Recenzje

Szukanie siebie

Nik Pierumow: Blackwater. Tom I. Magia i stal. Akurat, Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut

Nik Pierumow nie wymyśla w literaturze fantasy dla młodzieży nic nowego, a jednak cykl Blackwater zapowiada się dość ożywczo – z uwagi na nietypowe połączenie dwóch skrajnych sfer. Z jednej strony jest tu bowiem świat, którym rządzą maszyny – steampunk w czystej postaci. Maszyny zaczynają wypierać ludzi z miejsc pracy, sprawiają, że żyje się coraz gorzej – bo nie ma jak zarabiać. Ale maszyny też są wysyłane do walki i giną zamiast ludzi. Z drugiej strony – jest tradycja – wiara w czary i przekonanie, że to człowiek (obdarzony magicznymi mocami, ale nie zdobyczami techniki) jest najsilniejszy. Ścierają się zatem dwie potęgi, które w swoich szeregach nie akceptują odmienności.

I dlatego mała dziewczynka, Molly Blackwater, córka cenionego w królestwie lekarza, czuje strach. Niedawno bez śladu zniknął jej przyjaciel, obdarzony podobnymi co Molly talentami. Dziewczynka nie chce się wyróżniać, żeby nie ściągnąć problemów na siebie i swoich bliskich. Mimo że i tak sprawia trochę kłopotów – zachwyca się konstrukcjami wielkich statków czy pociągów i potrafi z pamięci je rysować z wszystkimi szczegółami, zachowuje się oraz ubiera jak chłopczyca albo uliczny łobuz. Zresztą nie ma oporów przed tym, żeby zadawać się z dziećmi ulicy. Na próżno matka chce ją wychowywać na imperialistyczną panienkę, która elegancko się wysławia, pięknie ubiera i wprawia w robótkach ręcznych. To nie dla Molly, ona nie usiedzi bezczynnie. Dla Królestwa – z takimi zasadami – zagrożeniem są Rooskies, dziki naród, którego przedstawicieli – jako jeńców – Molly widuje na ulicach. Rooskies wydają się groźni, ale dużo bliżej im do magii.

Ze swojej rzeczywistości Molly musi uciekać – i trafia do rzekomych wrogów. Rooskies zajmują się nią troskliwie, a świadomi potęgi magii dziewczynki usiłują jej pomóc. Właściwie to proponują przysługę za przysługę – bohaterka odzyska wolność, jeśli wykona swoje zadanie. W tym celu musi nauczyć się władać magią. Przewodnikami Molly poza Królestwem są brat i siostra potrafiący przemieniać się w dzikie zwierzęta. Opiekę magiczną nad nastolatką sprawują natomiast kolejno trzy siostry – czarownice. Przejście do Ruskich oznacza sporo wyzwań, ale też oderwanie uwagi od tego, co tak bohaterkę fascynowało. Tu nie ma cywilizacji ani wielkich imponujących maszyn – istnieje tylko natura i niewytłumaczalne naukowo czy racjonalnie siły czarów.

Nik Pierumow prześmiewczo odnosi się do animozji i stereotypów między narodami. Wie doskonale, jak Rosjanie są postrzegani przez Brytyjczyków czy Amerykanów – zwłaszcza w dowcipach i społecznych lękach – i ten mechanizm wykorzystuje. Jego „Ruscy” są hardzi, dzicy, ale niezłomni. Mają swoje zasady, dotrzymują słowa i nie zajmują się bzdurami. Są waleczni i odważni, stać ich na wielkie gesty. Bywają też zacofani w poglądach – ale to ich nie przekreśla. Ruscy w Blackwater nie odrzucają potrzebujących pomocy – tymczasem w Królestwie stale wprowadza się czystki, a małe dzieci muszą imać się najpodlejszych zajęć albo kraść, żeby przeżyć. U Molly zimna emocjonalnie matka może tylko uczyć manier, obcy ludzie są bardziej przyjaźnie nastawieni – po drugiej stronie barykady można spotkać szczęście. Nik Pierumow wykorzystuje zatem powieściowe schematy, żeby stworzyć książkę niby dostosowaną do oczekiwań rynku, a jednak naznaczoną indywidualnością, odmienną od typowych realizacji w ramach fantastyki. Sprawdza się tu pomysł na zderzenie tradycji i nowoczesności – ale też klasyczne szukanie swojego miejsca na świecie. Dla Molly wielka przygoda dopiero się zaczyna – i na pewno nie będzie łatwa.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,