Taniec na gruzach. Nina Novak w rozmowie z Wiktorem Krajewskim. Prószyński i S-ka, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Wiktor Krajewski pośrednio włącza się w cykl opowieści wojennych. Jego tom „Taniec na gruzach” to mniej prezentacja sławnej w świecie (a zapomnianej w Polsce) baletnicy Niny Novak, bardziej – podkreślanie grozy wojny i okrutnej rzeczywistości, która zmusza ludzi do weryfikowania planów na życie i oddalania marzeń. Wiktor Krajewski nie stara się pojmować specyfiki języka, który opisuje taniec, nie szuka pojęć ważnych dla artystów i nie zamierza analizować jakości tańca, zresztą byłoby mu trudno, skoro jedyne nagranie z bohaterką swojej rozmowy może zobaczyć dzięki niej – i to dopiero po pewnym czasie. Kompletnie nie interesuje go uprawiana przez Ninę Novak sztuka, swoje miejsce chce widzieć raczej w omawianiu przeszłości. I przez to „Taniec na gruzach” staje się tomem o nierównym rytmie, bo czytelnicy pragnęliby znaleźć tu coś dla nadrobienia zaległości w śledzeniu historii tańca, a Krajewski tę historię pomija, koncentrując się na wiadomościach powszechnie już znanych, tyle że w ujęciu tancerki.
Najpierw jednak – sporo o samym docieraniu do artystki. Bardzo mocno podkreśla Krajewski fakt, że kobieta sławna za granicą, w Polsce została niemal usunięta ze świadomości (nie uwzględnia przy tym, że balet ogólnie nie cieszy się zainteresowaniem mas) i szczegółowo opisuje, jak próbował znaleźć kontakt z Niną Novak. Ma tendencję do nadawania dodatkowych znaczeń lub uzupełniania tekstu o kompletnie nieistotne kwestie, to będzie powracać także przy wywiadzie, kiedy odnotowuje autor każdą zmianę nastroju i każdą próbę przywrócenia uśmiechu u bohaterki książki. Kiedy idzie z nią na przedstawienie baletowe, nie patrzy na scenę, a śledzi mimikę Niny Novak – ogólnie niewiele może to wnieść do książki, nadaje się na chwilową prezentację, ale jeśli autor buduje z tego cały pomysł na narrację, czasami zmęczy.
Od tańca właściwa relacja się zaczyna: Nina Novak opowiada o determinacji i o przekonywaniu rodziców co do wyboru życiowej drogi, przemilcza za to większość wyzwań i komplikacji, które wiążą się z tańcem – mimochodem zdarza jej się wspomnieć o konieczności rezygnowania z rozmaitych rozrywek – bo kontuzja wykluczyłaby ją z zawodu – natomiast kiedy przychodzi wojna, bohaterka książki skupia się wyłącznie na przetrwaniu. Opowiada o rodzinie i o perypetiach wojennych, dzieli się z czytelnikami największym bólem i rozczarowaniami – zapominając tu o tańcu. Jasne, że nie taniec liczył się wówczas najbardziej, ale też Wiktor Krajewski jest odpowiedzialny za proporcje w tomie, a wydaje się, że znacznie bardziej zależy mu na przedstawianiu historii i grozy niż – kariery Niny Novak. Wiadomości może zdobywać dzięki rozmowom z bohaterką książki – a na te rozmowy ma pewien z góry określony wycinek czasu. Nie dąży do stworzenia pełnej biografii ani do odtworzenia ścieżki kariery. Raczej zaspokaja ciekawość czytelników i wprowadza sporo materiałów graficznych (w części przynajmniej pokazujących popularność bohaterki na świecie, dzięki wycinkom z gazet, a w części – jej pozy w tańcu, za sprawą fotosów). „Taniec na gruzach” to publikacja, która pozwala miłośnikom tańca ocalić przynajmniej część wiadomości na temat Niny Novak.