O spektaklu „Rodzina@ w sieci, czyli polowanie na followersów” Wawrzyńca Kostrzewskiego w reż. autora w Teatrze Kamienica w Warszawie pisze Wiesław Kowalski.
Nie po raz pierwszy Wawrzyniec Kostrzewski wkracza na grunt szeroko pojętej, wirtualno-cyfrowej rzeczywistości. Wystarczy przypomnieć wyreżyserowane przez niego „Same plusy” Cezarego Harasimowicza w Garnizonie Sztuki, w których bohaterowie konfrontowani byli z zasadami i normami determinującymi korporacyjny ład oraz organizacyjne zarządzanie, a takie hasła jak ASAP, deadline czy feadback były odmieniane przez wszystkie przypadki. Spektakl do dzisiaj pozostaje w repertuarze teatru przy Konopnickiej, bo też jest dobrym przykładem teatru rozrywkowego, w którym nie chodzi tylko o pusty śmiech czy rechot, ale też o nieco pogłębioną i nie pozbawioną szczerej emocji refleksję na temat naszych postaw wobec oczekiwań nakreślanych przez postępujący rozwój technologii i wciąż pojawiające się możliwości zaistnienia czy sposoby realizowania się w świecie kształtowanym przez internet. Okazuje się, że przy okazji świetnej zabawy, ubranej w formę interesującej narracyjnie opowieści, można też co nieco powiedzieć o ludzkiej samotności i o zagubieniu we współczesnym świecie, o ostracyzmach jakie się wokół mogą pojawiać i o czyhających na człowieka niebezpieczeństwach związanych z cywilizacyjnym rozwojem.
Wokół podobnej problematyki ogniskował się również wcześniejszy spektakl Kostrzewskiego pt. „Wszechmocni w sieci”, zrealizowany w warszawskiej Kamienicy w 2019 roku, w którym próbowano zmierzyć się z mechanizmami hejtu, nienawiści czy przemocy, a więc zjawiskami w różnym kształcie i formie objawiającymi się w sieci. Tym razem autorem scenariusza był sam reżyser, który materiału do swojego tekstu poszukiwał na internetowych forach i na YouTubie, zwracając szczególną uwagę na te formy komunikacji, przybierające postać agresywnej i brutalnej napaści oraz na zagrożenia, jakie na nas w tych przestrzeniach czyhają. Jednocześnie była to udana próba pokazania wszystkich skutków i konsekwencji towarzyszących tego typu niestandardowym zachowaniom. Podobnie jak i w przedstawieniu „Dopalacze. Siedem stopni donikąd” z 2016 roku, też zrealizowanym w Kamienicy, ważna była jego funkcja dydaktyczno-edukacyjna, co jednak nie przekreślało walorów czysto estetyczno-teatralnych, które były w sposobie realizacji dość oczywiste.
W swoim ostatnim przedstawieniu zatytułowanym „Rodzin@ w sieci” Kostrzewski idzie dużo dalej, albowiem adresat prezentowanego scenariusza jest dużo obszerniejszy i nie ogranicza się tylko do grupy nastolatków czy młodzieży. Jest ro również pod względem dramatycznym rzecz dużo bardziej złożona i wielopłaszczyznowa, a to nie tylko dlatego, że ukazuje wielopokoleniową rodzinę, w której taki sam głos mają cały czas rodzice, babcia i dzieci, ale również ze względu na przyjętą formę i rodzaj komunikacji scenicznej, gdzie choćby obok dialogu równie ważny jest monolog bohaterów będących wciąż na pierwszym planie, wprowadzający nowe jakości, takie jak poezja, wzruszenie, metafizyka czy nieprzewidywalna pointa zawiązanego konfliktu czy sytuacji. Ta umiejętność budowania kontrapunktów, również dzięki wkraczaniu do akcji postaci z zewnątrz rodzinnego kręgu, jest dla samego przekazu bardzo istotna, albowiem wzbogaca kontekst, dając szansę na zauważenie tego, jak sami możemy być dzisiaj wyobcowani i pozbawieni pomocy w wirtualno-technologicznym zamęcie, który stwarza nieograniczone możliwości ingerowania w życie drugiego człowieka, oraz kusi nas na Facebooku, Instagramie, Snapczatach czy Twitterach nowymi aplikacjami z nagrodami zależnymi od ilości lików, różnego typu polubień czy komentarzy. Codzienne klikanie, choć daje nam złudne poczucie żywego kontaktu z drugim człowiekiem, tak naprawdę nie ma nic wspólnego z naszą wrażliwością czy empatią, stwarza jedynie pozory budowania relacji międzyludzkich, w których nie mamy najczęściej pojęcia o poglądach czy poziomie świadomości interlokutora. Konsekwencją niczym nie ograniczonego przebywania w tej social-medialnej przestrzeni jest bardzo często pojawianie się osobowościowego rozchwiania i tożsamościowych zaburzeń.
W przypadku spektaklu „Rodzin@ w sieci” autor odwołuje się poprzez postać Olgi Sarzyńskiej, która (#CyberWoman) jako bezdusznie kusząca uber-influencerka i algorytmiczna strażniczka wkracza z zewnątrz w codzienność rodzinnego kwartetu, do pojawiającej się w sieci możliwości wygrania lepszego, piękniejszego, bogatszego i bardziej atrakcyjnego oraz wartościowego życia. Chcą z tej propozycji zyskania sławy i sukcesu poprzez zawojowanie mediów społecznościowych skorzystać członkowie zamieszkałej w Warszawie rodziny, tyle że każdy ma inne priorytety i ideały, każdy do czego innego dąży, każdy ma inny pomysł na osiągnięcie lajkowego sukcesu. Jedynie Babcia (Małgorzata Rożniatowska) postanowi opuścić ten świat, w którym dla niej już miejsca nie ma. Przedtem jednak opowie wnukowi i wnuczce bajkę, będącą bardzo osobistym wyznaniem wiary, która charakterem, a także nastrojem wprowadza chwilę zadumy tak rzadko pojawiającą się w krzykliwym świecie zdeterminowanym zdobywaniem kolejnych followersów. Niemożność znalezienia porozumienia prowadzi do różnego rodzaju fiksacji, które objawiają się, choć nie zawsze, w zabawny i pełen humoru sposób. Aktorzy wykorzystują tę szansę i budują bardzo wiarygodne, autentyczne, prawdziwe w swym „zacietrzewieniu” w walce o swoje racje, i zdobycie apartamentu „Złota Rybka”, postaci. Od początku królową sceny jest Iza Dąbrowska (#SzczęśliwaIrenka), której dzielnie towarzyszy Michał Czernecki (#KołczMark), mający swoje pięć minut zwłaszcza w drugiej części spektaklu ze znakomitą sceną na rozświetlonym gwiazdami dachu, będącą egzemplifikacją obezwładniającej samotności zagubionego mężczyzny. Obserwowanie tego, jakie procesy zachodzą w poszczególnych postaciach pod wpływem zdobywania kolejnych doświadczeń, najczęściej negatywnych, czy pomysłów wielekroć hejtowanych, jest z jednej strony niebywale śmieszne, ale też budzi niekłamane współczucie.
O ile wspomniane wcześniej spektakle Kostrzewskiego mogły pozostawiać z różnych powodów pewien niedosyt, „Rodzin@ w sieci” jest bez wątpienia osiągnięciem artystycznej pełni i czystości przekazu. Zarówno jeśli chodzi o wyrafinowany poziom komizmu, inteligentny humor, rozłożenie dramatycznych i farsowych akcentów w ucieczce przed realizmem, dążenie do nie pozbawionej metafizyki uniwersalizacji, teatralność sytuacyjnych rozwiązań z nieprzesterowanym zastosowaniem wizualizacji czy bardzo dobre, wyraziste aktorstwo, również do tej pory nie wspomnianych Karoliny Charkiewicz jako #Barbie, córki walczącej z patriarchatem i zmianami klimatycznymi, jak i Marcina Stępniaka w roli #Sleepera, a więc tego, który ucieka w sen i śpi za pieniądze. W Kamienicy wszyscy twórcy, choć z dużą dozą humoru, tak naprawdę ostrzegają nas przed tym, co słusznie określił reżyser jako budowanie fikcyjnych światów i nieprawdziwych, alternatywnych wersji życia. Warto o tym pamiętać, jako że bycie online czy codzienna, wirtualna gonitwa w przeszukiwaniu społecznościowych mediów, nie zastąpią nam prawdziwego szczęścia osiąganego w bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem.
fot. Rafał Latoszek