą rozmaite wersje i opowieści, nie pozwala na przyjęcie jednego tylko punktu widzenia. Zależy mu na tym, żeby odbiorcy nie zafiksowali się na jednym spojrzeniu, nie powielali stereotypów. Sam zresztą podąża drogą, która ma stereotypy dotyczące Iraku wykluczyć – to najważniejsze przesłanie tomu. Dlatego też autor dopuszczać do głosu może nawet tych, którzy wydają się przesadzać w swoich poglądach, nie odbiera miejsca tym, którzy wyolbrzymiają codzienne problemy – wie, że kolejne rozmowy łatwo pozwolą zweryfikować prawdziwość głoszonych haseł. Unika uogólnień, najchętniej odwołuje się do tego, co sam widzi i może sprawdzić. Stopniowo przekonuje się, jak naprawdę wygląda rzeczywistość w Iraku – i jak podchodzą do niej mieszkańcy. Pokazuje szereg zamachów bombowych, ale też opisuje, jak szybko po takich zamachach ludzie wracają do swojej normalności – to również sposób na zdefiniowanie kraju.
Opowiada Repetowicz nie tylko o wojnie, sporo miejsca w książce zajmuje polityka, próby wskazywania intencji i idei rządzących, zachowania mediów czy – wpływ religii na ocenę życia w innych krajach. Odwzorowuje sposób myślenia miejscowych – a to dobra droga do tego, by zrozumieć Irak.