Recenzje

Remix tekstów o współczesnej polityce

„Hymn do miłości”,  koncept, reżyseria, tekst libretta – Marta Górnicka, Teatr Polski w Poznaniu, Chór Kobiet – o gościnnej prezentacji spektaklu w Teatrze Powszechnym w Warszawie pisze Wojciech Giczkowski

Plakat do przedstawienia „Hymn do miłości” przedstawia portret gniewnej kobiety. Pozostaje więc w sprzeczności z tytułem przedstawienia. „Hymnem o Miłości” zwykło się nazywać „Pieśń nad pieśniami Nowego Testamentu”. Taki sam tytuł ma przecież biblijny List do Koryntian Pawła z Tarsu, który jest pieśnią pochwalną miłości, ale także próbą wytłumaczenia, czym jest owa miłość, poprzez wyliczenie jej cech. Apostoł naucza, że dar miłości nadaje sens i wartość wszystkim innym charyzmatom, bo miłość to pragnienie dobra i szczęścia. Skoro tak jest od wieków, to dlaczego aktorka z przedstawienia uwieczniona na plakacie wyraża swoją mimiką tyle gniewu?

Marta Górnicka – reżyserka i autorka libretta spektaklu – wyjaśniła na E-teatrze że jej „…CHÓR jako figura zbiorowości potrafi pokazać, jak działają nieświadome mechanizmy zbiorowe. Jego pieśń ujawnia grozę wspólnoty spojonej miłością do ojczyzny zamieszkiwanej wyłącznie przez Swoich. Ojczyzny-rodziny, której trzeba zapewnić bezpieczeństwo i czystość, to znaczy pozbyć się wszystkich obcych ciał – innych ras, innych wyznań, innych orientacji. Taka miłość jest perwersyjną realizacją przykazania „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Tymczasem dwa tysiące lat temu już  Apostoł Paweł zwracał uwagę, że miłość to dar z siebie, siła przezwyciężająca egoizm. Czy więc z taką Pieśnią nad pieśniami spotkaliśmy się w przedstawieniu Teatru Polskiego z Poznania pokazanym w warszawskim Teatrze Powszechnym?

Zastanawiałem się, czy kolejne chóralne przedsięwzięcie Marty Górnickiej to obraz współczesnego pokolenia? Takim obrazem w latach 60. był musical „Hair” Jamesa Rado, Gerome’a Ragniego i Galta MacDermota. Dzieło wzbudziło wtedy kontrowersje swoja formą i przekazem. Kontestacja wojny w Wietnamie i ówczesnych amerykańskich stosunków społecznych spotkała się z żywym przyjęciem przez młodych ludzi, którzy utożsamiali się z poglądami autorów słynnej opery rockowej. Nie można tego jednak powiedzieć o spektaklu Marty Górnickiej. Wydaje się on ważnym, ale publicystycznym głosem w dyskusji na temat tego, co dzieje się we współczesnej Europie.

Zaczyna się dość swojsko, bo od zaskakującej interpretacji polskiego hymnu, a potem słyszymy autorskie wersje patriotycznych marszów oraz religijnych i ludowych pieśni. Jednak krytyka nacjonalizmu wypadła najlepiej w tekście Andersa Breivika, mordercy uczestników obozu dla młodzieży należącej do partii lewicowej. Także historyczne przypomnienie – bardzo mocne w swoim artystycznym wyrazie, udziału więźniów obozów koncentracyjnych w zabawach organizowanych przez SS po wyniszczającej pracy, miało pokazać, do czego prowadzi źle rozumiana miłość do ojczyzny.

Reżyserka postanowiła jednak, że w okolicznościach, w jakich znaleźliśmy się w Europie, czyli także w Polsce, permanentnie nie rozumiemy losów innych narodów, które szukają na naszym kontynencie pomocy przed prześladowaniami. Przygotowany przez nią tekst jest wypowiedziany przez społeczność, którą nazywała Chórem. Na scenie zobaczyliśmy aktorki i aktorów Teatru Polskiego w Poznaniu, Chór Kobiet, ale także amatorki i amatorów z Poznania oraz dziecko, osobę z zespołem Downa i seniorów. Adresatami ich przekazu są zatroskani mieszkańcy naszego kontynentu, którzy nie godzą się na takie rozumienie gościnności i miłości do własnej ziemi.
Na zakończenie przedstawienia chłopiec z zespołu, jakby naigrywając się, naśladuje ruchy Górnickiej, patrząc na reżyserkę (Górnicka jak zawsze dyryguje swoim przedstawieniem z widowni). Naigrywa się z realizatorki? Czy młode pokolenie widzi ten problem zupełnie inaczej? Dziewczyna z zespołem Downa powiedziała na oklaskach szeptem do reżyserki  – dziękuję –  i przytuliła się mocno do aktorów stojących obok. To był silny przekaz emocji, bo to właśnie artyści widzą szerzej i inaczej niż wszyscy. Aktorzy na bazie napisanego dla nich tekstu tworzą widowisko, które ma uświadomić widzowi, jak bardzo zamykamy się przed przybyszami. Można się od tego strachu przed obcymi uwolnić, korzystając z nauki św. Pawła – czyli przezwyciężyć własny egoizm.

W ankiecie miesięcznika „Teatr” spektakl „Hymn do miłości” został wyróżniony jako najlepsze przedstawienie teatru muzycznego w Polsce w sezonie 2016/ 2017. Wyróżniono je także za muzykę, choreografię, scenografię i kostiumy na Festiwalu Boska Komedia. Szkoda, że nie zauważono waloru publicystycznego tego widowiska.


Fot. Magda Hueckel


Wojciech Giczkowski – polonista (UMK), instruktor teatralny (od 1974r.). Założyciel i reżyser Teatru „Amalgamat” działającego w latach 1974-1982 w Inowrocławiu. Absolwent podyplomowych studiów Zarządzania na  Uniwersytecie Warszawskim, a także Master Of Businness Administration University of Illinois. Dziennikarz i wydawca. Wydawał i był redaktorem naczelnym miesięcznika „Świat Rotary” w latach 2003 – 2004. Obecnie prowadzi własną stronę internetową  „Teatralna Warszawa”. Recenzje teatralne dla Teatru dla Was / obecnie Teatr dla Wszystkich/ pisze od 2012 roku.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , ,