Recenzje

Siła

Sarwat Chadda: Upadek Bestii. Spirit Animals. Smocze oko. Wilga, Warszawa 2021 – pisze Izabela Mikrut.

To już zakończenie serii, która przeznaczona była dla małych fanów gier zręcznościowych. Fantastyka w najprostszym możliwym wydaniu, wyróżnikiem był jedynie fakt, że kolejne tomy Upadku Bestii  – drugiej części cyklu Spirit Animals – pisali różni autorzy. W związku z tym żaden nie mógł pozwolić sobie na odchodzenie od typowej narracji i budowanie opowieści w oparciu o indywidualne środki. Nie dało się ani wprowadzać unikatowych motywów w życiu bohaterów, ani – wikłać ich w relacje, które potem coś by utrudniły następnym autorom. Powieść od misji do misji, przy wykorzystaniu wciąż tych samych pomysłów – jakoś w tym zestawie nie było co podziwiać. Nawet jeśli zwierzoduchy zrobiły furorę na dziecięcym rynku – młodzi odbiorcy zwykle cenią sobie obecność zwierząt, a tu te zwierzęta zostały wręcz wynaturzone, każdy z bohaterów miał swojego „potwora” – potężne i groźne zwierzę, którego mógł używać do obrony – brakowało wewnętrznego spoiwa, celów albo chociaż kontaktów interpersonalnych, które pozwoliłyby kibicować bohaterom. „Smocze oko” jest jednak zamknięciem serii-po-serii i dostarcza odbiorcom rozwiązanie ostatniego „problemu”.

Oto bohaterowie, którzy należą do Zielonych Płaszczy (i dysponują magicznymi mocami, dzięki którym są w stanie nawiązywać kontakt ze swoimi duchowymi zwierzętami), zamienili się w więźniów. Próbują wydostać się z niewoli i przy okazji pomóc tym, którym dzieje się krzywda za sprawą wspólnych prześladowców (nawet jeśli kiedyś owi prześladowcy wydawali się przyjaciółmi). Ratunku wymagają nie tylko ludzie – ale i same zwierzoduchy. One są nawet mniej odporne na krzywdy doznawane ze strony ludzi, o czym wiedzą wyjątkowo wrażliwi przedstawiciele Zielonych Płaszczy. Kiedy ta misja – uwolnienie się spod władzy Przysięgłych – i danie nauczki tej Przysięgłej, która nie rozumie prawideł rządzących relacjami między człowiekiem i jego zwierzoduchem – dobiegnie końca, zamknie się też lektura. Zamknie się po cichu, bez fajerwerków – ale też trudno się spodziewać, żeby Sarwat Chadda szykował jakiś wielki finał, do tego potrzebowałby nabudowania atmosfery i wymyślania rzeczy, na które w całym cyklu fabuł miejsca nie było.

„Smocze oko” jest zatem książką dla tych, którzy nie przepadają za rozbudowanymi narracjami. Autor unika opisów otoczenia, stawia przede wszystkim na rozmowy bohaterów i na ewentualne wzmianki o ich zwierzoduchach. Pokazuje wzajemne przywiązanie oraz potęgę zwierząt, dylematy ich „właścicieli”, którzy często dostrzegają problemy związane z wywoływaniem potworów. Jednak to wszystko nie przyciąga na długo, funkcjonuje jako dodatek do opowieści. W całej książce składającej się z kolejnych walk, potyczek i rozważań na temat relacji ze zwierzoduchami nie wydarzy się już nic, co mogłoby zachęcić do prześledzenia serii. Ale to już efekt stawiania na pop.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,