Recenzje

Rekolekcje

Ks. Piotr Pawlukiewicz: Życie. Instrukcja obsługi. Znak, Kraków 2020 – pisze Izabela Mikrut.

Jasne, że ta książka ma być upamiętnieniem księdza Piotra Pawlukiewicza, jednak nawet odczytywanie jej jako kaznodziejskiego testamentu niewiele da. „Życie. Instrukcja obsługi” to bowiem kazania momentami zbyt kontrowersyjne. Jednych odbiorców autor zniechęci przez ironię, na którą są odporni (i obrażą się na stwierdzenie, że „dobry chrześcijanin jest dla świata głupi”, nawet jeśli autor dobrze to argumentuje i nawet jeśli kawałek dalej zapomina o tym wygodnym sformułowaniu i niepostrzeżenie się z niego wycofuje), drugich – propozycjami, które nie mają kompletnie w dzisiejszej rzeczywistości społecznego poparcia (uporczywe trwanie przy mężu-alkoholiku obecnie oceniane jest raczej jako autoagresja niż pomysł na zbawienie).

Wygląda ta książka tak, że podzielona została na części dotyczące uczuć, emocji i postaw człowieka (w kolejnych rozdziałach znajdą się między innymi miłość, szczęście, cierpienie, nadzieja, wolność czy pokora) – i bazuje na kościelnym odczytywaniu ich przez pryzmat analogii biblijnych oraz – niestety – poglądów autora. Niestety, bo o ile jest ksiądz Piotr Pawlukiewicz przekonujący, kiedy pisze o wątpliwościach młodego kleryka, to już kiedy tłumaczy, jak wygląda miłość między młodymi ludźmi – ucieka w sferę fantastyki. Oderwanie od rzeczywistości sprawia, że nie dotrze autor z przesłaniem do tych, których chciałby kupić tematami. I może sobie w związku z tym snuć anegdoty z posługi kapłańskiej, pisać o rozmowach z wiernymi lub z innymi duchownymi i przywoływać co dowcipniejsze komentarze – jednak śmiechem nie uda mu się zamaskować braku życiowego podejścia. Owszem, można jako przykład podawać sceny z Biblii – ale jeśli zapomina się, że mają one być alegorią, a nie wskazówkami postępowania i nie da się ich przełożyć jeden do jeden na zwyczajne życie, trudno zdobyć posłuch. Chyba że u dewotów – tym jednak nie w smak będzie dystans, jaki autor buduje w relacjach.

Rozpoczyna się fragmentem z Biblii, następnie autor trochę go omawia, trochę wychodzi do tematu, który go najbardziej zaintrygował. Próbuje uogólniać zasady relacji międzyludzkich, jednak w swoim teoretyzowaniu jest jeszcze mniej przekonujący niż twórcy przykładów w skryptach do psychologii: albo liczy na to, że ludzie zachowają się modelowo i zrealizują najbardziej nieprawdopodobne scenariusze rozmowy, albo wymyśla scenkę i próbuje do niej przekonać – kompletnie bez znajomości ludzkiej psychiki. W efekcie „Życie. Instrukcja obsługi” funkcjonować niby może jako zestaw kazań czy inspiracji do kazań – ale nic więcej z tej książki się nie wyciągnie. Jeśli ktoś poszukuje duchowego przewodnika, lepiej, żeby sięgnął choćby po teksty księdza Twardowskiego (nawiasem mówiąc, przez Pawlukiewicza przytaczanego, ale bez specjalnej atencji) czy Tischnera. Więcej tam sensu i więcej życiowości. „Życie. Instrukcja obsługi” to jedynie upamiętnienie księdza w roku jego śmierci.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,