Recenzje

Slow-life po japońsku

Hector Garcia, Francesc Miralles: Ichigo ichie. Japońska sztuka przeżywania niezapomnianych chwil. Muza SA, Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut

Moda na slow-life zaowocowała szeregiem publikacji poradnikowych, pokazujących szerokiemu gronu odbiorców, jak żyć, żeby unikać stresów, umieć doceniać drobne przyjemności i nie wpaść w depresję. Okazuje się, że prawie każdy kraj ma swoje sposoby na to, by zapewnić mieszkańcom satysfakcję i zadowolenie – przodują w tym, jeśli przejrzy się rynek literacki, narody skandynawskie, ale i dalekowschodnie. W efekcie zamiast znanego i cenionego przed wieloma wiekami hasła “carpe diem” pojawia się mnóstwo nazw i definicji, pojęć i egzotycznych fraz, które wprawdzie znaczą to samo – ale obudowane zostały całym szeregiem teorii, pseudofilozofii i wskazówek postępowania. “Ichigo ichie” to kolejna propozycja, próba zawojowania rynku tym, co i tak się sprzeda – bo ludzie uwielbiają, kiedy zdradza się im prosty przepis na szczęście. Hector Garcia i Francesc Miralles wzięli się za opisywanie “Japońskiej sztuki przeżywania niezapomnianych chwil” – jak głosi podtytuł tej niewielkiej poradnikowej publikacji.

Zawartość nie będzie zaskakiwać: to wykładnia ichigo ichie, próba pokazania, jak i kiedy można to pojęcie wprowadzać, gdzie się z nim spotka i co będzie wtedy oznaczało. Bez rutynowych definicji, raczej na zasadzie zbioru przykładów i notatek niemal fabularyzowanych. Mnóstwo tu ilustracji zastosowania tego hasła, ale też – zagłębianie się w treść. Autorzy zasadę ichigo ichie mogliby wyłożyć właściwie w jednym akapicie, też wszystko byłoby jasne dla odbiorców – muszą jednak przygotować cały poradnik, a skoro tak, będą rozdmuchiwać do granic możliwości każdą najmniejszą przesłankę i każdy motyw, który da się podpisać pod ichigo ichie. Czytelnicy dowiedzą się, jak ichigo ichie funkcjonuje w relacjach między Japończykami, co oznacza, jak się interpretuje te słowa i dlaczego warto ich używać w każdej sytuacji. Dodatkowo otrzymają prostą wykładnię “medytacji”, umiejętności zatrzymywania w pamięci dobrych i niepowtarzalnych chwil. To coś, co w codziennym zabieganiu zbyt łatwo umyka i przestaje dostarczać pokrzepienia – w związku z tym może warto przypomnieć korzyść płynącą z pielęgnowania miłych wspomnień – ichigo ichie przynosić ma świadomość, że dzieje się coś wyjątkowego niemal w każdym momencie życia.

Dużo tu miniopowiastek pozwalających na lepsze zrozumienie ichigo ichie – bo też takie komentarze pomagają lepiej rozumieć pojęcie, a dodatkowo też zapełniają miejsce. Autorzy sięgają po podpowiedzi z dziedziny samorozwoju, żeby nauczyć odbiorców pracy nad sobą i nakłonić do zmiany nastawienia – i to wszystko w związku z modą. Nie przejmują się racjonalnym uzasadnianiem wskazówek, wiedzą, że optymizm i brak stresu na dłuższą metę działać mogą prozdrowotnie i pozwolą uniknąć wielu problemów choćby w kontaktach międzyludzkich – ale to nie ma żadnego znaczenia w tomie “Ichigo ichie”. Tutaj ważne jest, by nauczyć się naśladować Japończyków w tym, co cenne w ich obyczajowości. Niektóre porady – choćby celebrowanie parzenia herbaty – trudno byłoby wcielić w życie, jednak dla autorów to tylko jeden z wielu przykładów na to, jak łapać chwilę, wykorzystywać to, co konieczne, żeby budować pewność siebie i poczucie zadowolenia. Podporządkowywanie się regułom ichigo ichie nikomu nie zaszkodzi, może tylko przynieść dobre efekty – można więc się cieszyć z takich prób zaszczepienia szerokiemu gronu odbiorców pozytywnego nastawienia do życia. A że książka jest rozdmuchana niepotrzebnie – to już wymóg rynku, w końcu ten, kto potrzebuje wskazówek w zachowaniu pogody ducha, potrzebuje też całej “teoretycznej” otoczki, podbudowy dla swoich działań. A tę otoczkę Garcia i Miralles zapewniają.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , ,