Jacek Dubois: Królewski skarb. Edipresse Książki, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Dzieci muszą włączyć się w śledztwo, bo dorośli w ogóle nie daliby sobie rady. To motyw doskonale znany w literaturze czwartej i niemal do znudzenia w pewnym momencie eksploatowany – teraz powoli zaczyna odchodzić do lamusa. Ale Jacek Dubois wskrzesza go jeszcze i w „Królewskim skarbie” sprawia, że tacie Heli rzeczywiście przyda się wsparcie. Najpierw giną królewskie klejnoty koronacyjne wypożyczone na wystawę, złodzieje okradają siebie nawzajem, a potem z łupem… wpadają do budynku, w którym mieści się kancelaria adwokacka taty bohaterki. Nie ulega wątpliwości: skoro klejnoty zniknęły w tym budynku, mężczyzna będzie jednym z pierwszych podejrzanych. Dlatego też Hela bierze się do pracy. Razem z braćmi liczy zresztą na fantastyczną zabawę – i ma rację.
Chociaż proces dedukcji pochłania sporo energii, efekty mogą być olśniewające. W grę wchodzi w końcu potężny skarb, do tego jak najbardziej realny. Musi jednak autor znaleźć dobre uzasadnienie dla zaangażowania w śledztwo dzieci. Wprowadza więc do akcji kogoś, bez kogo żadna intryga by się nie powiodła. Hela odkrywa w lustrze w windzie… ducha. Znudzonego i skłonnego do psot, obdarzonego talentem do metamorfoz. Duch najpierw wygłupia się przed rodzeństwem, oszukuje zmysły ludzi wchodzących do budynku, później już angażuje się w pogoń za złodziejami i procesy dedukcji. Umożliwia dzieciom docieranie tam, gdzie bez wsparcia by nie doszły – i oferuje nieocenioną pomoc. Z dorosłymi by tak nie współpracował, a co za tym idzie – dorośli byliby bezradni w śledztwie. Takie uzasadnienie klasycznego schematu w pełni przekona małych odbiorców. To rozwiązanie, które może się maluchom spodobać – a na pewno dostarczy im śmiechu.
Akcja jest dosyć zagmatwana, autor komplikuje fabułę, jakby chciał w ten sposób trochę oddalić przekonanie o infantylności historii. W końcu poza dziecięcym śledztwem i duchem z lustra funduje czytelnikom jeszcze mnóstwo radości. Nie tylko w przekomarzankach z dość kapryśną zjawą, która podróżuje w podręcznym lusterku do makijażu i wybrzydza ze względu na środek lokomocji, ale już w samym podejściu rodzeństwa do siebie nawzajem. Bo – z humorem sportretowana została cała rodzina Heli. Mała narratorka przebywa w otoczeniu przyjaznym i wesołym, autor kusi odbiorców żartami, wzajemną sympatią postaci i rodzinnym ciepłem. Tworzy bajkę w znanej konwencji – i przepuszcza ją przez własne pomysły na rozwój kryminalnej intrygi. Wiadomo, że dzieci muszą odnieść sukces, jednak nikt nie obiecuje, że będzie łatwo i że dokonają tego szybko. Minie trochę czasu zanim królewskie klejnoty będą mogły wrócić do właścicielki. Jacek Dubois dzięki swojej powieści może zwrócić uwagę na dwór brytyjski, może też przypomnieć urok dawnych kryminałów oraz powieści sensacyjnych z literatury czwartej. Podsuwa młodym czytelnikom lekturę mocno rozbudowaną – ale lekką, sycącą i stworzoną z pomysłem, wypełnioną trochę faktami, a trochę fantazją. Rezolutna narratorka zaprasza do swojego świata – to rozwiązanie, które zawsze się sprawdza.
„Królewski skarb” jest powieścią, która rozprasza smutki. Cieszy dobra realizacja i omijanie scenariuszowych pułapek. Dubois zamienia się w fachowca, który odbiorcom zafunduje prawdziwą przygodę.