Recenzje

Strzały

Jewgienij Nikołajew: Czerwony snajper. Wspomnienia z frontu wschodniego. Wydawnictwo RM, Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut

W serii Sekrety Historii wydawnictwa RM ukazują się wznowione po latach i już bez ingerencji cenzorskich wspomnienia. Wspomnienia specyficzne: dzisiaj można by przypisywać im pewien archaizm stylu, nie mówiąc już o niepopularnych ideologicznych zakrętach. Jednak Jewgienij Nikołajew opowiada o minionym świecie z niezwykłej dla obecnych odbiorców perspektywy – przez pryzmat doświadczeń radzieckiego snajpera. Podejmuje się rejestrowania wrażeń, a do tego podsuwa czytelnikom szereg pytań o naturę człowieka. Sam czuje się mocno zaangażowany w wojnę, nie postrzega jej jako zła, a przynajmniej tego nie akcentuje: stara się raczej dostosować do zastanych warunków i jak najlepiej realizować przydzielane mu zadania. Nie rozwodzi się nad strachem, cierpieniem czy złem, próbuje natomiast przekonująco przedstawić sytuację na froncie, tak, by odbiorcy, którzy nie zaznali wojny, mogli zrozumieć żołnierskie losy, przynajmniej w części.

Najpierw Jewgienij Nikołajew pracuje w wywiadzie, ale jego marzeniem jest zostać snajperem: nie zastanawia się nad konsekwencjami takiego wyboru, nad tym, że będzie musiał strzelać do ludzi. Ten problem w ogóle w jego zwierzeniach nie istnieje, zabici odznaczani są kolejnymi gwiazdkami na broni. Autor tłumaczy między innymi, jak przeszedł do innej roli, jak organizował sobie grupę dzielnych chłopców, którzy również chcieli sprawdzić się jako snajperzy, jak przebiegały poszczególne – co bardziej emocjonujące – wydarzenia. Przedstawia fragmenty korespondencji z matką (której to matce nie przyznaje się do części frontowych doświadczeń, żeby jej nie martwić i nie straszyć). Kiedy zostaje ranny, opowiada z kolei o pobycie w szpitalu, operacjach i rekonwalescencji pod okiem ślicznych sanitariuszek. Nie rozgranicza fantazji i rzeczywistości, wszystko podporządkowuje słowu pisanemu, a to oznacza, że czasami trudno uwierzyć w czystość jego intencji albo w rozbudowane i literackie dialogi. To jednak kwestia konwencji i w lekturze przeszkadzać nie będzie. Nikołajew zbiera ciekawostki dotyczące codzienności, z chęcią odnotowuje fakty, które indywidualizują jego “przygody” (kiedy zostaje ranny i w jego brzuchu znajduje się roztrzaskany zegarek, chirurg ma wezwać na pomoc zegarmistrza, żeby mieć pewność, że wyjął wszystkie szkiełka, śrubki i trybiki z ciała żołnierza): nawet jeśli pobrzmiewają one niewiarygodnie, pasują do opowieści.

Co ciekawe, Jewgienij Nikołajew swoją książkę bardzo mocno opracowuje literacko. Tu nawet kolejność doświadczeń wydaje się podporządkowana rytmowi lektury: tam, gdzie potrzebny jest punkt kulminacyjny, autor serwuje wstrząsający wypadek, tam, gdzie można pozwolić sobie na odrobinę oddechu, zajmuje się kwestiami obyczajowymi, nieważnymi z wojskowej perspektywy. Kształtuje oś opowieści świadomie, zamieniając pamiętnik niemal w książkę fabularną. Sporo tutaj drobiazgów, na które autorzy powieści w ogóle nie wpadliby w fikcyjnych relacjach: odkryć związanych z tym, co żołnierze przeżywali na co dzień. Ale najbardziej cieszy coś innego: widać, że Jewgienij Nikołajew wie, na czym polega narracja w dużych formach, nic nie pozostawia przypadkowi. Zresztą ową świadomość ujawnia już na poziomie prowadzenia tej historii: pisze starannie, z troską o brzmienie tekstu, posługuje się stylem dalekim od kolokwialnego. Znowu – przy dzisiejszym zamiłowaniu do potocyzmów – wypada to w lekturze nienaturalnie, a przez to i archaicznie – ale ma też swój urok. “Czerwony snajper” staje się bowiem przez takie zabiegi bardziej literaturą niż wspomnieniem, a nie traci na wymowności czy sugestywności. Owszem, świat, który Nikołajew przedstawia, okazuje się bardzo odległy i wręcz momentami niezrozumiały dla odbiorców – jednak łatwo dać się porwać tej opowieści. Refleksja nad tym, czego autor nie powiedział, przyjdzie po lekturze.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,