Recenzje

Ryzykowne zagranie

Tomasz Łapiński: Szmata. SQN, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Piłka nożna spoza boisk jest tematem książki Tomasza Łapińskiego „Szmata” – to obyczajówka o lekkim posmaku sensacyjnym, odchodząca od scenariuszy, które znaleźć można w niemal każdym czytadle dla pań. Łapiński do kobiet zdecydowanie trafić nie może – chyba że akurat znajdzie fankę futbolu, którą bardziej interesują zagrywki w klubie niż te z murawy.

„Szmata” to opowieść o upodleniu i upadku, o niesprawiedliwościach i o ciągłej walce o pieniądze. Finanse stają się motorem działań i tych, którzy dążą do sprzedawania punktów lub całych meczy – i tych, którzy zaczynają być zdesperowani, bo nie dostają obiecanych wypłat. Przewodnikiem po brudnym świecie piłki nożnej dalekiej od zasad fair play staje się Roman Dzwonecki, piłkarz z Superligi. Jako „ostatni uczciwy” na boisku dość długo nie ma pojęcia o rozmaitych przekrętach, które stają się udziałem kolegów z drużyny. Nie rozumie, jak można sprzedawać mecze, jest idealistą, który ciągle wierzy w bezinteresowność graczy oraz… kibiców. Liczy na to, że działacze wywiążą się z obietnic wobec klubów, a sponsorzy nie będą się wycofywać, kiedy odkryją, że na piłce nożnej wielkich pieniędzy zrobić się nie da, można za to stracić fortunę. Bohater oprowadza odbiorców to po szatni piłkarskiej, to po ławce rezerwowych, pojawia się na meczach, ale i poza nimi. Przedstawia kapryśnych kolegów z drużyny, trenera, który lubi się wyżywać na swoich zawodnikach i wprowadza mordercze czasami treningi. Ale równie często przechodzi do tematów ze sportem niezwiązanych – choćby do kwestii uprawiania seksu przed meczami. Pokazuje piłkarzy, którzy nocami lubią się zabawić, nadużywają alkoholu, wdają się w dziwne znajomości albo robią sobie nawzajem niesmaczne dowcipy. Dość długo trwają prezentacje scen z szatni czy z rozmaitych lokali, jakby Tomasz Łapiński próbował rozbudzić ciekawość żądnych plotek i sensacji czytelników – a do tego też jakby chciał im powiedzieć, że zna się na temacie, dociera do informacji, których przeciętny telewizyjny kibic nie ma, a dziennikarze mogą tylko podejrzewać. Z czasem zaczyna jednak rozbudowywać też fabułę: Roman Dzwonecki musi zadbać o własną przyszłość i w tym celu składa prezesowi klubu rywali pewną propozycję. Żeby zrealizować umowę, powinien wykluczyć z gry kilku najlepszych zawodników. Nie działa sam, ale nie ma wprawy w nieczystych zagraniach, więc czekać go będzie sporo wyzwań.

„Szmata” to książka napisana bez schematów literackich – ale Tomasz Łapiński, chociaż ma do opowiedzenia dość barwną historię i stara się utrzymywać tempo oraz rozmieszczać w książce punkty kulminacyjne według zasad konstrukcyjnych powieści rozrywkowej – nie czuje się zbyt pewnie w narracji. Jego bohater na początku raz tłumaczy się rozwlekle ze stosowania wulgaryzmów, to znowu zastanawia się nad formą. Ma skłonność do wpadania w dygresje (jest mu to potrzebne, żeby usprawiedliwiać autora), a czasami po prostu opisami hamuje tempo książki. Nie do końca pomaga w tym brak określenia publiczności literackiej: jeśli chce autor trafić do mężczyzn, nie musi zapożyczać opisów z obyczajówki (a cały czas próbuje łagodzić narrację i zbliżać ją właśnie do koncepcji czytadeł), jeśli do kobiet – musi częściej wychodzić z piłkarskiej szatni.

„Szmata” to propozycja, jakich na rynku literatury rozrywkowej niewiele i może kolejna książka autora-piłkarza zrobi na odbiorcach większe wrażenie.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,