Recenzje

Radość czerpana z muzyki na La Folle Journée de Varsovie

O trzecim dniu Szalonych Dni Muzyki (La Folle Journée de Varsovie) – Oda do nocy 13. edycja w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie – pisze Anna Czajkowska.

W Teatrze Wielkim – Operze Narodowej nadal gromadzą się tłumy widzów, młodszych i starszych. Nic dziwnego, przecież muzyka jako forma sztuki to rodzaj specyficznego, naturalnego języka, rodzącego się z osobistych wzruszeń i zaspokajającego potrzebę wielu przeżyć estetycznych. Od wieków pozostaje uniwersalnym, zrozumiałym na całej ziemi środkiem przekazu, ponieważ posługuje się całą paletą różnorodnych środków ekspresji, wyrażanych poprzez dźwięki z dominacją uczuć. Dlatego co roku, podczas La Folle Journée, jednego z najważniejszych międzynarodowych festiwali muzyki poważnej, tysiące ludzi o zróżnicowanych pasjach, odmiennych potrzebach kulturalnych i gustach, chętnie odwiedza sale wypełnione muzyką klasyczną, by w pełni wyrażać własne emocje, nawet te stłumione i słabo uświadomione. Dodatkowo – nie tylko atrakcyjny program, ale też niskie ceny biletów są powodem tego ogromnego zainteresowania.

W kameralnej przestrzeni Sal Redutowych – na czas festiwalu pod patronatem planety Mars – rozbrzmiewa egzotyczny dźwięk gitary. „Gitarowa odyseja kosmiczna” to tytuł solowego recitalu francuskiego gitarzysty Thibault Cauvin. Jego grę charakteryzuje wykwintny smak, ognisty temperament i polot artystyczny, przy zachowanym wysokim stopniu trudności technicznych. Zaczyna delikatnie acz z południowym, temperamentnym pazurem, kolejno dodając ognia – rozbrzmiewa „Milonga del Ange” Astora Piazzolli, potem „Bate-coxa” Marca Pereiry, w końcu „Les valseuses” Stephane’a Grappellego. Cauvin daje upust impulsom twórczej fantazji w utworach „Bach autrement” („Bach inaczej”), inspirowanych Preludiami Johanna Sebastiana. Jego aranżacje są przepyszne, często śmiałe w swej nowoczesności, pulsujące radością i przeszywające zmysłowością. Po chwili muzycznego oddechu rozlega się gitarowe „Chevauchée celeste” Mathiasa Duplessy’ego, zaraz potem trudne technicznie, wypełnione  brzmieniową, dziką iskrą „Raga du soir” Sébastiena Vacheza. Rozedrgana i pełna emocji, wirtuozerska gra budzi niemilknący aplauz.

Po tak smakowitym recitalu czas na odmienne klimaty, czyli orkiestrowy koncert „Wieczór, prawie noc” w Sali Jowisz. Wolfgang Amadeus Mozart i jego „Eine kleine Nachtmusik w ujęciu Theresia Orchestra (międzynarodowej orkiestry młodych profesjonalistów) pełen jest zaraźliwej, pozytywnej energii. W III Koncercie skrzypcowym tegoż kompozytora, który ujmuje miłą dla ucha, prostą linią melodyczną, grający na instrumentach historycznych muzycy pod batutą Dirka Vermeulena wyraźnie eksponują bogatą gamę koloru w mistrzowsko udramatyzowanej kompozycji. Mimo licznego składu orkiestry, udaje się zachować i z urokiem oddać intymny charakter tegoż koncertu. Ten trudny utwór ubogaca partią skrzypiec Sulamita Ślubowska. Skrzypaczka, solistka i kameralistka doskonale radzi sobie z niełatwym wyzwaniem – dojrzałość klasycznej kompozycji podkreśla impulsywnie – gra z wirtuozerią, czasem potrafi słodko wzruszyć, innym razem zelektryzować. Z wielką przyjemnością wsłuchuję się w Symfonię G-dur Josepha Haydna, w idylliczne motywy, zmienność i czystość brzmienia. Ogromne zaangażowanie i radość czerpana z muzyki chyba najsilniej dominuje w końcowej, III Symfonii B-dur Karola Lipińskiego.

Przede mną kolejna muzyczna uczta i kolejny recital, tym razem fortepianowy. W sali Księżyc (w Kościele Środowisk Twórczych),w koncercie  „Niebo nad Hiszpanią”, ognisty klimat muzyki flamenco oraz cygańskiego folkloru Andaluzji w pełni oddaje Luis Fernando Pérez. Kompozycje Isaaca Albeniza, w których atmosfera i specyfika poszczególnych regionów Półwyspu Iberyjskiego są tak zmysłowo odmalowane wymagają nie lada wirtuozerii. Luis Fernando Pérez z łatwością i godną podziwu wirtuozerią  oraz technicznym wyrafinowaniem pokonuje wszystkie pułapki dzieła. W „Cantos de España” (Pieśniach Hiszpanii) uwypukla falującą linię melodyczną utworu – od energetycznego początku, poprzez delikatniejszą, nasyconą melancholią środkową część, aż do pełnego temperamentu zakończenia. Wydobywa z fortepianu dźwięki, które oddają całą nastrojowość oraz silnie działającą na zmysły malarskość melodii Albeniza, połączoną z niezwykłą żywiołowością i duchem („dunde”) . Krajobrazy z „6 Piezas sobre cantos populares españoles” Enrique’a Granadosa przybliża z powściągliwością, by nie stłumić ciepła i specyfiki tradycyjnych rytmów, które kompozytor tak zmyślnie wtopił w swe utwory.

Muzyczne rozkosze pomału dobiegają końca, jednak publiczność ma jeszcze szansę delektować się „wisienką na torcie”, czyli Koncertem Finałowym (choć trzeba przyznać, że przy tej obfitości znakomitych koncertów, trudno stanowczo któryś nazwać tym „naj”). Przed publicznością niezawodna Sinfonia Varsovia i jej pierwszy gościnny dyrygent Aleksandar Marković. Ale tym razem „pierwsze skrzypce” należą do… śpiewu. Sopranistka Cyrielle Ndjiki Nya dzięki pięknej skali głosu o gładkim, głębokim brzmieniu kołysze nas wszystkich, całą ogromną salę. Pieśni Richarda Straussa „Kołysanka”, „ Jutro”, potem Hectora Berlioza z cyklu „Les nuits d’été” wspaniale komponują się z jej delikatnym wykonaniem, pełnym czułej wirtuozerii i mimo tego hojnym w mocne ozdobniki, uczuciowość, które w niczym nie przysłaniają subtelności utworu. Moc głosu niesie się w dal, a już przodujące skrzypce – w sensie dosłownym, nie przenośnym – przejmuje bułgarska skrzypaczka Liya Petrova. Artystka, którą miałam okazję podziwiać podczas innych koncertów (w poprzednich edycjach Szalonych Dni Muzyki), z wprawą wydobywa liryczne i silnie energetyzujące motywy Koncertu skrzypcowego d-moll Jeana Sibeliusa. Gra soczyście nawet przy lekkim piano, srebrzyście w staccato. Dzięki swej niezwykłej koncentracji i uważności, potrafi wydobyć poruszającą, liryczną, jednocześnie pełną kantylenę z instrumentu. Liya Petrova czaruje pewnością oktaw, nieskazitelną czystością flażoletów, nawet łkającymi dźwiękami głębokich strun. Tak szlachetny smak, daleki od taniej popisowości, oddaje cały urok utworu Sibeliusa. A Sinfonia Varsovia pod energetyzującą batutą dyrygenta, wykorzystując różnorodne środki techniczne oraz pełną różnych brzmień partyturę, tworzy perfekcyjne tło dla solistki. 

Niespotykane możliwości tkwią w ciekawych rozwiązaniach twórczych i ich mariażach z muzyką klasyczną. Dzięki inwencji oraz bogactwu pomysłów, wirtuozerskich umiejętnościach młodszych i starszych muzyków, kunsztowi, emocjom oraz technicznej perfekcji całych zespołów, prezenterów, dyrygentów i solistów, festiwal Szalone Dni Muzyki (La Folle Journée de Varsovie) przyciąga tłumy i cieszy co rok – oby w nieskończoność.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , , ,