O spektaklu „Wszystko o mężczyznach” Miro Gavrana w reż. Krzysztofa Prusa w Teatrze Szaniawskiego w Płocku pisze Karol Mroziński.
Dzisiejsze próby tłumaczenia świata ogarniają wszystko, co do najmniejszego szczegółu. Kobiety po latach ucisku pokazują swoją własną energię i samodzielnie mogą kreować otaczającą je rzeczywistość. Ekologia to rodzaj raczkującego systemu wierzeń. Zdaje się, że ma on na celu, wzorując się na konstrukcji relacji plemiennych, wprowadzić ludzkość w długotrwały stan permanentnego strachu. Coraz więcej elementów, dawniej składających się na niezrozumiałą przyszłość, teraz funkcjonuje zupełnie oddzielnie. Widzimy to zarówno w sposobach rozumienia nauki, w sposobach przygotowania do życia społeczeństw połączonych jednak bardzo realnie wirtualną siecią.
Tak samo prezentują się relacje międzyludzkie. Już nic nie jest na sto procent, teraz każdy może kreować swój własny świat. Szkoda tylko, że te światy to w przeważającej mierze jedynie nasze prywatne opinie i suma niepozałatwianych spraw. Kto wie, może dlatego wiele wspaniałych rozwiązań naszych problemów, tak naprawdę z rozwiązaniami niewiele ma wspólnego. Kiedyś wszyscy egzystowaliśmy na tej samej planecie, obecnie mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus – i to bardziej niż kiedykolwiek. Wspólna przestrzeń zdaje się być wypadkiem przy pracy, efektem niepotwierdzonej teorii z tej samej szuflady, co wielki wybuch i wymarłe dinozaury. Przerażające, nieprawdaż?
Jako tabletkę na te i podobne bóle Teatr Szaniawskiego w Płocku proponuje przyglądanie się tym zjawiskom, ale jakby z nieco przeciwnego kierunku. Zamiast papki z ekranu telewizora polecany jest kontakt, ale ten bliższy realnemu spotkaniu, w tym przypadku determinowany sceną. Zwróćmy uwagę na dawne komedie z czasów PRL-u – dzisiaj jedne trącą myszką, inne mogą być niezrozumiałe dla młodego widza. Ale często trafić jeszcze można na takie, które z niewiadomych przyczyn przypominają bardziej nieudany dramat niż łatwą i przyjemną historię do śmiechu. Jakby ludzie żyjący w tamtych czasach nie byli w stanie znaleźć innych sposobów na poradzenia sobie z własnymi traumami.
W naszej teatralnej opowieści z Płocka na całe szczęście wszystko jest inaczej. To historia gdzie raz się śmiejemy, a za chwilę przychodzi refleksja. Innym razem widać jak na dłoni, że jakiś aspekt życia codziennego został w sprytny sposób wyeksponowany. Tak zwany koszmar to nie to, co dzieli obie płcie, tylko to, co sami jesteśmy w stanie sobie zgotować tu, na tej planecie. Poprzez egoizm, rywalizację, uczucia i odczucia, bo te przecież mamy wszyscy. W jednym spektaklu zobaczyć możemy, że to nie zawsze jest tak, że to on odchodzi do tej drugiej. Kibicujemy homoseksualiście, który w subtelny i przebiegły sposób walczy o swój związek. A kierownik klubu na chwilę musi zejść z piedestału, by przekonać się na własnej „rurze“ , iż nie wszystko da się załatwić za pomocą pieniądza.
W „Rozmowach o mężczyznach“ jeden aktor wciela się w kilka postaci. Niekiedy może się to zlewać, ale zastanówmy się, czy nie o to chodzi w sztuce jako takiej, aby ukazać temat w całości i z wielu stron. Zostaje to zresztą wykorzystane niczym klamra na sam koniec spektaklu. Czterech aktorów kłania się jakby za każdą kreowaną postać z osobna. Dlatego oklaski trwają dłużej niż zazwyczaj, ale nie słabną. Kostiumy każdego z nich są tak dobrane, że w krótkim czasie aktor może przeobrazić się z jednego bohatera w drugiego nieszczęśnika. Słowo nieszczęśnik zostało użyte nie bez kozery.
„Wszystko o mężczyznach“ to tekst skonstruowany na zasadzie koła. Scena otwierająca łudząco przypomina zakończenie, co jeszcze bardziej podkreśla komizm utworu. Różnica jest tylko w tym, iż z przestrzeni gdzie bohaterowie zaczynają działać jako mężczyźni silni i pewni siebie, z czasem trafiają do miejsca gdzie widać mnóstwo łóżek i nie ma klamek. Na całe szczęście także i w takiej niekomfortowej sytuacji rozpocząć się może rywalizacja i to już któraś z kolei. A ta w przypadku facetów może już nie mieć końca. Zresztą, jak mówi przysłowie: „fortuna kołem się toczy”. Czyż nie?
fot. Maciej Mikulski