Recenzje

Strach pierwotny

Donato Carrisi: Władca ciemności. Albatros, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Bazuje Donato Carrisi na pierwotnych instynktach trochę może za mocno. Jego “Władca ciemności” to książka, która ma w założeniu uruchamiać podstawowe lęki społeczne, ale przy jednokierunkowości wysiłków okazuje się trochę zbyt mało przekonująca. Robi się z horroru jego karykatura i momentami aż dziwne, że tego typu chwyty jeszcze w literaturze rozrywkowej dla masowych odbiorców powracają.

Zaczyna się od chwilowego kresu cywilizacji. W Rzymie w wyniku uszkodzenia jednej z elektrowni trzeba wyłączyć na dwadzieścia cztery godziny prąd. Oznacza to, że mieszkańcy nie tylko nie będą mogli korzystać ze wszelkiego rodzaju udogodnień, sprzętów domowych, które zabijają czas i ułatwiają życie – ale nawet z przedmiotów, które mogą w odpowiednich warunkach ratować życie. Zagrożeni powinni wywieszać w oknach prześcieradła, na ulice nie powinno się bez ważnego powodu wychodzić, policja ma prawo zaaresztować każdego, kto wyda się podejrzany. Oczywiście już w założeniu ma dochodzić do licznych nadużyć, na to przygotowuje się rzymian i służby porządkowe. Ludzie otrzymują za sprawą jeszcze działających mediów szereg ostrzeżeń i zaleceń, wskazówek co do postępowania w najbliższym czasie. A jednak, mimo wydawałoby się doskonałej strategii (doskonałej w dostępnych okolicznościach, już sam pomysł planowanego odcięcia miasta od prądu staje się zbyt naiwny, żeby utrzymać uwagę czytelników), pojawia się u ludzi niewytłumaczalny strach.

I teraz autor, który ma za sobą nakreśloną ogólnie sytuację w mieście, może skupić się na sylwetkach, które grozę budziłyby i bez ponurych okoliczności. Operuje schematami strachu bez trudu: nie funduje swoim bohaterom śmierci, a powolne, okrutne i niewyjaśnione cierpienia. Zwabia ich w pułapki i każe działać, w celu odzyskania wolności (ale nie daje nadziei, że ta wolność faktycznie na nich czeka). Odwołuje się do najniższych instynktów i do ponurych tajemnic. Operuje światem wierzeń, fanatyzmu, mroku (bardziej tego duchowego niż rzeczywistego, chociaż wyłączenie prądu w całym mieście ma podkreślić ten aspekt jeszcze bardziej, a to już zabieg dość tendencyjny). W każdym kolejnym rozdziale przenosi się do innej postaci, analizuje jej sytuację i sprawdza, dlaczego jest zagrożona (albo dlaczego stanowić może zagrożenie dla innych). Jest w tym zestaw prostych środków: wykorzystuje autor zarówno motyw zaniku pamięci i tajemniczą informację do siebie z niepamiętanej przeszłości, jak i brudne seksualne upodobania duchownych. Sugeruje, że świat jest do cna zepsuty, nie ma dla niego szansy na ratunek. Nie wtedy, kiedy ginie niewinne dziecko, a dorośli nie potrafią nic z tym zrobić.

“Władca ciemności” jest napisany prostym językiem, to typowa masowa literatura rozrywkowa, którą jeszcze bardziej upraszczają rozwiązania konstrukcyjne. Bohaterowie kierują się podstawowymi instynktami, intrygi wprowadzane są tak, żeby bazowały na wstrząsach emocjonalnych – tyle tylko, że z czasem te rozwiązania mogą się mocno znudzić. Straszenie na siłę nie wychodzi tomowi na dobre, widać w tej publikacji za bardzo starania w tym kierunku. Gdyby Carrisi mniej metodycznie podchodził do tworzenia kolejnych rozdziałów, gdyby nie próbował aż tak bardzo wypełniać fabularnego schematu serią krzywd bohaterów – może bardziej by do siebie przekonywał.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,