Recenzje

Romans nadprzyrodzony

Anna Lewicka: Więź. Trylogia mocy i szału. Jaguar, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Takie historie świetnie się sprzedają, zwłaszcza wśród młodych i naiwnych czytelniczek. Nie można więc mieć za złe Annie Lewickiej, że zwyczajnie wykorzystuje rynkowe oczekiwania i wpasowuje się fabułą w rojenia nastolatek o pięknej miłości, która przezwycięży wszystko. Ułatwia sobie jeszcze autorka zadanie przez okoliczności wydarzeń.

Najpierw Alicja. Studentka. Dziewczyna, która w trakcie ferii (trochę te ferie nie pasują do studiów, ale nie ma co się nad tym rozwodzić) bierze wahadełko, kupuje saperkę i jedzie w Bieszczady, żeby odnaleźć coś, o czym nie ma większego pojęcia. Nie ma ze sobą mapy ani planów dotyczących aprowizacji czy noclegów, zdaje się na los – może to i dobrze, bo wszystkie założenia wzięłyby w łeb przez brak rozsądku. Alicja w Bieszczadach to bowiem przepis na klęskę doskonałą. Nie dość, że nie zabiera ze sobą ciepłych ubrań, to jeszcze daje się ponieść wyobraźni i przystępuje do kopania w pierwszym miejscu, w którym wahadełko wprawia się w ruch. Traf chce, że to akurat środek jeziora. Anna Lewicka po prostu potrzebuje maksymalnie sprzyjających warunków do romansu: Alicja wpada pod lód, z wody wydobywa ją przystojny Wiktor, rozbiera i ogrzewa, a następnie – oferuje miejsce we własnym domu, chatce na uboczu. Tu dziewczyna odzyskuje zdrowie i siły, czuje się coraz lepiej – bezpiecznie i otoczona opieką sympatycznego mężczyzny. W tym punkcie jeszcze Lewicka mogłaby odejść od kolein romansu – w stronę thrillera (wtedy wpadłaby w następną pułapkę schematyczności), jednak nie robi tego, a przynajmniej nie do końca. Urozmaica historię przez motywy ezoteryczne. W Bieszczady przyniosła Alicję wiara w zjawiska nadprzyrodzone, a do tego – znajomość zachowań podejmowanych przez kolejne przedstawicielki rodu. Alicja chce rozwiązać tajemnicę. Do tego ma ponadnaturalne zdolności – jest w stanie choćby opuścić własne ciało i przyjrzeć mu się z dystansu. Zresztą autorka od początku nie ukrywa fascynacji ludowymi wierzeniami, już w prologu sięga po motyw istot z zaświatów, później będzie sobie o tym czasami przypominać. Skłonności Alicji wypadają w codzienności dość komicznie, nikt nie chce wierzyć dziewczynie, a i ona nie reklamuje się specjalnie ze swoimi „talentami”. W Bieszczadach jednak wszystko wygląda inaczej. A autorka nie spieszy się z wyjaśnieniami.

Tajemnicę stanowi za to Wiktor – ten samotnik skrywa dziwną przypadłość. Nie potrafi poradzić sobie z przepełniającą go wściekłością, a jeśli znajdzie się w stanie furii, niszczy wszystko, co stanie na jego drodze. Świadomość, że Alicja jest z nim zamknięta w domu na odludziu, urozmaica nieco romansowe odczucia. Bohaterka wikła się w relację, co do której odbiorczynie będą mieć mieszane uczucia, przynajmniej przez dłuższy czas. „Więź” długimi partiami jest bardzo standardowym romansem, a kiedy coś się w niej zmienia – nie wiadomo, czy do końca tak autorka chciała poprowadzić opowieść, bo traci na mocy przekonywania. Wpisuje się jednak Anna Lewicka w modę na romanse w cyklu paranormal, proponuje swoją wersję miłości ponad wszystko. Kto poszukuje ckliwej obyczajówki przełamywanej przez horror, ten może w „Więzi” się rozsmakuje – ale nie powinien się spodziewać nietypowych rozwiązań.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,