Recenzje

Rzeczywistość i oczekiwania…

Charles M. Schulz: Fistaszki zebrane 1989-1990. Nasza Księgarnia, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

W tomie, który zbiera „Fistaszki” z lat 1989 i 1990 zachodzi sporo zmian i pojawia się parę nowych postaci. Do stałego grona bohaterów dołącza Peggy Jean, najładniejsza dziewczynka, jaką Charlie Brown kiedykolwiek widział. Spotyka ją na obozie letnim i… może wreszcie wyrzucić z głowy nieszczęśliwą miłość do małej rudej sąsiadki. Peggy Jean jest prawdziwa, sympatyczna i bardzo miła, nie onieśmiela Charliego, a do tego – nie szczędzi mu czułości. Po czterdziestu latach mały bohater może wreszcie odnieść pierwszy sercowy sukces. Do akcji wkracza też na moment kolejny brat Snoopy’ego, Olaf. Potrzebny jest, żeby wystartować w konkursie na najbrzydszego psa: ani Snoopy, ani Spike w takiej konkurencji nie wystartują. U pozostałych postaci wszystko jest po staremu: ptaszki wyruszają na obozy przetrwania pod wodzą Snoopy’ego, Peppermint Patty przysypia na niemal każdej lekcji, Lucy jest złośliwa, a Linus wraca do kocyka bezpieczeństwa, o który jest w stanie pobić się z każdym. Schroeder gra na dziecięcym fortepianie, a Sally pisze podziękowania lub listy do Świętego Mikołaja (w tę rolę wciela się jedna z postaci). Sport dostarcza frustracji (ile można przegrywać?), a swój kryzys przechodzi nawet idealna Marcie: ma dość wygórowanych oczekiwań rodziców.

Do „Fistaszków” sięga się dla rozrywki – niezależnie od tego, ile ma się lat. Drobne komiksowe paski urzekają poczuciem humoru, ale też trafnością spostrzeżeń i ich życiowością. Odnoszą się do świata kilkulatków, ale rezolutne dzieciaki prezentują dorosłe spojrzenie na życie. Nie starzeją się – na szczęście – ale tak samo nie starzeje się ich dowcip. Relacje międzyludzkie ukazane w tych stripach, podobnie jak charaktery bohaterów, wiele mówią o społeczeństwie. Uczucia i emocje są uniwersalne, nie wymagają znajomości kontekstu (do aluzji poza rzeczywistość Fistaszków zalicza się kilka świąt czy tradycji oraz… urodziny Beethovena), funkcjonują za to jako łącznik między literaturą i światem odbiorców. „Fistaszki” są wytchnieniem od codziennych problemów: dzieci nie znają zmartwień dorosłych (chociaż czasami przenikają do ich rozmów echa egzystencjalnych wypowiedzi dziadków), jednak nie zajmują się nimi długo, mają własne tematy, którymi muszą się pilnie zająć. „Sielskie” dzieciństwo pełne jest wyzwań i konieczności stawiania czoła różnorodnym problemom, nieprzypadkowo Lucy dorabia sobie na udzielaniu porad psychiatrycznych (i ma klientów!). Ale to również czas wcielania się w różne role – celuje w tym pies Charliego Browna, Snoopy, który raz jest pisarzem (zestaw odpowiedzi odmownych od wydawców ma już imponujący…), raz asem lotnictwa z czasów pierwszej wojny światowej. Jeśli dołożyć do tego perypetie szkolne, w tym walkę o własną tożsamość, „nieludzkie” wymagania (jak można wyciągać człowieka spod kołdry i zmuszać, żeby jechał do szkoły?).

W „Fistaszkach” Charles M. Schulz daje upust tęsknocie za codziennością bez dorosłych rozterek – nie oznacza to, że proponuje czystą radość istnienia, jednak pozwala na zatrzymanie się i wytchnienie od niepotrzebnych stresów. Jego pomysły przynoszą najlepszą możliwą rozrywkę – i dlatego „Fistaszki” ciągle będą zdobywać nowych fanów w kolejnych pokoleniach. Kto twierdzi, że tego świata nie lubi – po prostu nigdy go nie poznał.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,