Recenzje

Przepis na szczęście

Błażej Strzelczyk: Moja żona głaszcze jeże. Rozmowy małżeńskie. Czarne, Wołowiec 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Błażej Strzelczyk chce poznać receptę na udany, długi i satysfakcjonujący związek – a także – kilka intymnych szczegółów z codzienności przepytywanych par. Jednocześnie nie jest na tyle zdeterminowany, żeby narzucać rozmówcom kierunek dialogu: pozwala im raczej prowadzić opowieści, które dyskretnie i delikatnie moderuje. W efekcie dopytuje się o swoje, ale bez natarczywości – a to oznacza, że uzyska tyle historii, ile zajęć mają jego rozmówcy.

I tak Jagielscy będą opowiadać o doświadczeniach reportera (i związanych z tym wyrzeczeniach), Gucwińscy – o zwierzętach. Ci, którzy lubią wspinaczkę, zaprezentują swój punkt widzenia na temat gór, a ci, którzy zafunkcjonowali w świadomości społecznej za sprawą wydarzeń politycznych z przeszłości – do tej przeszłości w swoich relacjach powrócą. Rozmów jest tu dziesięć – więc odbiorcy otrzymają dziesięć różnych komentarzy do tego, jak spędzić z kimś życie i się nie znudzić w związku. Bo pewne tematy mimo wszystko Błażej Strzelczyk poruszać chce i może; wśród nich – motyw wytrzymywania ze sobą. Pyta autor tomu o okazywanie sobie czułości i o sposoby porozumiewania się, o podporządkowywanie się, gdy jedna strona ma pasję silniejszą niż wizja życia rodzinnego lub zawód wymagający bezustannego czuwania. Ale sprawdza też, jak to jest, kiedy małżonkowie interesują się czymś wspólnie i chcą ciągle być ze sobą. Czasami staje się świadkiem sprzeczek lub nawet kłótni, a czasami – opowieści o sporach, które do świadomości jednej ze stron się nie przedostawały. Wysłuchuje wspomnień i poglądów na różne sprawy, odnotowuje relacje panujące w domach. Zdarza się, że jego pytanie wyzwala lawinę pretensji albo opowieść o zadawnionych krzywdach i wybaczeniu – bo nikt tu nie udaje małżeństwa idealnego, pozbawionego problemów. Autor – z dociekliwością jak z brukowca – powtarza pytanie o starzejące się ciało i ograniczenia z tym związane – ale nikt nie robi tu problemów w związku z tym, że z czegoś musiał zrezygnować; nie udaje się też Strzelczykowi nakłonić rozmówców do zwierzeń łóżkowych, ważniejsze są tematy dotyczące bliskości emocjonalnej – i  na ten tor wszystkie pary szybko schodzą.

Sporo w tomie „Moja żona głaszcze jeże” anegdot i ciekawostek, humorystycznego podejścia do codzienności i wyzwań, które niesie ze sobą starość w związku. Rozmówcy nie boją się ironii, czasami w ogóle zapraszają autora do własnych przekomarzanek, umożliwiają mu zaobserwowanie swojego języka – wypracowanego przez lata. Przeszłość wykorzystują zwłaszcza do prezentowania indywidualnego przepisu na szczęście w związku: to w dawnych latach pojawiały się kłopoty i rozwiązania, które dzisiaj procentują. Nawet jeśli Błażej Strzelczyk chciałby uzyskać poradnik dla czytelników – poradnik dotyczący związku o długim stażu – nie da rady tego stworzyć na bazie takich rozmów. Może za to zaoferować odbiorcom zestaw biograficznych historyjek, drobnych opowiastek, w których czułość miesza się z podziwem i wyrozumiałością dla wad drugiej strony. Dzięki wzajemnemu zrozumieniu ten tom czyta się bardzo dobrze – pozwala na lepsze poznanie ludzi znanych, ale też dostarcza rozrywki – i umożliwia autorefleksję nad wyborami życiowymi.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,