Tomasz Kieres: Kilka słów o miłości. Filia, Poznań 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Ta książka przekona dwie grupy odbiorczyń. Pierwszą – idealistki, liczące na to, że każdy mężczyzna, którego na swojej drodze spotkają, będzie się dokładnie zastanawiał nad wszystkimi słowami, gestami i spojrzeniami, które dostrzeże podczas spotkania. Drugą – romantyczki, które liczą na to, że wybranek poświęci im absolutnie każdą myśl, kiedy nie ma ich w pobliżu. I w jednym, i w drugim przypadku byłoby to na dłuższą metę męczące, niezdrowe i dziwne, ale Tomasz Kieres postanawia zaprezentować czytelniczkom takiego właśnie faceta. Szymon ma trzydzieści pięć lat i nigdy nie był z żadną kobietą dłużej niż rok (co już powinno dać do myślenia obu grupom docelowym, ale zapewne nie da), a do tego nigdy się nie angażuje. W związkach to kobiety muszą decydować za niego, wyznaczać cele i zasady wspólnego funkcjonowania. Szymonowi najwygodniej jest się wycofywać i rezygnować z planów. Żyje chwilą, dzięki czemu ma spokój – albo przynajmniej tak sądzi. I żeby ten mężczyzna był kompletnie nieprawdopodobny, autor wyposaża go w konieczność analizowania każdego gestu sąsiadki.
Najpierw Szymon jest z Oliwią, silną kobietą, samicą alfa. Oliwia, kiedy zauważa, że nic z tego związku nie będzie, wycofuje się, umiejętnie kierując rozmowami pełnymi niedopowiedzeń. Następna jest Weronika. Weronika z kolei zachowuje się jak Szymon: też nie chce zobowiązań, nie liczy na długi związek ani na zakochanie, wystarcza jej seks. I właściwie na tym można byłoby poprzestać, ale jest jeszcze Karolina. Młodsza siostra Weroniki, sąsiadka, którą Szymon codziennie podwozi do pracy do Warszawy. Karolina przygotowuje się właśnie do ślubu, jest zdystansowana, cicha i spokojna, nie chce nikim rządzić i nie nadaje się na uwodzicielkę. I to ona wciąż pozostaje w myślach Szymona, który dość szybko stwierdza, że to jego najlepsza przyjaciółka.
„Kilka słów o miłości” to powieść romansowa, w której niespecjalnie dużo dzieje się w obrębie fabuły, za to bez przerwy wałkowana jest kwestia wyborów i relacji międzyludzkich. Szymon w każdej wolnej chwili zastanawia się nad ukrytymi znaczeniami i sygnałami wysyłanymi przez kobiety ze swojego otoczenia. Nie ma normalnego życia: nie liczy się jego praca (autor tak buduje sytuację, by bohater był w każdym momencie na miejscu i służył pomocą, kiedy zawiedzie partner Karoliny), nie ma żadnych znajomości z dawnych lat – zupełnie jakby Szymon do tej pory żył w próżni i mógł zajmować się wyłącznie Weroniką i Karoliną (bo nawet Oliwia odchodzi w niebyt bez śladu). Jest w tym zafiksowaniu na punkcie sióstr coś niebezpiecznego, ale tylko od strony psychologicznej – bo sam autor nie zamierza rozwijać tematu. Chce za to, żeby Szymon wypadał jak wrażliwy romantyk dostrzegający to, czego kobiety nie chcą mu mówić. Robi autor z bohatera supermena o mocy czytania między wierszami – i na pewno nie przekona odbiorczyń szukających prawdziwych postaci i prawdopodobnych relacji. „Kilka słów o miłości” to czytadło dla tych czytelniczek, które lubią niekończące się rozważania nad każdym gestem ludzi zmuszonych do życia obok siebie.