Recenzje

Przyziemność filozofii

Ladislav Čumba: Wittgenstein: wiadomo, że… Iskry, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Ludwig Wittgenstein to nazwisko, które wtajemniczonych przyciągnie. Ale Ladislav Čumba wcale nie zamierza proponować odbiorcom wyjaśniania skomplikowanych filozoficznych wywodów. W ogóle nie zajmuje się traktatami albo analizowaniem w nieskończoność tego, co już zostało przeanalizowane. Wybiera zupełnie inny gatunek, kompletnie niekojarzony z pismami myślicieli. Stawia na biografię. I tu znowu zaskakuje czytelników, bo zamiast żmudnego odtwarzania życiorysu, próbuje scharakteryzować codzienność filozofa i wytropić jego obecność w ramach różnych krajów i różnych kultur. Interesuje go obecność Wittgensteina w Czechach i wątek polski – a to sprawia, że jego publikacją mogą się zainteresować również odbiorcy z tych państw. Wyjaśnia autor, że interesują go fakty, odarte z interpretacji, pozbawione naleciałości i komentarzy. Również z tego powodu – jak się wydaje – odrzuca autor typowe dla biografii schematy narracyjne. Ucieka od oczywistości, o czym przekona się każdy, kto tylko zajrzy do książki. Ta opowieść jest jak esej, zaczyna się w dziwnym miejscu i prowadzi meandrami przez doświadczenia filozofa. 

Ladislav Čumba nie ogląda się na mody w literaturze czy na trendy na rynku wydawniczym, nie obchodzi go, co się sprzedaje (również dzięki temu idealnie wpisuje się w politykę wydawniczą Iskier i tutaj może się wybić przekład jego tomu). Pisze o Wittgensteinie po swojemu – w każdym wymiarze. Zbiera drobne dane, na wzmiankach nabudowuje sobie całe relacje. W pewnym momencie sprawia wrażenie, jakby nie miał nic do powiedzenia i rozdmuchiwał detale do rozmiarów rozdziałów. To wrażenie potęguje się jeszcze przez sposób złożenia książki: duży druk i mnóstwo ozdobników graficznych – niby materiałów zdjęciowych i przedruków, ale – wymuszanych, przytaczanych trochę na siłę. Życiorys zamienia się tutaj w opowieść o życiu na bieżąco, nawet nie przypomina kształtem typowej biografii – bardziej silva rerum, zestaw tego, co udało się zgromadzić. Panuje autor nad chaosem, chociaż jest to dość trudne zadanie – żeby nie powiedzieć, że karkołomne. Jeśli do lektury przystępuje ktoś, kto nie ma pojęcia o twórczości Wittgensteina i o jego życiorysie – będzie musiał mocno się skoncentrować, żeby wydobyć to, co istotne. Sporo wiadomości ginie w natłoku detali – ale taki jest urok tej publikacji.

Bardzo lubi  Ladislav Čumba odwoływać się do wyobraźni czytelników i snuć relację tak, by zmuszać do konfrontowania przekazywanych informacji ze światem odbiorców, chce pokazywać, że filozofia nie jest oderwana od życia. Raczej nikt nie spodziewa się, że dla poznawania biografii filozofa potrzebny będzie przegląd hutnictwa w Czechach (a jednak) albo przypowieść o synu marnotrawnym – Čumba jest jednak mistrzem nawiązywania do takich motywów. Pojedyncze i krótkie numerowane akapity są przeskokami myślowymi, szarpią narrację – każdy jest osobnym odkryciem jakiegoś szczegółu. Autor potrafi czytać źródła i ma dużą wiedzę na temat obiektu swoich badań, ale myli ślady i czytelników trochę oszukuje. Wybiera lekką opowieść, bo w ten sposób dotrze do szerszego grona odbiorców. I nie wiadomo do końca, czy gra, czy ironizuje, czy dworuje sobie z publiczności – czy też po prostu woli rozczłonkowany i hybrydowy sposób opisywania rzeczywistości Wittgensteina. Niezależnie od przyczyn decyzji narracyjnych – zwraca na siebie uwagę.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,