Amy Morin: 13 rzeczy, których nie robią silne psychicznie kobiety. Galaktyka, Łódź 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Poradnik dotyczący samorozwoju przeplatany z wyznaniami feministycznymi – to w skrócie oferta Amy Morin w tomie „13 rzeczy, których nie robią silne psychicznie kobiety” – i nie jest to zarzut. Autorka po prostu zgrabnie wykorzystuje tendencje na rynku do stworzenia książki, która zostanie zauważona. Po marketingowym sukcesie poprzednich tomów z cyklu „13 rzeczy”, kierowanych do różnych grup odbiorców, przychodzi czas na silniejsze nakreślanie targetu – a że wybiera Amy Morin podtytuł przemawiający do wyobraźni, znajdzie łatwo grupę odbiorczyń, które zechcą stać się mocniejsze psychicznie dzięki prostym wskazówkom.
Przegląd spisu treści pokazuje czytelniczkom, że to kolejny typowy poradnik – zawarte tu uwagi można bez trudu znaleźć w każdym innym tomie, ale też w rozmowach z przyjaciółkami: rynek został już nasycony podobnymi komentarzami, do tego stopnia, że zaczynają one stanowić wiedzę powszechną („nie wałkuj wszystkiego w nieskończoność”, „nie unikaj trudnych wyzwań”, „nie bój się odezwać” – i tak dalej). Pod względem dobierania poleceń dla czytelniczek Amy Morin twórcza nie jest – ale też być nie musi, bo siła jej książki tkwi gdzie indziej. Polega na umiejętnym doborze narracji. W czasach, gdy kioskowe poradniki królują, gdy wszystko sprowadza się do wyliczeń, ramek i nośnych haseł oraz wytłuszczeń w tekście, Amy Morin stawia na klasyczną, psychoterapeutyczną (w końcu jest terapeutką i może częściowo przynajmniej opierać się na własnych doświadczeniach oraz spostrzeżeniach) relację, trochę przypominającą te z poradników do psychologii. Kluczem do sukcesu jest w jej przypadku udane wyważenie proporcji: znalezienie złotego środka między wskazówkami dla odbiorczyń, ogólnikami, które trzeba wprowadzać, żeby przekonać czytelniczki, że ich problemy zostały już zbadane i pojawiło się proste rozwiązanie – oraz przykładami rzekomo z życia wziętymi. W tym ostatnim przypadku bywa trochę tendencyjnie: wiadomo, że żaden psychoterapeuta nie może w swoich książkach przedstawiać prawdziwych przypadków z opowieści pacjentów, wiadomo, że tworzy i podciąga kolejne historyjki pod to, co jest potrzebne akurat w narracji – tu Amy Morin od innych się zbytnio nie różni. Różni się natomiast w chęci do dzielenia się dalekimi od budujących scenkami, w których różni wpływowi ludzie ujawniali swój szowinizm. Może to być krzywdzące zachowanie nauczyciela, szefa lub sąsiada – po latach autorka będzie powracać do przykrości, które jej to sprawiło – i uświadamiać czytelniczkom, że nie mogą się zgadzać na podobne traktowanie. Niby słusznie, ale forma, w jakiej to autorka robi, trochę sprawia wrażenie, jakby po prostu rozliczała się z własnymi traumami, bez zastanawiania się nad tym, czy chcą o tym wiedzieć jej odbiorczynie. Być może jednak w „13 rzeczach, których nie robią silne psychicznie kobiety” chodzi właśnie o stworzenie wspólnoty płci, a czyni to autorka najprostszymi dostępnymi środkami, operowaniem na emocjach.
Jednak „13 rzeczy, których nie robią silne psychicznie kobiety” to poradnik bardzo dobrze napisany i obmyślony. Poza wskazówkami dla czytelniczek jest tu też sporo ciekawej lektury, pozwalającej na samopoznanie: chce Amy Morin dostarczać odbiorczyniom nie tylko materiału do przemyśleń, ale i pewnego rodzaju rozrywki. Ten tom przypomina publikacje psychologiczne i jako taki dobrze się sprawdzi na rynku. Marketingowy i medialny tytuł tylko wzmocni zainteresowanie książką – a kto po nią sięgnie, ten nie będzie narzekać.