Sally Nicholls, Bethan Woollvin: Guzikowa książka. Nasza Księgarnia, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Ta książka spodoba się najmłodszym z kilku powodów. Może przydać się jako sposób upominania się o ulubione rozrywki (tworzy kod porozumienia między kilkulatkiem i dorosłym, wystarczy po lekturze rzucić hasło – kolor guzika – żeby wykonać wybraną czynność), funkcjonuje jako książeczka do ćwiczenia pamięci (guziki o określonych kolorach powtarzają się, a wtedy wszyscy bohaterowie rzucają się w wir zabawy). Właściwie uniemożliwia „nudne” czytanie: tu aż się prosi, żeby dołączyć do postaci i robić to samo – każda strona będzie zatem niespodzianką dla odbiorców. Do tego „Guzikowa książka” jest prosta, kolorowa i z dobrym – bo nowym – pomysłem.
Kartonowa publikacja kierowana do najmłodszych to strzał w dziesiątkę. Sally Nicholls i Bethan Woollvin zrezygnowały ze skomplikowanej fabuły na rzecz wspólnej zabawy – powtarzania czynności, które wykonują bohaterowie. Akcja sprowadza się do naciskania kolejnych guzików. W narracji pada pytanie, co stanie się, kiedy ktoś naciśnie guzik konkretnego koloru – kolejna strona przynosi rozwiązanie-zaskoczenie: trzeba razem z postaciami skakać, śpiewać albo… pokazywać język (co szczególnie spodoba się dzieciom jako przejaw rzekomej niegrzeczności, a w rzeczywistości – sposób na ćwiczenie aparatu mowy). Są guziki do łaskotania i do przytulania, można zgadywać, co się przydarzy za chwilę. Do tak prostej zabawy dodana jest też ciekawa puenta – humorystyczne zamknięcie tomiku wnosi nową jakość do motywu wciskania guzików o różnych kolorach. Oczywiście powtarzanie nazw kolorów to też sposób na edukowanie najmłodszych (dla ambitniejszych rodziców – guziki mają różne kształty, można wprowadzić to do własnej relacji). Wszystko rozgrywa się bardzo szybko, w tekście to jedynie połączenie pytania (co się stanie po naciśnięciu kolejnego guzika) i wyjaśnienia, nie ma mowy o długich akapitach. Jednozdaniowe hasła sprawiają, że picture book nie zmęczy maluchów. Dynamika książeczki za to nie pozwoli ich wyciszyć przed snem (mimo że akcja do tego prowadzi) – chyba że będzie chodziło o zmęczenie nadaktywnych pociech.
„Guzikowa książka” to prosta historyjka obrazkowa. Bohaterowie o uproszczonych mocno kształtach (wszyscy mają podobne pyszczki i grzbiety), a do tego kolory dostosowane do guzika – nie wprowadza to chaosu, wystarczająco dużo energii wyzwala powtarzanie zachowań postaci, sam tomik musi przynieść uspokojenie przynajmniej w dziedzinie graficznej. Rysunki są tu bardzo symboliczne, to grafiki imitujące pomysły najmłodszych – naiwne i pozbawione odciągających uwagę szczegółów. To przecież nie w oglądaniu obrazków siła tej publikacji – a w zabawie, jaką dzieci i rodzice podejmą podczas czytania. Sally Nicholls i Bethan Woollvin przekonują, że czytanie książek może wyglądać inaczej niż przez całe lata – wiązać się powinno z rozrywką i wysiłkiem fizycznym, z aktywnością wykraczającą poza śledzenie liter. I dlatego „Guzikowa książka” ma szansę zrobić furorę na rynku – prawdopodobnie też wyzwoli szereg naśladowców. Skorzystają na tym dzieci, które będą mogły przekonać się, że książki to atrakcyjna forma spędzania czasu – i rodzice chcący zapewnić swoim pociechom wszystko, co potrzebne do prawidłowego rozwoju.