Dorota Łoskot-Cichocka: Fafik i futerał. Egmont, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Pies Fafik jest bardzo sympatyczny. To znajdka, do domu Nelki wniósł sporo radości. Nic dziwnego, że dziewczynka nie lubi się z nim rozstawać i zabiera ze sobą nawet na lekcje rysunku do domu kultury. Fafik w końcu nikomu nie będzie przeszkadzać, ułoży się grzecznie do snu. A że w misce przygotowanej jako część martwej natury… najwyżej rysunki nie będą dotyczyły martwej natury tylko szkicowania zwierząt, prowadząca te zajęcia także lubi psiaki. Tak zaczyna się opowieść na drugim poziomie serii Czytam sobie Egmontu – drobna książeczka „Fafik i futerał”. To, co na początku sprawia sporo śmiechu, niedługo zamieni się w strach, bo Nelka pobiegnie na plac zabaw i zainteresuje się muzykami przygotowującymi się w pobliżu do wieczornego plenerowego koncertu, a Fafik – też gdzieś pobiegnie i zniknie wszystkim z oczu. Dziecko, które zgubiło psa – każdy mały odbiorca zrozumie targające Nelką silne emocje i będzie kibicować bohaterce, żeby udało się odnaleźć zwierzaka.
Dorota Łoskot-Cichocka zdecydowała się tutaj na fabułę dynamiczną i trafiającą do przekonania maluchom. Autorka sprawia, że odbiorcy przestaną zastanawiać się nad trudnościami płynącymi z nauki liter – zaangażują się w opowieść do tego stopnia, że zwyczajnie zapomną o wysiłku wkładanym w poznanie historii. Liczyć się będzie samo poznawanie dalszego ciągu opowieści. Pies w roli głównej to doskonały sposób, żeby zapewnić uwagę kilkulatków, a pies, który płata figle – to już gwarancja dobrej zabawy. Łoskot-Cichocka nie zrezygnuje przecież z „nagrody” za samodzielne przeczytanie książki, tu nic złego stać się bohaterom nie może, a trochę adrenaliny zawsze się przyda.
„Fafik i futerał” to niewielka książeczka, picture book, w którym obrazki wykonała sama autorka. Może zatem wprowadzać humor nie tylko w warstwie tekstowej, ale i ilustracyjnej – widać to zwłaszcza na rysunkach przedstawiających Fafika – pracach, które tworzą dzieci na kółku zainteresowań. Zresztą sam bohater też jest prezentowany zachęcająco, to czworonóg, za którym chce się podążać. Cały tekst sprowadza się do kilku linijek pod obrazkiem – na każdej stronie. Nie jest to objętość, która zmęczy najmłodszych, a Łoskot-Cichocka zmieściła w takiej porcji tekstu całkiem sporo ciekawostek i pomysłów. Udało się autorce odpowiednie stopniowanie emocji i wprowadzanie naprawdę silnych zwrotów akcji, tak, żeby udowodnić czytelnikom, że lektury mogą trzymać w napięciu i być czytane dla rozrywki. Ta przygoda kończy się wnioskami do wyciągnięcia przez małych odbiorców, autorka nie stara się za wszelką cenę pouczać czy przekonywać do pewnych postaw – wie, że dzieci samodzielnie przetrawią historię i coś z niej zrozumieją. Na szczęście ucieka od moralizowania.
Sprytne rozwiązanie z odwróceniem uwagi od wysiłku i przerzuceniem jej na niesfornego psa to zachęta do lektury: mali odbiorcy mogą tutaj znaleźć zrozumiałe dla siebie uczucia i wczuć się w sytuację bohaterki, która straciła z oczu pupila – „Fafik i futerał” to zatem dobry tomik na ćwiczenie czytania.