Ryszard Wolański: Tango milonga. Rebis, Poznań 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Ryszard Wolański uzupełnia wiadomości odbiorców o twórców lżejszej muzy z dwudziestolecia międzywojennego. A ponieważ przez długi czas w jego książkach w tle przewijało się nazwisko Andrzeja Własta – tym razem tropem Własta autor podąża. Nie określa go przy tym – jak to się powszechnie przyjęło – jako króla szmiry, tylko raz w całej książce w ogóle pojawia się temat „grafomanii” Własta. Unikanie wartościowania to z jednej strony sposób na przyciągnięcie do lektury odbiorców, którzy o tym tekściarzu nie wiedzieli, z drugiej – szansa na ukazanie ogromu dorobku. Ale nie jest to tom biograficzny, Włast to oś dla tej publikacji, powtarza się jego nazwisko bez przerwy, pojawiają się fragmenty (najczęściej refreny) piosenek z kolejnych rewii, jednak prawdziwym bohaterem tomu okazują się teatry rewiowe sprzed drugiej wojny światowej.
I teraz Wolański zamienia się w przewodnika, który doskonale orientuje się we wszelkiego rodzaju rozrywkach oferowanych nie tylko stołecznej publiczności. Przygląda się kolejnym lokalom i kabaretom (tym, które szły w stronę rozrywki śpiewanej): nie kopiuje pracy Ryszarda Marka Grońskiego, nie sięga też do zapisków wspomnieniowych Stefanii Grodzieńskiej. Stara się natomiast na bazie programów i materiałów drukowanych odtwarzać dokonania autorów. Sprawdza, gdzie pojawiały się rewie, jakie były ambicje dyrektorów, opisuje postawy gwiazd (ale nie zanurza się w biografiach kolejnych artystów, bardziej interesuje go teatr rewiowy jako taki). Odnotowuje kolejne programy, komentuje, który był składanką numerów z poprzednich pokazów, wypisuje nazwiska występujących. Nie odwołuje się do podstaw: nie będzie na przykład tłumaczyć, kim są girlsy i jaka jest rola tancerek, nie komentuje też raczej prywatnych relacji między artystami. Interesują go autorzy numerów: przywołuje nazwiska lub pseudonimy satyryków tworzących dla rewii, miejsca, sposoby dotarcia do widowni, wizje artystyczne i ogólny klimat spotkań. Podsumowuje Wolański sezony rewiowe, przywołuje tematy i eksperymenty w ramach poszukiwań zagadnień. Czasami szuka fragmentów recenzji, ale nie pozwala, by zdominowały one narrację. Przypomina czytelnikom, kto w czym był najlepszy. Przelatuje przez historię teatrów rewiowych, skupiając się na faktach. Zwłaszcza fani lekkiej muzy będą tą książką zachwyceni: o ile na temat satyry międzywojnia powstało już całkiem sporo opracowań, o tyle rewie były przez cały czas spychane na margines – pojawiały się wzmianki o kolejnych produkcjach, ale bez szczegółów, ciekawostek i smaczków. Te Wolański zapewnia, porządkując jednocześnie dane.
To książka rzeczowa, chociaż przez ilość materiałów graficznych – zdjęć, plakatów, okładek programów lub wydawnictw nutowych – wydaje się, że objętościowo została dość mocno rozdmuchana. Przydają się jednak ilustracje jako podsumowania lub – dla oddania atmosfery panującej podczas występów. Ryszard Wolański gromadzi całkiem sporo takich materiałów, niektóre (jak słynne zdjęcie trzech satyryków) są już odbiorcom znane z innych publikacji, ale sporo tu nieopatrzonych jeszcze fotografii, dzięki którym dobrze śledzi się opowieść. Można nie cenić dorobku Własta – ale „Tango milonga” przeczytać warto. Nie mówiąc już o tym, że doskonale układa się w serię z pozostałymi książkami tego autora, a także z monumentalną „Historią polskiej muzyki rozrywkowej” wydawaną przez Iskry.
„Tango milonga” nie jest książką o tangu, ale przebojów do nucenia znajdzie się tu całkiem sporo – jeśli ktoś lubi klimaty retro, nie będzie mógł się oderwać od lektury.