Antologia Współczesna dramaturgia ukraińska. Od A do JA wydana przez Agencję Teatru i Dramatu AiT – pisze Karol Mroziński.
W roku 2011 Podlasie stało się sceną nietypowej akcji. Nawet najstarsi mieszkańcy nie byli pewni, czy to żart, czy może kosmici odnaleźli wreszcie drogę na Ziemię. Sprawcę zamieszania szybko zidentyfikowano, był nim pewien lubelski artysta. Jego instalacja nazwana „Swobodny przepływ” znalazła uznanie z prędkością błyskawicy.
Jarosław Koziara, zainspirowany filmami s-f, ułożył z kwiatów bliźniacze sylwetki. Próżno jednak szukać ich metodą tradycyjną, całość można podziwiać jedynie z lotu ptaka. Olbrzymie ryby, rozpostarte niczym księga po obu stronach granicy polsko-ukraińskiej, to zbiór symboli, które każdy widz jest w stanie odczytywać sam. Zodiak odnosić się miał do upływu czasu, dwanaście znaków to dwanaście miesięcy. Ostatni z nich to symbol zatrzymania na pewnym etapie. Skierowane w przeciwne strony pyski – sprzeczność interesów gospodarczych i politycznych. Proste linie labiryntu, robiące za wnętrzności, to alegoria tego, że „im dalej w czas, tym więcej drzew”.
W roku 2018 doszło do podobnego połączenia ze wschodnimi sąsiadami. Pamiętając koszmar wojny, widząc niedoskonałość jakiegokolwiek systemu, chciano zbudować coś wspólnymi siłami. Owocem tych starań jest druga już odsłona antologii sztuk ukraińskich.
Polski wielbiciel teatru z dumą kieruje wzrok na Zachód, wspominając chociażby Goethego. Twórca tego kalibru automatycznie potwierdza naszą przynależność do wielkiej rodziny narodów Europy, na dowód czego chętnie wspominamy przyjacielskie relacje „Lisa Przechery” i „Pana Tadeusza”. To osobliwe „porozumienie na szczycie” odciąga od skierowania się bardziej na Wschód. Nie jesteśmy w stanie zobaczyć, jak prezentują się utwory po drugiej stronie granicy. Pozwolę sobie zilustrować to za pomocą wymienionych przykładów autorów.
„Chwała bohaterom” – to dobrze znane hasło jest tytułem utworu Pawła Arje. Uniwersalna opowieść zwalczających się idei, które to jak wirusa hodują kolejne pokolenia chorych na „pielęgnowane traumy”. Skutki ciągłego trwania w podobnych stanach przedstawia Masza Wakuła w „Polarnikach”. Chłód to nie tylko podmuchy wiatru, to również temperatura serca, które doprowadzone na „biegun możliwości” samotnie obumiera.
O uczuciach i rodzinie opowiada też Ołeksandra Hromowa. Jej zdaniem ciepło domowego ogniska nie istnieje. Swoich bohaterów, podobnie jak C.S. Levis czy Miyazaki, najchętniej wysłałaby w dalekie krainy. Tylko tam człowiek jest się w stanie nauczyć żyć, szkoda jedynie, że musi stamtąd wracać. Ach, te kłopoty!… – zawsze wynikają z nich jakieś dramaty. A te, niczym problemy zwykłych ludzi, są do siebie podobne. Nawet flagi obu krajów nigdy wcześniej nie były tak bliskie siebie. Biel obłoków nad Warszawą pasuje do błękitu nieba nad Kijowem. Złote łany zboża mogą wznosić się zaraz na końcu ścieżki historii okupionej krwią.
Z pomocą może przyjść grupa teatralna TransDramaticum z Olgą Maciupą na czele. Organizuje ona z powodzeniem dwujęzyczne czytania sztuk teatralnych w Lublinie i nie tylko. Dima Łewycki to pomysłodawca „spacerów teatralnych”. Jeden z nich odbył się w Warszawie w 2015 roku.
A gdy trudno będzie mówić, można do siebie po prostu napisać. Co z tego że „И” to „I”, a O z kreską jako „Ф” wymawia się jak „F”. Polska od dawna była mieszanką narodów i języków, owszem nie zawsze nasze sąsiedztwo prezentowało się wzorowo, niczym obywateli Niderlandów. Czemu jednak nie mielibyśmy spróbować? Wspólna historia to dobry grunt do prawdziwej zmiany. Mieszanka alfabetu starożytnej Grecji i Rzymu nie powinna stanowić bariery nie do pokonania. Niech za wzór posłuży postać Hanny Maszutiny, poetki i dziennikarki, której utwory również znalazły się w tym tomie, a która zyskała uznanie w Rosji i na Ukrainie. Piszmy od A do Ja. Sztuki od autorów do ich recenzentów, od recenzentów dla wszystkich, którym teatr nie jest obojętny. Kto wie, może nasze obcowanie z antologią ukoi duszę tragicznie zmarłej Hanny Maszutiny?