Anna Sakowicz: Niebieskie motyle. Edipresse Książki, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Kiedy ginie jedna z trzech sióstr, pozostałe spieszą na ratunek. I wcale nie ma na to wpływu dziecięca przysięga, złożona uroczyście i przypieczętowana umową na piśmie. Anka i Matylda zrobią wszystko, żeby odnaleźć Gośkę – nawet jeśli po drodze poznają szereg niezbyt miłych informacji na temat bliskiej im – a jednak bardzo dalekiej – osoby. Gośka jest malarką, od pewnego czasu zajmuje się malowaniem niebieskich motyli, zgłębia temat, zbiera kolejne okazy. Jest żoną – ale jej małżeństwo przeżywa kryzys – i matką kilkulatki oraz nastolatka. Jej siostry nie wszystko wiedzą, o niektórych sprawach dowiadują się dopiero na miejscu – inne muszą dopiero wytropić, a o ujawnieniu jeszcze innych zdecyduje przypadek. Gośka zniknęła, pozacierała ślady, nie wiadomo, gdzie się znajduje i nie pomagają rozwieszane wszędzie ogłoszenia. Sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna, zwłaszcza ze względu na dzieci, które nie rozumieją, co się dzieje i pielęgnują w sobie strach mimo zapewnień ciotek, że wszystko będzie dobrze.
„Niebieskie motyle” to powieść, która z obyczajówki wykracza trochę w stronę sensacji, a trochę – w kierunku powieści psychologicznej. Anna Sakowicz wykorzystuje umiejętność budowania precyzyjnych charakterów i sytuacji rodem z czytadeł, a następnie łączy je z niepewnością oraz możliwością przejścia w kryminał. Umiejętnie operuje grozą, a że jest to składnik do tej pory w jej książkach niespecjalnie eksponowany – zaskoczy czytelniczki. „Niebieskie motyle” to możliwość sprawdzenia, jak wygląda mobilizacja najbliższych w obliczu niebezpieczeństwa grożącego komuś z rodziny – ale też przegląd emocji towarzyszących stanom ekstremalnym.
Autorka przez długi czas zajmuje się snuciem przesłanek. Wprowadza stopniowo w świat Gośki, tłumaczy go i szuka informacji. Tam, gdzie w kryminałach do gry wkraczają profesjonalni śledczy, tu pojawia się… jasnowidzka. Ale nie ma to znaczenia, bo dla fabuły ważniejsza niż intryga staje się analiza uczuć. Gośka w otoczeniu rodziny wydaje się bardzo samotna – przynajmniej z perspektywy. Nie znajduje zrozumienia u męża, ani w ramionach kochanka, w dodatku ma podstawy, by martwić się o swoje zdrowie. Jeśli nie wiedzą nic o jej miejscu pobytu przyjaciółki (ani siostry, które na pewien czas zajęły się własnymi sprawami), trzeba będzie nadrobić zaległości, żeby w ogóle zrozumieć, co mogło się zdarzyć. A dzięki temu, że dwie siostry muszą na nowo poznać tę trzecią, i odbiorczynie zyskają możliwość wglądu w jej egzystencję.
„Niebieskie motyle” to książka napisana sprawnie i z pomysłem. Rozmywanie gatunków udało się Annie Sakowicz – jedynym nieco naiwnym zabiegiem jest przerywanie rozdziałów (dość krótkich) w momentach, które można interpretować na różne sposoby – po to, by za moment, czasem jeszcze na tej samej stronie, podawać rozwiązania pseudozagadek. Jednak czyta się tę powieść z ciekawością. Autorka uzyskuje tu specyficzny klimat, na początku dość kojący, później – coraz bardziej mroczny – ale nie zapomina o aspektach rozrywkowych obyczajówek i z nich czerpie inspirację. „Niebieskie motyle” to ciekawa propozycja tej autorki – inna niż proste romanse i obyczajówki o przewidywalnym przebiegu.