Recenzje

Słowa

Kelly Barnhill: Syn wiedźmy. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Baśń dla dorosłych – wypełniona magią i odwołaniami do sfery wyobraźni, zwracająca uwagę na sam gatunek a nie na fabułę. „Syn wiedźmy” to publikacja dla miłośników klasyki w najlepszej możliwej wersji. Kelly Barnhill bawi się tu możliwościami, jakie daje fantastyka w narracji – łączy oniryczną atmosferę z niepowtarzalnymi wydarzeniami, wplata magię do rzeczywistości bohaterów i nie pozwala im na samostanowienie – wszystko rozgrywa się w odniesieniu do przeznaczenia w ramach rozmaitych przepowiedni, wierzeń albo uniwersalnych reguł obowiązujących w tej rzeczywistości.

Jednym z podstawowych zjawisk w tym świecie jest fakt konieczności zapłaty za magię. Innym – brak szansy wykorzystywania czarów do swoich własnych celów (bez olbrzymich konsekwencji). Oczywiście nie zawsze da się przestrzegać zasad, to jednak skutkuje potężnymi często problemami. Przekonuje się o tym pewna wiedźma, która zdaje sobie sprawę, że nie poradziłaby sobie ze stratą dwóch synów. Obaj wpadają w dzieciństwie do rwącej rzeki. Tam ginie, Ned zostaje uratowany przez ojca – ale zdaje się tracić duszę. Siostra Wiedźma, pomna kłopotów, jakie może na siebie ściągnąć odważną decyzją, postanawia zatrzymać duszę Tama i wszyć ją do ciała Neda. Tak zapoczątkowuje szereg niezwykłych wydarzeń – i wpłynie też na losy chłopca, który straci dużo czasu zanim znajdzie odpowiedź na pytanie, kim jest. Ned – wyruszy w pewnym momencie w świat, żeby rozwiązać swoje problemy (i przy okazji pójść w ślady wszystkich chyba postaci z baśni czy powieści fantasy). W innej części świata to samo robi Aine, córka Króla Zbójców. Ned może kierować się wewnętrznym dialogiem z bratem (nie wie, że to nie efekty umysłu a proste następstwo akcji Siostry Wiedźmy), Aine natomiast kieruje się przepowiednią matki. W tej relacji nie zabraknie wilków, zagrożeń związanych z magią i… niepewności.

„Syn wiedźmy” jest historią baśniową o potędze wyobraźni – sama fabuła autorce na wiele się nie zda, służy eksponowaniu stylistycznych zabaw. Barnhill to autorka, dla której istotna jest nie tyle sama magia – co magia słów.  W zaklęciach, w przekonaniu o sile sprawczej języka jako takiego, kryje się prawdziwa moc. „Syn wiedźmy” staje się pokazem możliwości twórczych. Tu liczy się kreacja, pomysł – ale na tworzywo, a nie na konstrukcję. Schemat gatunkowy autorka wypełnia swoją treścią, jednak sugeruje czytelnikom, że najbardziej interesuje ją sfera słów. Odbiorcy nie muszą podzielać autotematycznych zachwytów, jednak nie pozostaną obojętni na jakość narracji. To realizacja historii angażuje wszystkie siły Kelly Barnhill. Autorka skupia się na tym, żeby uwodzić brzmieniem. Jakość opowieści nie przestaje być ważna nawet po przełożeniu – w dalszym ciągu wyczuwa się tu nastawienie na literackość w starym stylu.

„Syn wiedźmy” to obszerna historia wpisująca się w dzisiejszą modę na baśnie dla dorosłych. Sięganie po sprawdzone chwyty ma swoje wady – między innymi musi się autorka trochę bardziej wysilić, żeby przyciągnąć uwagę czytelników – zaproponować oryginalne spojrzenie na magię, artefakty czy relacje międzyludzkie. Owszem, proponuje śpiewną historię, pełną pięknych detali – ale bez rozłożystej fabuły pozostawi w odbiorcach pewien niedosyt. Tu nie będzie wyrafinowanej intrygi ani splotu okoliczności, które wywracają świat bohaterów do góry nogami. Zwykła powieść drogi staje się podstawą dla ujawniania kunsztu literackiego, wyszukiwania ukrytych znaczeń. Tu magia jest namacalna: istnieje i da się ją pokazać i wyczuć. W odróżnieniu od nieuchwytnego piękna słów – te dostarczają innego rodzaju lekturowej przyjemności. Może trudniejszej do nazwania, ale wcale nie słabszej.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,