Zofia Stanecka: Basia i przyjaciele. Zuzia. Egmont, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Ważna jest ta książka nie tylko dla najmłodszych. Zofia Stanecka nie po raz pierwszy udowadnia, że świetnie rozumie emocje dzieci – i nie po raz pierwszy swoimi historyjkami dla młodych odbiorców porusza również ich rodziców. „Zuzia”, tomik wydany w podserii Basia i przyjaciele – to propozycja, która zgodnie z założeniami cyklu ma rejestrować poważniejsze tematy, problemy wykraczające poza sielską w gruncie rzeczy codzienność małej Basi. Autorka jednocześnie uczy dzieci, jak wsłuchiwać się w siebie i odczytywać własne uczucia – i pokazuje dorosłym, jaki wpływ na pociechy mają ich decyzje oraz zachowania.
W „Zuzi” wszystko wychodzi od braku szczerej rozmowy z dzieckiem, wielu kłopotów i stresów dałoby się uniknąć, gdyby dziewczynka wiedziała, co się dzieje. Jednak Zuzia jest tylko świadkiem pełnego złości rozstania rodziców – mama z czerwoną twarzą pakuje się i wychodzi z domu, a później przestaje odbierać telefony, tata milczy i nic nie wyjaśnia. Nic dziwnego, że bohaterce książki Zofii Staneckiej zaczyna pracować wyobraźnia: a co, jeśli to było rozstanie na zawsze? A co, jeśli mama już nie wróci? Dlaczego nie pozwoliła kilkulatce iść ze sobą, chociaż zwykle się nie sprzeciwiała? Zuzia pocieszenia może szukać tylko wśród rówieśników – ale nie jest w stanie rozmawiać o tym, co się stało. Nie umie zapytać taty – boi się tego, co może usłyszeć. I, jak każde dziecko, ma mnóstwo wymówek, żeby nie zrobić tego, co powinna w takiej sytuacji. Narasta w niej lęk, który prowadzi do niebezpiecznych zachowań: Zuzia nie rozumie, co się z nią dzieje, staje się agresywna wobec kolegów. Ale jeśli ci koledzy podsycają stres, dzieląc się uwagami na temat prawdopodobnego rozwodu rodziców i przedstawiają czarne scenariusze co do spotykania jednego z rodziców raz na dwa tygodnie – coraz łatwiej można pojąć postawę Zuzi.
W tomiku Zofia Stanecka nie nazywa uczuć dziewczynki, pokazuje za to, co się z nią dzieje. Zuzia sama tego nie rozumie, ale odbiorcy bez problemu odczytają przesłania i wychwycą rozterki postaci. Sami przecież przy każdej – nawet drobnej – sprzeczce rodziców gdzieś w głębi siebie żywią podobne obawy. U Zuzi nie dzieje się nic złego, ale o tym bohaterka na razie nie ma pojęcia – bo Zofia Stanecka tym razem kieruje się w pierwszej kolejności do dorosłych, którzy będą czytać dzieciom bajkę.
Dorośli przekonają się, że animozje między nimi nie pozostają bez wpływu na maluchy. Nie da się ukryć przed dzieckiem, że dzieje się coś złego – i udawanie, że nic się nie stało, to najgorsze możliwe wyjście – rodzi tylko szereg pytań i wątpliwości. Na szczęście u Zuzi stres znajduje ujście szybko, zanim stanie się coś naprawdę okropnego – dziecko popycha kolegów i wymiotuje w gabinecie wychowawczyni – to wyraźny sygnał, że potrzebuje rozmowy i pocieszenia. Stanecka przestrzega, pokazuje, do jakiego stanu mogą się doprowadzić kilkulatki pozbawione wsparcia dorosłych – i robi to bardzo przekonująco. „Zuzia” to tomik, który powinien trafić do każdego domu i stać się punktem wyjścia do rozmów z dziećmi.