O spektaklu „Śnieg” Orhana Pamuka w reż. Bartosza Szydłowskiego, koprodukcja Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie, Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, STUDIO teatrgalerii w Warszawie i Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, zaprezentowanym na Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi pisze Magda Kuydowicz.
W mroźny wiosenny wieczór obejrzałam świetne przedstawienie na XXVIII Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. „Śnieg” Orhana Pamuka w reżyserii Bartosza Szydłowskiego poraża swoją aktualnością i mistrzostwem artystycznej formy. Spektakl powstał w koprodukcji Teatru Łaźnia Nowa, Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, STUDIO teatrgalerii w Warszawie i Teatru Śląskiego w Katowicach. W tym roku naczelne hasło Festiwalu brzmi ‒ Artysta. Wizjoner.
Reżyser z Krakowa przeczytał powieść Pamuka w 2002 roku jednym tchem. Przypadek sprawił, że w jego rękach pojawił się egzemplarz z białymi, niezapisanymi kartami. Po dwóch latach powrócił do lektury już całej książki i wówczas jej treść przemówiła do reżysera zupełnie inaczej. Podobnie jak narrator powieści poszukiwał treści zawartych w zielonych zeszytach głównego bohatera – Poety Ka. Szukał źródła jego motywacji do kreowania nowej rzeczywistości w momencie totalitarnego zagrożenia, w którym bohater tureckiego pisarza się znalazł.
Po wielu latach powstał spektakl ambitny, bogaty wizualnie, a chwilami wręcz magiczny. Autorzy spektaklu nie odtwarzają realiów tureckich, choć zachowują elementy islamskiej kultury choćby w wątku dotyczącym kobiet. Kadif (Ola Przybył) i Funda(Marta Zięba) to silne osobowości, które ogniskują na sobie uwagę widza od pierwszych chwil spektaklu. Aktorki, obie niezwykle sprawne fizyczne i wyczulone na rytm gry, tańczą i grają pięknie także samym ruchem swych ciał. Scenografia podzielna na trzy części, prywatny dom, ulicę i kawiarnię oraz cały czas padający na scenie śnieg, tworzą prawdziwie baśniową aurę. Jesteśmy we współczesnym nam świecie, ale równocześnie i w egzotycznym, dalekim Karsie.
Małgorzata Szydłowska, autorka tej scenografii, i choreografka Dominika Knapik podeszły do swojego zadania kompleksowo, tworząc szkatułkową kompozycję wzajemnie przenikających się światów: obrazu i scenicznego, pełnego dynamizmu, ale i poezji ruchu. W połączeniu z wieloznacznym, gęstym tekstem tureckiego pisarza wydobyte zostały na scenie niezwykłe i uniwersalne treści. Reżyser miał więc gotowy, zbudowany na scenie świat, w który wprowadził aktorów. Całość spektaklu przypomina misterną, artystyczną układankę.
„Śnieg” opowiada o tureckim miasteczku Kars w przeddzień rewolucji. Władzę próbują przejąć w nim religijni fundamentaliści. Pojawia się w nim Poeta Ka (Szymon Czacki), który chce rozkochać w sobie miłość sprzed lat – piękną Ipek. Niestety, zostaje on uwikłany w sieć intryg i spisków. Usiłuje się z nich wyplątać. Siłą napędową jego działań jest tylko czyste uczucie – miłość do ukochanej. Tymczasem w niebezpieczną grę wciągają go skorumpowane media. Kreowana przez nie rzeczywistość przeraża poetę, ponieważ budowana jest bez skrupułów – bo „takie jest zadanie współczesnych mediów” – jak mówi mu Sedar (Dominik Stroka). Dziennikarz sam sobie zaprzecza, tłumacząc Poecie, że sam nie wierzy w to, co pisze. Twierdzi wręcz, że wiele rzeczy wydarzyło się tylko dlatego w Karsie, że gazeta o nich napisała. Poruszony na scenie problem wiarygodności mediów, pisania tekstów na zamówienie, wzbudził aplauz na łódzkiej widowni tego wieczoru.
Ponieważ Poecie Ka nie udaje się uciec od świata zła i przemocy, tworzy sobie alternatywną rzeczywistość. Nic w tej opowiadanej na scenie historii Pamuka nie jest oczywiste. Zamachowiec Granatowy, siejący zniszczenie i śmierć, mówi nieoczekiwanie piękne i mądre słowa: „Człowiek, który żyje dla samego szczęścia, nie może być szczęśliwy”. Bartosz Szydłowski w programie przedstawienia, wydrukowanym w formie gazety, przyznaje, że Granatowy nie jest według niego terrorystą, lecz zmęczonym fundamentalistą, który na prośbę i sugestię pięknej Kadife robi rzeczy straszne, czasem wbrew sobie. Czyni to dla kobiety, którą kocha i której wymaganiom stara się sprostać. Ale w tej historii tylko Poeta Ka i Ipek mają szansę na szczęście. Granatowy właśnie dlatego próbuje ich zniszczyć. Bo jest o to szczęście zazdrosny.
„Śnieg” to kolejny spektakl, który idealnie wpasował się w obecną rzeczywistość. Pulsujący niepokój w mieście w przededniu rewolucji. Brak tolerancji, żądanie szacunku dla praw kobiet innej wiary, chcących zrzucić czedar i pokazać się światu takimi, jakimi są naprawdę – wszystkie te wątki są nam dobrze znane z codziennych przekazów w sieci i tych płynących z ekranów telewizorów. Brak jasnych kryteriów gry, w jaką wikłają odbiorców media, budzi i nasz niepokój. Padający śnieg na scenie stał się metaforą ludzkiego losu, nieuchronnego przemijania. Smutek, gorycz i nostalgia dominują w świecie bohaterów Pamuka. Należy docenić mistrzostwo tureckiego pisarza i artystów, którzy tak sugestywnie zagrali w tym niezwykłym przedstawieniu. Byłam i jestem tym spektaklem oczarowana.
fot. Dawid Ścigalski