Recenzje

Przeszłość podglądana

Łukasz Pilip: Podwórko bez trzepaka. Reportaże z dzieciństwa. Agora, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Bardzo pozytywnie zaskakuje ta książka, autor wykazuje się nie tylko zmysłem obserwacji i talentami narracyjnymi, ale i umiejętnością wybierania tematów, które zwykłym czytelnikom przybliżą ciekawostki zza ściany. Tendencje voyeurystyczne zamienia Łukasz Pilip w akcentowanie problemów i trosk spoza codzienności – a raczej z codzienności innych ludzi. Odwołuje się do spraw niepowszechnych, za to będących prywatnym sposobem na mierzenie się z życiem. Portretuje osoby chore (autystyków o ponadprzeciętnej inteligencji, wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, którzy sami potrzebują wsparcia i poważnego leczenia, esemowca, który wraz z niepełnosprawną żoną zdecydował się na dziecko), problemy seksualności (reakcje na coming out homoseksualnego dziecka, zakusy pedofilów na małe dziewczynki w internecie, wspomnienia dotyczące pierwszego razu), alternatywne sposoby na egzystencję (wioski dziecięce, reality show we własnym domu, życie dziecka na jachcie w podróży dookoła świata), ale też produkty marketingu (Nela, mała reporterka). Zdarza się, że przejdzie i do patologii (długi rodziców-alkoholików przerzucane w spadku na potomstwo), ale rzadko – raczej interesują go dodające otuchy obrazki stawiania czoła problemom. Między dużymi reportażami pojawiają się drobne wspomnienia i wypowiedzi osób, które chciałyby się podzielić własnym wspomnieniem z dzieciństwa – i tutaj zakres tematów jest różny, od zabaw w czterech pancernych po proste skojarzenia właściwe całym pokoleniom (przygotowywanie “sekretów” ze szkiełek i koralików zakopywanych w ziemi).

Autor pozwala dobrze poznać bohaterów, sprawdza ich uczucia i relacje z domownikami, interesuje się codziennymi sprawami, organizacją dnia, ale też na przykład marzeniami czy uczuciami. Wpisuje w swoje reportaże zwyczajność – tyle tylko, że kontekst, w którym działają postacie, zwyczajny nie jest. Czytelnicy otrzymują zatem lekcję spoza przyjętej przez nich wizji normalności – dowiadują się, jak może wyglądać dzieciństwo, kiedy niestandardowy jest “punkt wyjścia”, dom tworzony przez rodziców innych niż wszyscy. Nie zawsze tropi rozwiązania – zdarza mu się odnotowywać wydarzenia, ale unikać dawania recept: kiedy jeden z bohaterów od najmłodszych lat nie radzi sobie z agresją i wpędza się przez to w coraz większe kłopoty, Pilip unika zbyt prostych ocen, chce za to przedstawić czytelnikom, jak w takiej sytuacji zachowuje się matka. Z kolei przy studencie z autyzmem zastanawia się raczej nad możliwościami, jakie dzięki rodzicielce otwierają się przed chłopakiem o wybitnym umyśle: tutaj bez determinacji matki niewiele udałoby się zdziałać. Ale są i matki opuszczające rodziny, szkodzące potomstwu albo nieinteresujące się jego losem, tworzące domowe piekło. I o takich Łukasz Pilip pisać będzie, bo “Podwórko bez trzepaka” jest po prostu zbiorem życiowych, mocnych historii.

Radzi sobie ten autor z formą bardzo dobrze, proponuje czytelnikom zestaw opowieści ważnych, wartościowych, ale też przedstawionych z wyraźnym literackim zacięciem. Wie, jak przyciągnąć uwagę czytelników i jak sprawić, żeby po lekturze zastanawiali się jeszcze nad sytuacją przedstawianych tu rodzin. Daje jednocześnie podgląd tego, co może dziać się tuż za ścianą – sugeruje istnienie świata wymykającego się schematom i prostym ocenom. To tom przygotowany bez zarzutu i od strony formalnej, i od strony doboru tematów – spójny, chociaż bardzo różnorodny w treści. Wizja dzieciństwa z innej perspektywy bardzo się tu sprawdza.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,