Recenzje

Ślady

Karolina Kuszyk: Poniemieckie. Czarne, Wołowiec 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Karolina Kuszyk zaczyna się zastanawiać nad tym, jak zmienia się historię i ludzką pamięć – w tomie „Poniemieckie” łączy się z jednej strony próba ocalenia przeszłości, z drugiej – chęć do zaczynania wszystkiego od nowa, bez poszanowania dla poprzedników, ludzi innej narodowości. Ścierają się w tej książce różne stanowiska, nawet jeśli rozsądek nakazuje szacunek dla dorobku wypędzonych. Autorka sprawdza, co poniemieckie ocalało w domach na Dolnym Śląsku – i jak zmieniały się trendy oraz samo podejście do niełatwego tematu. Wpada na trop bardzo ciekawego zagadnienia – obrazuje bowiem poza faktyczną sytuacją również mentalność przesiedleńców – i ich potomków, a w ten sposób może też definiować ich codzienność.

Rzeczy poniemieckie, ale też domy i maszyny gospodarcze, nie zasługują na odrzucenie. Są bardzo dobrej jakości, mogą służyć długie lata, a nawet przeżyć właścicieli i służyć kolejnym mieszkańcom. Pod warunkiem, że się o nie dba. Tymczasem dla przesiedleńców to, co niemieckie, przez długi czas było wrogie i niegodne uwagi. Z czasem domy zaczęły się rozpadać, o przedmioty troszczyli się nieliczni. Dzisiaj znaleziska poniemieckie mogą okazać się wyjątkowo cenne, ale też miejscowi nauczyli się dbać o ślady przeszłości. To, co poniemieckie, powoli wraca do łask. Dla Karoliny Kuszyk ważne są „biografie rzeczy”, historie przedmiotów splecione nierozerwalnie z losami ludzi. Autorka przemieszcza się nie tylko po Dolnym Śląsku, żeby sprawdzić, jak „poniemieckie” funkcjonuje tam do teraz. Bywa, że odkrycia są szokujące – będzie tu mowa o nagrobkach wykorzystywanych w zupełnie nowych celach, będzie mowa o rodowych klejnotach chowanych w słoikach z przetworami i zakopywanych w ogródkach. Będzie o nowych nazwach miast, mianach, które albo luźno kojarzą się z pierwowzorami, albo podsuwają nietypowe skojarzenia. Pojawią się niemieckie pocztówki i obrazy wieszane chętnie w domach, pojawią się książeczki dla dzieci – dość okrutne w treści i przekazie. Dorośli wspomną, jak bawili się na cmentarzach jako dzieci, autorka dotrze też do fundacji dbających o zachowanie dawnej kultury. A wszystko to w atmosferze swoistego tabu, bo przecież „poniemieckie” wiąże się jednak z czyjąś krzywdą, nawet jeśli po wojnie było to traktowane jako społeczne wymierzanie sprawiedliwości. O poniemieckim lepiej nie mówić, Karolina Kuszyk drąży temat i dowiaduje się, jak wyglądało drugie życie przedmiotów. Równolegle przekonuje się, że część zabudowań niszczeje i nie ma już nadziei na ich odratowanie. Książka „Poniemieckie” jest zatem reportażem o ocalaniu i niszczeniu, o tym, jak konflikty w skali międzynarodowej wkraczają w życie zwykłych przedmiotów codziennego użytku. Jednocześnie jest to publikacja bardzo osobista, Karolina Kuszyk nie ukrywa powodów swojego zainteresowania tematem. Proponuje odbiorcom pozycję zaangażowaną i pełną ciekawostek, zbudowaną dzięki niekończącym się rozmowom i spotkaniom, dzięki umiejętności wnikania głębiej w zwyczajne sprawy. Jest to tom wypełniony przeszłością, która może jeszcze na moment ożyć – i próba przekonania czytelników, że warto zatroszczyć się o ocalenie przeszłości, nawet w wymiarze mikro.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,