Recenzje

Przypadki

Roger Hargreaves: Pan… [seria książeczek]. Egmont, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Bohaterowie tych maleńkich historyjek noszą nazwiska znaczące. Jest tu Pan Bałagan, Pan Pośpiech, Pan Czepialski, Pan Wredota, ale też Pan Radosny, Pan Fajny, Pan Idealny czy Pan Bystrzak – w bogatej galerii postaci można się łatwo zorientować, przeglądając miniaturki na tylnej stronie okładki. Seria rozrasta się – i bardzo dobrze, bo jest zbiorkiem, który przypadnie do gustu najmłodszym. Roger Hargreaves proponuje maluchom krótkie opowiastki do przeczytania na jeden raz, przed snem albo dla zabicia czasu. Maleńkie (także formatowo) tomiki są charakterystyczne również w planie tekstu. Mieści się tu zawsze jedna przygoda poprzedzona komentarzem na temat bohatera. Każda historyjka ma też wyrazistą puentę.

Roger Hargreaves bawi się z dziećmi w opowiadanie bajek zakotwiczonych w zwyczajności: jego bohaterowie przejawiają cechy ludzkie, nawet jeśli sami przypominają chmurkę, parówkę albo splątany kłębek włóczki. Małe stworki powstały przecież po to, żeby wyostrzyć faktyczne postawy i pokazać, jak postępować, a czego się wystrzegać w zwyczajnym świecie. Najpierw portret: jednozdaniowe akapity, z których każdy kolejny uzupełnia odrobinę wiedzę na temat bohatera. Tak, żeby przed przejściem do „akcji” dzieci wiedziały już, czego mogą się spodziewać. Ponieważ tekst bazuje tu na karykaturze, maluchy łatwo będzie rozweselić i pokazać im wyolbrzymione cechy głównego bohatera. To pozwala wpływać na wyobraźnię, ale też po prostu rozśmiesza. Wstęp do historyjki składa się zatem z prezentacji – i to z prezentacji całkiem niezłej. Dzieci będą mogły podążać za narratorem, odkrywać razem z nim to, co definiuje postać. Po krótkiej opowiastce opisowej przechodzi Hargreaves do przedstawiania przygody – i tu już pozwala uczestniczyć bezpośrednio w wydarzeniach, co dla małych odbiorców będzie niezwykle ważne.

Bohaterowie trafiają do miejsc i ludzi, którzy jeszcze bardziej wyeksponują ich tytułową cechę, będą wytrąceni ze swojej strefy komfortu, poznają nieco inne pomysły na egzystencję. W zależności od tego, co akurat autor chce pokazać maluchom, co im udowodnić i co wymyśli – toczy się opowieść w różnych kierunkach w każdym z tomików serii. Nie ma mowy o przewidywalności i nudzie, co również staje się sukcesem cyklu: rzadko zdarza się, by autorzy rezygnowali z pokusy wygodnych schematów. Tu schematy istnieją w planie formy, ale w treści dba  już Hargreaves o dostarczanie dzieciom zróżnicowanych wrażeń i bodźców. Nie koniec na tym: każda historyjka ma dobrą puentę, wiadomo, że opowieść, nawet jeśli będzie tendencyjna, prowadzi do jakiegoś wyrazistego rozwiązania, jest sens śledzić ją i skupiać się na krótkiej lekturze – nagrodą za to będzie końcówka bajki. Oczywiście książeczki nie składają się tylko z tekstu (pogrubiona czcionka sprawia, że dzieci, które uczą się czytać, mogą na tej serii ćwiczyć swoje umiejętności). Ważną rolę pełnią też ilustracje – a kreskówkowi bohaterowie, mimo że sprowadzani do banalnych kształtów, mogą przyciągnąć uwagę maluchów. Ważne, żeby obrazki miały wyraźne kontury i żeby uzupełniały historyjkę.

Tomiki w tej serii tylko wyglądają niepozornie. W rzeczywistości są świetnie przemyślane i pełne rozwiązań, które warto w literaturze czwartej promować. Nie ma w nich uproszczeń i rutyny, najmłodsi mogą nieźle się bawić podczas obserwowania kolejnych bohaterów i ich pomysłów na życie.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,