Recenzje

Rozstanie

Ken Wilber: Śmiertelni nieśmiertelni. Czarna Owca, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.

Czerpie ta książka z literatury szpitalnej, chociaż przyzwyczajonych do zwierzeń chorych i ich rodzin może zdziwić zachwianiem stradycjonalizowanych proporcji. Nastawienie na proces leczenia jest tu bowiem równie silne jak szukanie oparcia w medytacji i w filozofii, w tym, co oferują różne religie i wyznania.

Ken Wilber i Treya przechodzą przez sytuację, jakiej w ogóle się nie spodziewali. Najpierw jednak trafiają na siebie przypadkiem i przekonują się, że łączy ich wielka miłość – nie mają wątpliwości co do swoich uczuć, zaręczają się już po dziesięciu dniach znajomości, a w relacjach oboje podkreślają potęgę miłości. Zgodnie skupiają się na jedności umysłów, nie na pożądaniu – wiedzą, że ich spotkanie było czymś wyjątkowym i na całe życie. Z takiej eksplozji słodyczy trudno byłoby się wykaraskać, zwłaszcza że rozpisana jest na dwa głosy, bo obok wyznań Wilbera są tutaj również pamiętnikowe zapiski Treyi. Szybko jednak przychodzi otrzeźwienie: u kobiety lekarze wynajdują guzek w piersi. Niby nie jest to groźne zjawisko, bohaterka tomu nie musiałaby nawet przed miesiącem miodowym poddawać się żadnym operacjom, ale kolejne badania nie pozostawiają wątpliwości: to rak, do tego złośliwy. I od tej pory para zaczyna uczyć się, jak radzić sobie ze stresem, z emocjami i z byciem razem – związek wystawiony zostaje na poważną próbę. Na pierwszym ataku nowotworu się nie kończy, już wkrótce pojawią się nowe ogniska raka, a okresy między chorobą staną się krótkie i wypełnione nadzieją na wyzdrowienie. Treya nauczy się właściwie odczytywać sygnały od lekarzy, spróbuje też kontrolować własne odczucia. Coraz bardziej będzie jej potrzebne wsparcie – nie ze strony bliskich, a to zapewniane przez medytację i pozytywne afirmacje. Im bardziej silna staje się ona, tym bardziej słabnie on: Ken Wilber męczy się w roli ciągłego pocieszyciela, nie może przyzwyczaić się do roszczeniowych postaw ukochanej, a w końcu sam zapada na dziwną chorobę, której jednym z objawów jest rosnące osłabienie. Szanse na wspólne życie maleją nie przez raka, a przez nieumiejętność dogadania się i brak chęci zrozumienia drugiej strony. Stres potrafi zepsuć nawet najbardziej idealną relację.

Jedną część opowieści stanowią komentarze dotyczące radzenia sobie z chorobą, wizyty w szpitalach i zmiany w charakterze czy nastrojach, to, co stanowi podstawę literatury chorobowej. Ale w „Śmiertelnych nieśmiertelnych” liczy się również praca nad stroną duchową. Wilber czasami przytacza treść rozbudowanych wywiadów (chociaż uparcie nie chce przyjmować roli mentora), często analizuje wydarzenia z perspektywy wiary albo przekonań, nawiązuje do praktyk wypracowywanych w różnych wyznaniach. Nie popada w tony kaznodziejskie, ale filozofuje, czasami dość długo – dla części czytelników może to być ciekawostka, dla części jednak – niepotrzebne moralizowanie.

Książka została złożona z przeplatających się wypowiedzi. Treya funkcjonuje dzięki zapiskom z dzienników, Ken Wilber uzupełnia jej opowieści lub dodaje swoje wersje. Oboje spotykają się w zaufaniu do praktyk medytacyjnych i w uznaniu konieczności leczenia nawet wtedy, gdy wydaje się to już bezsensowne. To książka, którą trudno jednoznacznie zaklasyfikować do konkretnego gatunku, ale też nie ma takiej potrzeby.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,