Marcel Moss: Nie odpisuj. Filia, Poznań 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Internetowy hejt to coś, co w tej książce pojawia się jak refren w formie wypowiedzi przypadkowych użytkowników, wprowadza do rozdziałów i sugeruje jakość emocjonalnych rozterek – nie ma jednak do końca uzasadnienia w treści, chociaż Martyna zajmuje się prowadzeniem nieco plotkarskiego a na pewno voyeurystycznego portalu. Zbiera zwierzenia internautów i redaguje je, tak, żeby zaprezentować czytelnikom dramaty innych. Martyna w ogóle nie ma własnego życia, po rozstaniu z chłopakiem próbuje czymś wypełnić lukę w swojej egzystencji, szuka sposobu na to, by zabić nudę, a może – zaspokoić ciekawość. Bo Martyna przede wszystkim lubi wiedzieć, co dzieje się u innych. Właściwie nadaje się na stalkerkę, ale przecież nikt tak nie określi miłej dziewczyny, która troszczy się o znajomych. Potrafi zbierać informacje i wykorzystywać tak zdobytą wiedzę w różnych celach. Martyna przydaje się w akcji jako ratunek – i nie tylko. Dobrze poinformowana bohaterka nie zajmuje się swoimi problemami, kiedy może żyć zmartwieniami innych.
W powieści „Nie odpisuj” ważniejsza – a przynajmniej mniej tendencyjna – wydaje się druga para. To Damian prowadzi narrację, za to jej – niechlubną – bohaterką jest Agata, kobieta sukcesu. Damian jest ofiarą przemocy domowej i przeżywa na własnej skórze społeczne stereotypy. Nikt nie wierzy w jego cierpienia. Tymczasem Agata nie poprzestaje na psychicznym znęcaniu się – krytykuje męża na każdym kroku, ale też bije go za najmniejsze lub wyimaginowane przewinienie. Nie pozwala mu odejść, zamyka w domu na klucz, a później karze za problemy w pracy. Damian nie ma pojęcia, co zrobić, bo każda próba ucieczki lub zmiany zaistniałej sytuacji prowadzi do jeszcze gorszych konsekwencji. Damian z perspektywy czytelników jest ważny – bo prezentuje na własnym przykładzie, czym jest uleganie powszechnym opiniom. W pewnym momencie splatają się drogi Damiana i Martyny – po to, żeby móc wymyślić plan działania. Agaty to jednak nie powstrzyma. Marcel Moss najpierw pozwala uwierzyć w bohaterkę jednoznacznie złą, bezduszną i nieludzką – żeby później wytłumaczyć czytelnikom jej motywacje i zasady działania.
Jest „Nie odpisuj” thrillerem dość suchym w stylu. Marcel Moss nie zamierza koić czytelników sposobem prowadzenia opowieści – unika rozbieżności między tonem narracji a jej przesłaniem. Oddala się też od analizowania codzienności: dla jego bohaterów codzienność nie istnieje, zwyczajność nie jest tu potrzebna. Autor może oderwać się od przyziemnych spraw i zagłębić w całości w tym, co skrzętnie przed wzrokiem innych skrywane. Martynie zależy na tym, żeby ukryć przed światem swoje działania – mogłaby zbyt łatwo zostać „źle” (według własnego mniemania) oceniona. Damian najchętniej wykrzyczałby prawdę światu – ale i tak nikt mu nie uwierzy. „Nie odpisuj” pokazuje, w jakie pułapki zapędzają się ludzie, kiedy zapomną o zasadach życia społecznego lub kiedy nie potrafią zawalczyć o swoje. „Nie odpisuj” to powieść skonstruowana sprawnie – ale mogłaby być mniej surowa w warstwie tekstu.