O spektaklu „Monachomachia, czyli wojna mnichów” Ignacego Krasickiego w reż. Justyny Łagowskiej w Teatrze Nowym Proxima w Krakowie pisze Piotr Gaszczyński
Monachomachia Ignacego Krasickiego to niezwykle cięta satyra na ówczesny kościół i jego przedstawicieli ukrytych w habitach. Tekst napisany przez biskupa wywołał swego czasu niemały skandal. Dziś, ponad dwieście lat od wydania poematu, na warsztat wzięła go Justyna Łagowska, by pokazać, że niewiele stracił on na swojej aktualności.
Spektakl w Krakowskim Tetrze Nowym Proxima opiera się przede wszystkim na brawurowym aktorstwie. Reżyserka do współpracy zaprosiła trzech wirtuozów sceny: Tomasza Schimscheinera, Juliusza Chrząstowskiego oraz Romana Gancarczyka. Męski tercet uzupełnia świetnie odnajdująca się w tym towarzystwie Karolina Gorzkowska. Stół, pełno butelek z alkoholem, trzy fotele i pianino – tyle wystarczy, by stworzyć przedstawienie wyraziste, zabawne i straszne jednocześnie. Tekst Krasickiego, traktujący o mnichach, dla których uciechy świata doczesnego i nieustające libacje stanowią sens życia, zostaje w dużej części zobrazowany w formie scen – gagów. Duchowni mizdrzą się do nieustannie krążącej wokół nich kobiety (diabła?), do siebie nawzajem, przedrzeźniają się, bekają, pierdzą i rozrzucają bibeloty zgromadzone w (a jakże!) tęczowej torbie.
Z drugiej strony, gdzieś spomiędzy kolejnych farsowych chwytów, przeziera pustka wypełniania nieustannie kolejnymi trunkami, smutek i wewnętrzne rozdarcie duchownych. Mnisi urządzający między sobą groteskową wojnę są trochę jak dzieci w piaskownicy, pozostawione bez opieki dorosłych. I być może nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie znaczna część społeczeństwa, dla którego duchowni są w pewnym sensie autorytetem, drogowskazem w życiu i rozwoju religijnym. O tym w dużej mierze jest ten spektakl – o chłopcach w dziwnych strojach, którzy zapomnieli, po co te stroje założyli. Stąd w pewnym momencie z oddali słychać gromkie „wypier….” znane z protestów przeciw zaostrzeniu ustawy aborcyjnej, stąd zamiast kapturów czepki, jakie noszą Podręczne z powieści Margaret Atwood.
Jak wspomniałem wcześniej, krakowska Monachomachia zatrzymałaby się na poziomie zręcznej choć niewyszukanej satyry, gdyby nie świetne aktorstwo. To ono niesie cały spektakl, pozwala wydobyć z tekstu Krasickiego wiele niuansów i aluzji, niewidocznych na pierwszy rzut oka. Gesty, mimika, ruch, partie wokalne – wszystko układa się w spójną, zakręconą całość. Poza tym na przedstawieniu częstują ludzi wódeczką. A kto częstuje wódeczką, musi budzić sympatię.
Teatr Nowy Proxima w Krakowie
Ignacy Krasicki
Monachomachia, czyli Wojna mnichów
reżyseria: Justyna Łagowska
dramaturgia: Olga Śmiechowicz
muzyka: Dawid Rudnicki
obsada: Karolina Gorzkowska, Roman Gancarczyk, Juliusz Chrząstowski, Tomasz Schimscheiner
premiera : 16 lipca 2021 scena Berlin
Fot. Marcin Oliva Soto