Recenzje

Spisek

Edward St. Aubyn: Dunbar. W.A.B., Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut

Patrick Melrose był bohaterem opowieści mocno rozłożonej w czasie. W “Dunbarze” Edward St. Aubyn nie musi się rozdrabniać i rozpisywać historii na pojedyncze detale: posługuje się wydarzeniami mocnymi i wymownymi, znaczącymi już na etapie wprowadzania ich do akcji. W efekcie “Dunbar” to powieść szybka, intensywna i precyzyjna, a przy tym też bezlitosna, więc to, co przyciąga odbiorców do Aubyna pozostaje niezmienne – mimo sporych modyfikacji klimatu. Dunbar jest mężczyzną sędziwym, wydaje się, że resztę życia spędzi w szpitalnym łóżku, faszerowany kolejnymi tabletkami. Przed nim jednak przygoda życia: najpierw wielka ucieczka z towarzyszem niedoli, zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach, a później… później już upragniona wolność i szansa na uporządkowanie rodzinnych spraw oraz majątku. Dunbar nie popada w paranoję: odkrył spisek dwóch ze swoich trzech córek – i w tym samym momencie przestał być bezbronnym, skazanym na powolną śmierć starcem. Misja rodem z filmu sensacyjnego dodaje mu energii, a tabletki nie otępią umysłu – bo w tajemnicy przed pielęgniarkami Dunbar je wypluwa.

Córki-potwory to Abigail oraz Megan. Ich plan zdaje się nie mieć wad, zwłaszcza że pomaga im uzależniony od nich seksualnie doktor Bob. Problem w tym, że wśród czarnych charakterów wszyscy mogą zdradzać wszystkich, to słaba strona każdej intrygi. Żeby ukazać okrucieństwo obu kobiet, Aubyn portretuje je… w łóżku – i sięga po perwersje zahaczające już o zagrożenie życia dla wybranych kochanków. Kiedy akurat Abigail i Megan nie są zajęte seksualnymi uciechami, zajmują się niszczeniem, nie pozostawią po sobie nikogo szczęśliwego czy przy zdrowych zmysłach. Obce są im jakiekolwiek okruchy empatii czy sentymenty – liczy się wyłącznie zdobycie majątku po ojcu. Trzecią stronę w tym rodzinnym konflikcie stanowi Florence, jeszcze jedna córka Dunbara. Ona jako jedyna naprawdę martwi się zniknięciem mężczyzny i próbuje dociekać, co się stało. Ma powody, żeby znienawidzić Dunbara – jak zresztą wszyscy, którzy się z nim zetknęli i ucierpieli z powodu jego apodyktyczności – a jednak wybacza, kocha i bardzo się martwi.

Edward St. Aubyn zajmuje się przedstawieniem kilku momentów z burzliwej codzienności bohaterów – przeskoki od postaci do postaci zapewniają mu zmiany w klimacie narracji, ale też likwidują rutynę. Ani przez chwilę autor nie będzie chciał tworzyć krzepiącego wizerunku złych, jedyną osobą, która budzi sprzeczne uczucia, jest Dunbar – nie za sprawą duchowej przemiany, a przez wiedzę, którą stopniowo czytelnicy nabywają. Aubyn pisze mocno ironicznie, z olbrzymim dystansem – bo tylko dzięki temu udaje mu się sięgać po wydarzenia nieprawdopodobne a budzące grozę. Szuka oryginalności i nieprzewidywalności, zajmuje się komplikacjami wykraczającymi daleko poza zwykłe życie. Tu w ślad za wielkimi pieniędzmi idą natychmiast wielkie namiętności – a autor podsyca je za pomocą… beznamiętnego stylu. W takim świecie zdarzyć się może absolutnie wszystko. “Dunbar” jest powieścią krótką i treściwą, ale ekspresyjną do granic możliwości. Sprawdza się jako zderzenie z gatunkami z kultury masowej – Edward St. Aubyn nie zamierza podporządkowywać się wymogom odbiorców, woli ich po swojemu szokować i nawet zadręczać – wie, że to właśnie się spodoba. Szuka treści niespotykanych i urozmaica lekturowe przygody dawką naprawdę silnych wrażeń.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,