Ewa Stusińska: Miła robótka. Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity. Czarne, Wołowiec 2021 – pisze Izabela Mikrut.
Ewa Stusińska proponuje czytelnikom ciekawy zestaw minireportaży dotyczących sytuacji rynku pornografii w Polsce schyłku XX wieku. „Miła robótka” to opowieści, które będą budzić uśmiech, a czasami – irytację, że zbyt szybko się kończą. Bo autorka nie pogłębia żadnych kwestii, sygnalizuje je i przechodzi do następnych. Dzięki temu może znaleźć znacznie więcej motywów, które zachęcą czytelników do lektury – i to rozwiązanie ma także wady. Największą jest ta, że chciałoby się czytać dalej, a książkę czyta się bardzo szybko. Jest „Miła robótka” zestawem przemyśleń na temat ludzkich słabości oraz wykorzystywania możliwości, które pojawiły się na rynku.
W tej książce pojawi się sporo komentarzy na temat świerszczyków: autorka nie tylko przeprowadzała rozmowy z pierwszymi naczelnymi, ale sprawdzała też między innymi, jakie tytuły funkcjonowały na rynku, jakie decyzje i wprowadzane zdjęcia miały przełamywać tabu, jak wyglądała dyskusja na temat różnic między erotyką i pornografią. Opowiada o pismach dla panów, ale też i dla tych, które pierwotnie miały być gazetkami dla pań, ale zamieniły się w czasopisma dla gejów. Sprawdza, kto uczył Polaków otwartości w podejściu do seksu i przemysłu rozrywkowego: znajdzie się miejsce na opowiadanie o amatorskich i półprofesjonalnych filmach erotycznych, o zamęczanych kasetach VHS i o wypożyczalniach kaset – również ułatwiających dostęp do konkretnych dziełek. Wypytuje odbiorców, którzy w latach 90. XX wieku byli nastolatkami lub wchodzili właśnie w dorosłość o ich doświadczenia z odkrywaniem treści pornograficznych – zestawia wypowiedzi internautów (nie jest to najciekawszy fragment książki, można było spokojnie z niego zrezygnować). Autorka przegląda również ogłoszenia dotyczące towarzyskich spotkań – pojawiające się w prasie. Wypisuje co ciekawsze, chociaż i tak raczej te ugrzecznione a śmieszne. Podobnie traktuje harlekiny – szuka w nich fragmentów dotyczących intymnych spotkań bohaterów (ma tu pole do popisu jeśli chodzi o pracę tłumaczy) – co interesujące, dzisiejszy rynek pornoliteratury wydaje się znacznie słabszy od tych traktowanych jako gnioty produkcji, co może powinno dać do myślenia autorom oraz redaktorom i wydawcom. W „Miłej robótce” pojawi się nawet dziennikarskie śledztwo dotyczące sprzedawania świerszczyków nieletnim: ci, którzy próbowali pokątnie i w obcych dzielnicach znaleźć gazety dla dorosłych, mierzyli się z rozmaitymi komplikacjami.
Jest ten tom lekturą niebanalną. Dla odbiorców, którzy nie znają świata sprzed internetu to zadziwiający relikt przeszłości, opowieść niemal niemożliwa do powtórzenia. Dla odbiorców urodzonych w latach 60., 70. czy 80. – sentymentalny powrót do naiwnych w gruncie rzeczy zagadnień. Tu liczy się zrozumienie rzeczywistości i próba poszukiwania najciekawszych wątków związanych z przemysłem pornograficznym – jeszcze raczkującym i infantylnym. Ewa Stusińska pozwala na podróż do lat 90., unika oceniania, zajmuje się za to utrwaleniem tego, co kiedyś pozostawało na marginesie kultury popularnej.