Tradycyjnie już Wiesław Kowalski przygotował zestawienie trzynastu najlepszych spektakli roku 2023, tym razem z aneksem najciekawszych dokonań aktorskich ostatnich dwunastu miesięcy.
„Czekając na Godota” Samuela Becketta w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Narodowym w Warszawie.
Przedstawienie Cieplaka zdaje się być przemyślane w każdym dźwięku, w każdej słownej frazie, w każdym milczeniu, a jego muzyczność i melodyka są bardzo dokładnie zakomponowane w świadomości użytego gestu czy przyjętej ekspresji. Bardzo dobrze takiej wykoncypowanej strukturze i ściśle sprecyzowanej formie, będącej nośnikiem wszystkich sensów, motywów przewodnich a nawet nastroju, opartej na wspomnianej już muzyczności z bardzo istotnym pauzowaniem i repetycjami, ale i takich przeciwieństwach jak cisza i dźwięk, podporządkowali się wszyscy aktorzy, którzy grają w tym spektaklu na innych instrumentach, niż grali dotychczas. I to jest dla widza też bardzo ciekawym doświadczeniem.
„Czyli jesteś już wolna… – i inne small talki nad trumną” Mateusza Lewandowskiego, Bartłomieja Magdziarza, Karoliny Norkiewicz i Michała Sufina w reż. Michała Sufina w Klubie Komediowym w Warszawie.
Mamy ponownie do czynienia z szalenie inteligentnym literackim kabaretem z odpowiednim humorem i dystansem, tyle że tym razem głównym wątkiem przedstawienia jest śmierć i wszystko to, co może się z nią wiązać. Wiele zatem mówią autorzy scenariusza o pogrzebach, stypach i o cmentarzach, ale jak zawsze umiejętnie posługują się absurdem, pastiszem, dowcipem, purnonsensowym żartem, kpiną, celnym szyderstwem oraz całą gamą językowych gier, zabaw i skojarzeń, nie pozbawionych nawiązań do różnych gatunków sztuki. Pomimo tak poważnego wydawałoby się tematu przedstawienie momentami śmieszy do łez, a to już nie tylko zasługa samego tekstu, ale i brawurowego wykonawstwa kilkuosobowego ansamblu. A skoro o śmierci i o przemijaniu mowa, oprócz żartów, są i chwile nieco bardziej melancholijne i nie pozbawione nostalgii czy smutku, który przecież zawsze pojawia się w momencie naszych pożegnań z najbliższymi. Ale jest w tym wszystkim momentami jakiś osobliwy rodzaj elegancji, głęboki liryzm i rzadko spotykana w tego typu spektaklach pikanteria.
„Dolce Vita” Julii Holewińskiej i Kuby Kowalskiego w reż. Marcina Hycnara w Teatrze Współczesnym w Warszawie.
To bardzo wnikliwy i pełen trafionych, niekiedy gorzkich komentarzy obraz warszawskiego hipstera z wszystkimi jego dziwactwami i bezsilnością, której towarzyszy jednocześnie chęć osiągnięcia czegoś więcej w imię fałszywego traktowania siebie jako dużej miary indywidualisty, ale i swoiście pojmowanego ekscentryka. Otrzymujemy bardzo dowcipny, momentami nawet mocno karykaturalny i przerysowany portret pokolenia młodych Polaków, w którym reżyser bardzo umiejętnie powściąga komizm szczególnie w sytuacjach z udziałem postaci towarzyszących głównemu protagoniście. Świetnie czują to aktorzy, grając te zmiany nastrojów w brawurowym stylu.
„Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” Mateusza Pakuły w reż. autora, koprodukcja Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatru im. S. Żeromskiego w Kielcach.
To przedstawienie, które bez wątpienia najsilniej oddziałało na moje emocje i chyba jedyne, które najgłębiej wzrusza, choć jednocześnie dostarcza obecnością Szymona Mysłakowskiego sporą dawkę śmiechu. Mateusz Pakuła stworzył spektakl wybitny, w którym próbuje zmierzyć się z chorobą swojego ojca, z jego umieraniem i odejściem, a także z tym jak radzić sobie z pustką i żałobą, która wydaje się być nieogarniona. Jednocześnie podejmuje polemikę z bezdusznością prawa, z ludzkim deficytem empatii, z brakiem zgody na eutanazję, a także społecznymi uwarunkowaniami i funkcjonowaniem instytucji, które chcą wpływać na nasze życie i decydować o wartościach, którym powinniśmy hołdować.
„Melodramat” wg scen. i w reż. Anny Smolar w Teatrze Powszechnym w Warszawie
To spektakl, który wciąga od początku niczym narkotyk. A materia, z której jest tkany zachwyca swą wielowymiarowością w traktowaniu wszystkich problemów i konsekwencji wynikających z alkoholowego uzależnienia. Jednocześnie Anna Smolar rozszerza tę problematykę próbując również w tym kontekście mierzyć się z narosłymi przez lata społecznymi i artystycznymi mitami. Jest w tym co robi duża doza wnikliwości i dojrzałości, jednocześnie mocno ujmująca, również w wyrazie aktorskim, prostota.
„Na pierwszy rzut oka” Suzie Miller w reż. Adama Sajnuka w Teatrze Polonia w Warszawie
To jest bardzo mocny monodram nie tylko o przemocy seksualnej, ale przede wszystkim o tym jak działa prawo i jak w zależności od okoliczności toczącego się postępowania zastosowane procedury stają się coraz bardziej agresywne, bezlitosne, małoduszne i w konsekwencji bezwzględne. Adam Sajnuk z Marią Seweryn nie dają widzowi chwili oddechu, trzymają w napięciu od początku do końca i to przez bite dwie godziny bez przerwy.
„Piękna Zośka” Justyny Bilik i Marcina Wierzchowskiego w reż. Marcina Wierzchowskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku
To jest szalenie angażujący widza spektakl opowiadający z jednej strony o różnych przejawach domowej przemocy, z drugiej o niszczącej sile miłości, której bohaterowie z różnych powodów nie potrafią udźwignąć. Jest w tym przedstawieniu cały bezmiar bólu, okrucieństwa i brudu zawartego w opowieści o dziewczynie chcącej porzucić dotychczasowe życie wbrew woli jej męża. Wierzchowski tworzy przedstawienie wstrząsające, próbuje wprowadzaniem elementów symbolicznych rozładowywać coraz bardziej przytłaczające napięcie i wraz ze świetnie prowadzonymi aktorami poszukuje takich rozwiązań inscenizacyjnych, które wychodzą poza ramy czystego dokumentalizmu i fotograficznego opisu rzeczywistości.
„Ślepy tor” Krzysztofa Meyera w reż. Marka Weissa w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie
Marek Weiss stworzył dzieło, które imponuje zarówno rozwiązaniami reżysersko-inscenizacyjnymi, jak i siłą przekazu zawartego w libretcie Libery i znakomitej muzyce Krzysztofa Meyera. Sytuacje sceniczne bardzo dobrze wpisują się sposobem prowadzenia narracji w przestrzeń (wspaniała scenografia Jagny Janickiej), która pomaga również solistom w budowaniu wyrazistych i ekspresyjnych w emocjach i zachowaniach postaci. Podróż jaką odbywamy wraz z bohaterami, pośród kolejowych rozjazdów i dworcowych poczekalni, zdaje się prowadzić ku otchłaniom śmierci, nikt bowiem – ani z aktywistów, ani z konserwatystów, czy w końcu terrorystów – nie potrafi jako człowiek odnaleźć się we współczesnym świecie tak, by zachować prawowierność, odpowiedzialność, poczucie bezstronności i zdolność przewidywania. W tym kontekście bardzo mocnym kontrapunktem staje się dopisana przez reżysera postać Oczekującej, która przez cały spektakl jako personifikacja śmierci snuje nić ludzkiego losu, a w przewrotnym finale przystanie tylko na chwilę, by znów ruszyć w dalszą, bezkresną drogę.
„Śmierć komiwojażera” Arthura Millera w reż. Małgorzaty Bogajewskiej z Teatru Ludowego w Krakowie
Bogajewska po raz kolejny wnikliwie przygląda się naturze człowieka w kontekście międzypokoleniowych antagonizmów, życiowego rozgoryczenia i dotkliwej samotności. Tworzy przy tym teatr, który ujmuje swoją esencjonalną skromnością i jak zawsze zachwyca doskonałym aktorstwem. Dobrze sprawdził się też reżyserski pomysł uaktualnienia dramatu Millera i przesunięcia tła wydarzeń w nasze polskie realia lat 90. Otrzymujemy pełną emocji, stawiającą wiele ważnych pytań i wzruszającą opowieść, w której bohaterowie muszą mierzyć się ze swoimi słabościami na płaszczyźnie nie tylko rodzinnej, ale i utartych zasad determinujących rozwój współczesnego świata.
„tik, tik… BUM!” Jonathana Larsona w reż. Wojciecha Kępczyńskiego w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie
Wojciech Kępczyński zadbał o to, by przedstawienie miało charakter porywający, ale jednocześnie nastrojowy i dyskretny, tę szczerość wyrazu udało mu się osiągnąć dzięki obsadzeniu w głównej roli Macieja Pawlaka, który doskonale potrafi rozmawiać z publicznością, nie boi się z nią kontaktować, patrzeć jej w oczy, jest we wszystkim, co robi, szalenie naturalny, prawdziwy i od początku czujemy dla niego sympatię. Do tego fantastycznie śpiewa, podobnie zresztą jak partnerujący mu Maciej Dybowski i Maria Tyszkiewicz. Dlatego nawet jeśli skończyliśmy już trzydziestkę i borykamy się na co dzień z innej miary problemami, warto się skonfrontować z tym, co tylko pozornie może wydawać nam się odległe, a jednak wcale nie pozostaje poza naszym zasięgiem. Wszak kochać i tworzyć można całe życie.
„w.a.s.o.w.s.k.i. Fotoplastykon” wg scen. i w reż. Ewy Konstancji Bułhak w Teatrze Collegium Nobilium w Warszawie
Ten muzyczny spektakl urzeka nie tylko samą twórczością kompozytorską Jerzego Wasowskiego, ale przede wszystkim sposobem eksponowania na scenie jej wszystkich walorów i niewymownego wdzięku. Jest to tym bardziej godne zauważenia, albowiem Olga Lisiecka rozpisała nuty Starszego Pana A na sześć głosów a’capella, a Ewa Konstancja Bułhak z Patrycją Grzywińską (choreografia) ubrały tę całą gamę perfekcyjnie zharmonizowanych dźwięków w momentami mocno żartobliwą i satyryczną formę, nie zapominając jednocześnie o liryzmie, który w twórczości Wasowskiego objawiał się w szczególnie niepowtarzalny i nastrojowy sposób. Wszystkie emocje eksponowane są za pomocą możliwości aparatu głosowego, którym wszyscy aktorzy, również kiedy naśladują instrumenty, posługują się perfekcyjnie, osiągając tym samym nieprawdopodobną czystość intonacyjną i klarowność samej struktury interpretowanych utworów.
„W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej” Piotra Rowickiego w reż. Anny Gryszkówny, Dom Spotkań z Historią w Warszawie
Do listy kobiet portretowanych od lat w teatrze przez Agnieszkę Przepiórską weszła tym razem, za sprawą bardzo dobrego scenariusza Piotra Rowickiego, Barbara Sadowska, warszawska poetka, matka zamordowanego przez funkcjonariuszy MO Grzegorza Przemyka. Ze wszystkich dotychczasowych monodramów, przygotowywanych wcześniej z Piotrem Ratajczakiem, a teraz z Anną Gryszkówną, ten wydaje się z wielu względów najbardziej dojrzały, również jeśli chodzi o jego wyraz aktorski. Przepiórska imponuje doskonałym warsztatem, którym posługuje się w sposób szalenie energetyczny, znakomicie odnajduje się w przestrzeni, jak i w samych emocjach swojej bohaterki, świetnie je różnicując. Powoływanie do życia kolejnych motywów czy tematów zawsze ma związek z przyjętą konwencją i z przemyślanym od początku do końca konceptem, który jest głęboko osadzony w formie, treści i celu, który aktorka chce osiągnąć. Na tym monodramie nie sposób się też nie wzruszyć.
„Z ręką na gardle. Piosenki z repertuaru Ewy Demarczyk” w reż. Anny Sroki-Hryń w Teatrze Współczesnym w Warszawie.
W spektaklu Anny Sroki-Hryń najważniejsza nie jest sama wykonawczyni, której nazwisko pojawia się w tytule, ale twórczość, z którą przyszło się jej na scenie mierzyć. Piosenki Zygmunta Koniecznego i Andrzeja Zaryckiego są tu dla całego ansamblu jako zbiorowości przede wszystkim punktem wyjścia do bardzo osobistych interpretacji, będących znakomitym apendyksem do tego, co mogliśmy usłyszeć w wykonaniach Czarnego Anioła polskiej piosenki. Młodzi aktorzy, do niedawna jeszcze studenci Anny Sroki-Hryń w AT w Warszawie, wokalnie są olśniewający. Równie dobrze radzą sobie z bardzo istotnym w tym przedstawieniu poruszaniem się w przestrzeni, które w choreograficznym układach Eweliny Adamskiej-Porczyk jest doskonałym nośnikiem znaczeń zawartych w poetyckich frazach naszych najwybitniejszych poetów.
AKTORZY
Mariusz Benoit w „Czekając na Godota” Samuela Becketta w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Narodowym w Warszawie.
Piotr Biedroń w „Pięknej Zośce” Justyny Bilik i Marcina Wierzchowskiego w reż. Marcina Wierzchowskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku
Marcin Hycnar w „Pogo” Jakuba Sieczki w reż. Kingi Dębskiej w Teatrze Polonia w Warszawie
Jan Jurkowski w „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” Mateusza Pakuły w reż. autora, koprodukcja Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatru im. S. Żeromskiego w Kielcach
Filip Kowalczyk w „Dolce Vita” Julii Holewińskiej i Kuby Kowalskiego w reż. Marcina Hycnara w Teatrze Współczesnym w Warszawie.
Szymon Kuśmider w „Antygonie” Sofoklesa w reż. Piotra Kurzawy w Teatrze Polskim w Warszawie
Maciej Pawlak w „tik, tik… BUM!” Jonathana Larsona w reż. Wojciecha Kępczyńskiego w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie
Andrzej Plata w „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” Mateusza Pakuły w reż. autora, koprodukcja Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatru im. S. Żeromskiego w Kielcach
Jerzy Radziwiłowicz w „Czekając na Godota” Samuela Becketta w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Narodowym w Warszawie
Tomasz Schimscheiner w „Petardzie” Izabeli Łaszczuk w reż. Jerzego Bończaka w Teatrze Kamienica w Warszawie
Krzysztof Szumański w „Ślepym torze” Krzysztofa Meyera w reż. Marka Weissa w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie
Jakub Szyperski w „Z ręką na gardle. Piosenki z repertuaru Ewy Demarczyk” w reż. Anny Sroki-Hryń w Teatrze Współczesnym w Warszawie
Krzysztof Tyniec w „Wariacjach enigmatycznych” Érica-Emmanuela Schmitta w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Ateneum w Warszawie
AKTORKI
Ewa Konstancja Bułhak w „Alicji Kraina Czarów” na podstawie Lewisa Carrolla w reż. Sławomira Narlocha w Teatrze Narodowym w Warszawie
Joanna Jeżewska w „Dolce Vita” Julii Holewińskiej i Kuby Kowalskiego w reż. Marcina Hycnara w Teatrze Współczesnym w Warszawie
Karolina Kowalska w „Pięknej Zośce” Justyny Bilik i Marcina Wierzchowskiego w reż. Marcina Wierzchowskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku
Natalia Kujawa w „Six” Toby’ego Marlowa i Lucy Moss w reż. Eweliny Adamskiej-Porczyk w Teatrze Syrena w Warszawie
Michalina Łabacz w „Opowieściach Lasku Wiedeńskiego” Ödöna von Horvátha w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze Narodowym w Warszawie
Ewelina Pankowska w „Przemianie” Mateusza Górniaka wg Franza Kafki w reż. Grzegorza Jaremki w Nowym Teatrze w Warszawie
Monika Pikuła w „Moja żona odeszła z naszą terapeutką” w reż. Michała Sufina w Klubie Komediowym w Warszawie
Agnieszka Przepiórska w „W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej” Piotra Rowickiego w reż. Anny Gryszkówny w Domu Spotkań z Historią w Warszawie
Maria Seweryn w „Na pierwszy rzut oka” Suzie Miller w reż. Adama Sajnuka w Teatrze Polonia w Warszawie
Anna Seniuk w „Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” w reż. Tomasza Mana w CSW – Zamek Ujazdowski w Warszawie
Violetta Smolińska w „Zanurzeniu” Michaela Rubenfelda i Marcina Wierzchowskiego w reż. Marcin Wierzchowskiego w Teatrze Śląskim w Katowicach
Paulina Walendziak w „Dobrze ułożonym młodzieńcu” Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina z Teatru Nowego w Łodzi
Magdalena Wójcik w „Żonie potrzebnej od zaraz” Edwarda Taylora w reż. Tomasza Dutkiewicza w Teatrze Kamienica w Warszawie
ZŁOTE MALINY
Teatr Jaracza w Łodzi za „Kartotekę” Różewicza w reż. Rolfa Alme
COPA Agencja Artystyczna „Damski biznes” w reż. Marcina Zbyszyńskiego
fot. Klaudyna Schubert